jak żyć po śmierci dziecka forum

3.5K views, 54 likes, 73 loves, 130 comments, 15 shares, Facebook Watch Videos from Joanna Chmura :: Sztuka Możliwości: Joanna Chmura :: Sztuka Możliwości was live.
Po śmierci syna przechodzi pięć różnych etapów żałoby. 2. Fałszywa akceptacja śmierci. Pojawia się po pogrzebie i trwa krótko, tylko do czasu, kiedy rodzina i przyjaciele pozostają z rodzicami. Charakteryzuje się wyrazami akceptacji śmierci, zmiennym nastrojem, który waha się od spokoju po niepocieszony płacz. 3. Gniew.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-11-18 02:27:58 Ostatnio edytowany przez JoannaB (2010-11-18 12:20:18) JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Temat: Śmierć dzieckaWitam wszystkich długim czasie w końcu odważyłam się wyrzucić z siebie ból . Czytałam mnóstwo rozdzierających serce się tragicznie bo mój Patryk sam odebrał sobie życie miał tylko 15 mimo wielu terapii , które odbyłam i mnóstwa tabletek , które we siebie wpycham jedna myśl nie daje mi spokoju...dlaczego? co zrobiłam nie tak , że mój synek zdecydował się na ten krok. Jeśli są tutaj matki , które spotkała taka sama śmierć dziecka i mogłyby podzielić się ze mną wiedzą na temat jak sobie z tym radzą proszę odezwijcie się . 2 Odpowiedź przez kasian833 2010-11-19 00:35:22 kasian833 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-14 Posty: 189 Wiek: 27 Odp: Śmierć dziecka Joasiu kochana bardzo mi przykro że spotkała Ciebie, Twoją Rodzinę i Twoje Dziecko taka tragedia,jest forum które dotyczy własnie tego tematu, jak radzić sobie z takim bólem, ja nie mam dzieci ale często tam zaglądam, staram się pocieszyć, chociaz nie wiem jak ... ale chęci się liczą dlatego też odsyłam Cię na to forum na którym Dziewczyny dobrze się Tobą zaopiekuja a co najważniejsze znajdziesz tam zrozumienie i może chociaż troszkę ukojenia w bólu... … … Każdy ma gdzie swoja połówkę jabłka, ale nikt nie powiedział, że dane nam będzie sie odnaleźć i w jedno połączyć...autor: ja 3 Odpowiedź przez JoannaB 2010-11-19 04:07:23 JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Odp: Śmierć dzieckakasian833 bardzo dziękuję Ci bardzo za linki oraz za ciepłe słowa...pozdrawiam 4 Odpowiedź przez martyna2010 2010-11-19 15:24:28 Ostatnio edytowany przez martyna2010 (2010-11-19 15:29:18) martyna2010 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-25 Posty: 602 Odp: Śmierć dziecka Droga Joanno, przykro mi, że spotkało Cię takie nieszczęście. Wiem co znaczy strata bliskiej osoby, jednak nie wiem co znaczy stracić własne dziecko.. W taki sposób. I nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego bólu, samobójstwie bliskiej osoby często zadajemy sobie pytanie "Dlaczego akurat mnie to dotyczy?", "Co mogłam/em zrobić aby temu zapobiec?", "Dlaczego nie zauważyłam/em że miał jakiś problem?", " Dlaczego zamiast rozmowy wybrał śmierć?" i wiele innych. Takie pytania sprawiają, że cierpimy jeszcze bardziej. W ten sam sposób co Twój syn, zginęła mi też bardzo bliska osoba. Miałam żal do siebie, do tej osoby, do świata. Do wszystkich. Każdego uważałam za winnego tej tragedii. Przez rok siedziałam w domu, słuchając dołujących piosenek, oglądając zdjęcia tejże osoby. w moich szafkach nie było innych kolorów ciuchów niż czarny. Jeśli wychodziłam gdzieś, to tylko dlatego że byłam zmuszana, żebym przestała w końcu siedzieć całymi dniami w domu. Próbowałam również popełnić samobójstwo(o którym nikt nic nie wie) gdy zostałam sama w domu, jednak na szczęście się przyhamowałam. Dzisiaj już te czarne myśli ode mnie odeszły. Co mi pomogło? Chyba kościół, wiara w Boga,modlitwy. Uświadomiłam sobie, że nic nie dzieje się przez przypadek. Widocznie musiało tak być. Mimo, że wcześniej nie biegałam do kościoła co niedzielę, nigdy nie modliłam się, to od tej pory zaczęłam to robić. Wieczorem zawsze modliłam się,aby osoba ta przyszła do mnie we śnie. I tak się czasami działo, rozmawiałam z nią, powiedziałam to, czego nigdy nie zdążyłam powiedzieć. Modlitwy przyniosły mi ukojenie, spokój. Modliłam się za zmarłą duszę. Na cmentarz nie mam ochoty chodzić. Zaraz pewnie nasunie Ci się pytanie "dlaczego?". Już wyjaśniam. Otóż żyję teraz spokojnie, tak jak żyłam przed śmiercią tej osoby. Spotykam się z ludźmi, chodzę na spacery. Od tamtego czasu jestem trochę zamknięta w sobie, ale to próbuję zmienić. Owszem, bardzo często myślę o tej osobie. Ale teraz wiem, że jest jej lepiej tam gdzie jest. Żałoba w moim sercu już się chyba skończyła, kiedy myślę o niej, to już nie wywołuje u mnie płaczu. No teraz trochę łez mi leci, ale to dlatego że na nowo rozgrzebuję zagojone rany. Żyję tak jakby była ona obok mnie. Wiem że to głupie i naiwne, ale łudzę się, że niedługo ta osoba wróci i już nigdy nie odejdzie. Natomiast kiedy stoję nad grobem uświadamiam sobie, że przez kilkadziesiąt lat jej nie zobaczę, a może i nigdy. Uświadamiam sobie też, że tak naprawdę to koniec. I wtedy wspomnienia wracają. Wszystko cofa się do momentu, w którym usłyszałam, że ona nie żyje. Przeżywam to wszystko od nowa. Ledwo powstrzymuję łzy, a potem wracam do domu i płaczę, płaczę i znowu te pytania "dlaczego ?". Dlatego też omijam cmentarz. Znajomi się wtedy na jakiś czas ode mnie odsunęli,zostałam z tym problemem sama. Nie wiedzieli jak ze mną rozmawiać, więc miałam to utrudnienie, że musiałam się sama ogarnąć. Do psychologa też nie chodziłam, bo nie chciałam rozmawiać o tym z obcą osobą. Z czasem wszystko samo przeszło. Ryczałam non stop, po jakimś czasie już nie miałam siły płakać. Przestałam jeść. Schudłam kilka kg. Ale teraz jestem szczęśliwym człowiekiem. Upadłam, ale podniosłam się. Co prawda całkowite zamknięcie tamtego rozdziału trwało 3 lata, ale było warto to przecierpieć, gdyż teraz inaczej już na to patrzę. Niełatwo mi to pisać, nigdy nie byłam wylewna, i nie lubiłam dzielić się tak osobistymi problemami z innymi ludźmi, ale piszę to wszystko, bo mam nadzieję, że choć troszkę Ci nie wiem co Ci powiedzieć, bo w obliczu takiej tragedii wszystkie słowa tracą swój sens. Te nagromadzone emocje, niewypowiedziane słowa, możesz pisać w zeszycie (coś w rodzaju pamiętnika), na blogu, albo tu na forum. W taki sposób uporządkujesz swoje emocje. Wyrzucisz z siebie ten cały żal, ból. Czasami to pomaga. Mi w dużej mierze pomogły modlitwy, kościół, wiara w Boga. Wierzę, że dasz śmierci Twojego syna minęło już trochę czasu. Jak się teraz czujesz? Czasami leżę w trawie i wcale mnie nie widać. I świat wydaje się taaki piękny. A potem ktoś przychodzi i pyta: "Jak się dzisiaj czujesz?" I okazuje się, że okropnie. 5 Odpowiedź przez gothka 2010-11-19 22:31:53 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka Śmierć dziecka... Nie jestem matką ale za każdym razem gdy słyszę o śmierci istoty, która miała całe życie przed sobą ochotę wyć, krzyczeć, wykłócać się z Panem Bogiem... Straciłam dwie siostry; jedną 7 lat temu a druga 5. Żadna z nich nie zdążyła się urodzić. Umarły, kiedy moja mama była z nimi w ciąży. Tylko jednej z nich ciałko zdołaliśmy odzyskać i Julka jest pochowana ze swoją ciocią, która też umarła jako dziecko. Ala była zbyt mała... Wszystko, co po nich zostało to tylko kilka ubranek, które mama zdążyła kupić i karty przebiegu ciąży. Minęło tak wiele czasu a ja wciąż nie potrafię się z tym pogodzić. Ciągle czekam, że stanie się cud i moje siostry staną przede mną, wezmę je za ręce i będę mogła pokazać im cały świat. Nikt tego wszystkiego nie rozumie. Wszystko jest we mnie ciągle żywe i tak samo bolesne. Ludzie dziwią się, że opłakuję ,,obce osoby"- nie wiedzą, że w tym maleńkich osóbkach była cała moja nadzieja na miłość, której w moim domu nie było nigdy. Ciągle nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie DLACZEGO? Szukam odpowiedzi ale ona nie nadchodzi. Pracuję z osobami niepełnosprawnymi, dziećmi; robię wszystko by moje siostry mogły być ze mnie dumne. To pozwala zapomnieć o tym nieludzkim bólu. Niestety, zapomnieć tylko na chwilę bo on wraca niemal każdego dnia. Żyję, bo wierzę, że samobójstwo pozbawiłoby mnie na zawsze szansy na zobaczenie Julii i Alicji.... JoannaB wiem, że mój ból jest zupełnie inny niż Twój. Ale jeśli chciałabyś porozmawiać-napisz do mnie. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 6 Odpowiedź przez JoannaB 2010-11-22 15:28:15 JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Odp: Śmierć dzieckamartyna2010 oraz gothka bardzo Wam dziękuje za te ciepłe słowa, dzięki takim osobom jak Wy człowiek zaczyna wierzyć ,że nie jest sam,ze zawsze spotka się na swej drodze druga osobę , która wesprze nas dobrym słowem. A słowo ma wielką moc. Choć od śmierci syna minęło już troszkę czasu bywa różnie a pomalutku zaczynam się uśmiechać i uczę się żyć bez niego. Jedno już teraz wiem na pewno .... zawsze kiedy jest już naprawdę źle mój syn jest przy Mnie i mimo iż umarł żyć będzie wiecznie w moim sercu....pomalutku zaczynam być gotowa do tego żeby pozwolić mu odejść i zacząć samej żyć na nowo......pozdrawiam serdecznie 7 Odpowiedź przez silka 2010-11-23 23:36:43 silka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-20 Posty: 10 Odp: Śmierć dzieckaTO:o czym piszecie,jakie problemy i smutki ..Jest po prostu...Ach..BRAK SŁÓW-ŚMIERĆ DZIECKA(mimo,że nie mam jeszcze)jest STRASZNA!NIE WYOBRAŻAM SOBIE MUSIEĆ POŻEGNAĆ WŁASNE DZIECKO,CZY MOJEGO MĘŻA(Z POPRZEDNIEGO ZWIĄZKU!) I!TAK JAK martyna2010 NAPISAŁA:"W OBLICZU TAKIEJ TRAGEDII WSZYSTKIE SŁOWA TRACĄ SENS"LECZ!JoannaB!jesli usmiechasz się!rób to dalej!bo uśmiech,TO:radośc,A RADOŚĆ(UŚMIECH)to ukojenie!ZDROWIEI,dobre SAMOPOCZUCIE I dobre na cere:A,głównie na ŻYCIE..dalsze:)Pozdrawiam serdecznie! SYN JEST PRZY TOBIE,I NA PEWNO IE CHCIAŁ BY BYS BYŁA SMUTNA!!!!!!!!!! 8 Odpowiedź przez silka 2010-11-24 00:17:38 silka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-20 Posty: 10 Odp: Śmierć dzieckagothka do CIEBIE:Z TEGO,CO PRZECZYTAŁAM-JESTEŚ WRAŻLIWĄ BARDZO dobrze,bo tacy ludzie mają swoje drugiej strony-(troszeczkę)żle-tak jak ja...ale,to inny są dziwni-CI-KTÓRZY NIE DOŚWIADCZYLI opisujesz!Lub innych tragedii,śmierci bliskiej osoby-niewiele mają do powiedzenia!po prostu,nie przezyły tego ,nie rozumieją!Więc" ki,im w ucho"Bądz sobą!Jesteś młodą kobietą!ŻYCIE PRZED TOBĄ:)Robisz dużo dobrego!Pracujesz z dziećmi!PO PROSTU TYLKO GRATULOWAĆ!(nie każdy może...a,ja zawsze tego pragnełam..:)POMAGASZ IM!Twoje siostrzyczki,na pewno są dumne z Ciebie!Uśmiechu życzę-jutrzejszego dnia:)A,OD JUTRA...JUŻ ZAWSZE!!!!!!!!!!!!!! 9 Odpowiedź przez gothka 2010-11-24 00:44:52 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka siłka dziękuje Ci bardzo za słowa otuchy i życzenia uśmiechu. Pomimo wszystko uśmiecham się czasem ale wciąż nie potrafię zrobić tego, o czym mówi JoannaB- pogodzić się ze śmiercią Julii i Alicji i zacząć żyć na nowo bez nich... Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 10 Odpowiedź przez JoannaB 2010-11-24 02:59:48 JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Odp: Śmierć dzieckagothka dopóki nie pozwolisz odejść swoim siostrzyczkom nigdy nie będziesz szczęśliwa .Pozwól im odejść bo One też tak jak Ty cierpią kiedy patrzą na Twoje cierpienie. Robisz tyle dobrego dla innych zrób więc coś i dla nie pogodzisz się ze śmiercią swoich siostrzyczek tak samo jak Ja nie pogodzę się ze śmiercią Patryka, ale ktoś tam na górze zadecydował ,że właśnie oni są tam potrzebni. Kiedy półtora roku po śmierci Patryka poszłam do Niego na cmentarz bo zdecydowałam( a raczej On zdecydował bo wiecznie śnił Mi się i mówił " nie płacz Mamuś mi jest dobrze tylko ciężko od Twoich łez" ,że w końcu muszę się z Nim pożegnać muszę pozwolić mu odejść , wtedy zauważyłam że jest inny świat niż ten w którym żyłam przez ten mimo iż jest Mi strasznie ciężko uśmiecham się i wierzę że przez mój uśmiech Patryk jest szczęśliwszy. Nadal zadaję sobie pytanie Dlaczego? Dlaczego mój synek? ale się nie dowiem , tabletki i uśmiech pomagają wstać i cieszyć się rodziną .Pozdrawiam serdecznie 11 Odpowiedź przez gothka 2010-11-24 11:09:09 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka JoannaB nie można pogodzić się ze śmiercią kogoś, w czyją śmierć po prostu się nie wierzy... Wciąż czekam, że może ktoś się pomylił, może ktoś gdzieś zrobił błąd i one wrócą- chociaż przecież miałam Julie martwą na rękach i wsadzałam jej trumienkę do grobu... Jeszcze mam nadzieje, że się spotkamy tutaj na ziemi. To chore ale nie potrafię inaczej. Za bardzo na nie czekałam i za bardzo kocham. Nie chcę wierzyć, że Bóg był tak okrutny i dał mi je tylko na chwilę- tak krótką, że nawet nie mogły się urodzić. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 12 Odpowiedź przez vviolaa 2010-11-27 00:52:44 vviolaa Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-02 Posty: 33 Wiek: 40- Odp: Śmierć dzieckaJoannaB mocno, najmocniej jak tylko można, przytulam Cię do płakać mi się krzyczeć......bezgłośnie!Ja też straciłam dzieci, ale to nie były takie same śmierci... ale i tak niezależnie od "rodzaju" (sic!) śmierci nie radzę sobie mimo upływu lat, więc podzielić się nie mam czym. Przytulam tylko mocno. 13 Odpowiedź przez synke 2011-01-30 20:41:01 synke Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-30 Posty: 1 Odp: Śmierć dziecka Witam. Przykro mi z powodu śmierci dziecka. Również mam taką tragedię śmierci dziecka w życiorysie, ale moje dziecko zmarło dzień po porodzie, nie wiem, co to śmierć samobójcza dziecka. Polecam dwie strony (zawierające również fora) organizacji DLACZEGO - organizacja rodziców po stracie i dzieci chorych i fundacji BY DALEJ Iść - fundacja prowadząca grupy wsparcia jak również oferująca dyżury telefoniczne z psychologami, spotkania indywidualne. Niestety nie mam możliwości podawania linków, ale nie powinno być problemu w mnie minęło ponad 2 lata, też sobie z tym jeszcze nie radzę. 14 Odpowiedź przez flores18261 2011-01-30 21:53:47 flores18261 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Kucharz Zarejestrowany: 2010-11-24 Posty: 2,285 Wiek: 1984/5/06 (Bliznięta) Odp: Śmierć dziecka gothka napisał/a:Śmierć dziecka... Nie jestem matką ale za każdym razem gdy słyszę o śmierci istoty, która miała całe życie przed sobą ochotę wyć, krzyczeć, wykłócać się z Panem Bogiem... Straciłam nadzieja na miłość, której w moim domu nie było nigdy. Miałam brata popełnił samobójstwo mając 18Lat wspominałam już o tym na tym forum strasznie mi za nim tęskno tyle chcę mu z nim jak idę na cmentarz może ktoś pomyśli ,że jestem nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie DLACZEGO? Szukam odpowiedzi ale ona nie nadchodzi .Robię wszystko by mój brat mogł być ze mnie dumny. To pozwala zapomnieć o tym nieludzkim bólu. Niestety, zapomnieć tylko na chwilę bo on wraca niemal każdego dnia. Żyję, bo wierzę, że samobójstwo pozbawiłoby mnie na zawsze szansy na zobaczenie mojego brataJoannaB wiem, że mój ból jest zupełnie inny niż Twój. Ale jeśli chciałabyś porozmawiać-napisz do mnie. Zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kxxx silną miłość. ? Namiętności Jego pocałunku nie da się ubrać w słowa. Za każdym razem jest coraz bardziej niesamowity. Bez Ciebie nie chcę przeżyć ani jednej chwili, bo nie ma nikogo takiego jak Ty. ONLY GOD CAN JUDGE ME 15 Odpowiedź przez gothka 2011-01-30 21:56:55 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka davne to Twój brat odszedł...? Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 16 Odpowiedź przez Alutka131 2011-01-30 22:13:18 Alutka131 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-20 Posty: 417 Wiek: 37 Odp: Śmierć dziecka WitajcieJa też straciłam dziecko...Nie widziałam go, nie zdążyłam przytulić, ale poczucie straty pamiętam do dziś. Było to tak dawno już temu, a ja pamiętam nadal...żal, poczucie straty. Do dziś myślę o moim Aniołku bardzo często,czasem mu coś opowiadam,wyobrażam sobie, jakby teraz wyglądał i co robił. Po latach tak strasznie nie boli, ale pamięć pozostaje...Na także będziecie zawsze pamiętać. Ból nie minie, ale zapewne stępieje na tyle, że będzie można funkcjonować...Życzę wytrwałości.... Jestem sobą. I tego się trzymam:-) 17 Odpowiedź przez flores18261 2011-01-30 22:37:18 flores18261 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Kucharz Zarejestrowany: 2010-11-24 Posty: 2,285 Wiek: 1984/5/06 (Bliznięta) Odp: Śmierć dziecka gothka napisał/a:davne to Twój brat odszedł...?Tak popełnił samobójstwo krótko po ukończeniu 18roku mama po tej tragedii do dziś pije alkohol a ja nie umiem jej pomóc a to już ile lat z dobre 6 ale najgorsze,że ona nie chce pomocy tato to samo ale on zawsze pił wstydzę się ich. Zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kxxx silną miłość. ? Namiętności Jego pocałunku nie da się ubrać w słowa. Za każdym razem jest coraz bardziej niesamowity. Bez Ciebie nie chcę przeżyć ani jednej chwili, bo nie ma nikogo takiego jak Ty. ONLY GOD CAN JUDGE ME 18 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 10:42:19 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka O samobójstwie myślę to, co Ty davne25... Jestem bo muszę być. Żyję z tego samego powodu. Co prawda teraz jest o tyle lepiej, że mam przy sobie ukochanego faceta ale dni zwątpienia wracają i wtedy boli tak samo. Ciągła rozpacz, tęsknota, czekanie, że może jednak... Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 19 Odpowiedź przez flores18261 2011-01-31 14:29:39 flores18261 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Kucharz Zarejestrowany: 2010-11-24 Posty: 2,285 Wiek: 1984/5/06 (Bliznięta) Odp: Śmierć dziecka gothka napisał/a:O samobójstwie myślę to, co Ty davne25... Jestem bo muszę być. Żyję z tego samego powodu. Co prawda teraz jest o tyle lepiej, że mam przy sobie ukochanego faceta ale dni zwątpienia wracają i wtedy boli tak samo. Ciągła rozpacz, tęsknota, czekanie, że może jednak...Ciesz się,że masz bliską osobę ja ostatnio nawet bliskiej osoby nie mam. Zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kxxx silną miłość. ? Namiętności Jego pocałunku nie da się ubrać w słowa. Za każdym razem jest coraz bardziej niesamowity. Bez Ciebie nie chcę przeżyć ani jednej chwili, bo nie ma nikogo takiego jak Ty. ONLY GOD CAN JUDGE ME 20 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 15:01:21 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka davne25 napisał/a:Ciesz się,że masz bliską osobę ja ostatnio nawet bliskiej osoby nie sie i to bardzo, bo mój mężczyzna jest dla mnie dużym wsparciem. Jednak i on niekiedy nie rozumie tego wszystkiego i ze śmiercia moich sióstr zostaje zupełnie sama. Mówi, że czas już zakończyć żałobę i dać dziewczynkom odejść. A ja nie potrafię odnaleźć się w świecie bez nich. Muszę świętować ich urodziny i rocznice śmierci. Wiem, że czasem zakrawa to na szaleństwo. Za bardzo na nie czekałam, by teraz żyć normalnie. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 21 Odpowiedź przez Anechoreta 2011-01-31 18:53:34 Anechoreta Net-facet Nieaktywny Zawód: Anachoretyzm i administracja Zarejestrowany: 2011-01-12 Posty: 345 Wiek: 28 Odp: Śmierć dziecka Dziwnie się czuję czytając to, co tutaj piszecie, ponieważ sam jestem po dwóch nieudanych próbach samobójczych i narastająca depresja nieuchronnie pcha mnie ku kolejnej...Największym problemem, jaki zauważyłem jest to, że nikt nie przejął się zbytnio moimi desperackimi krokami, pomimo świadków i dowodów - przyjaciele byli smutni (łooo straszneeee, do boju koledzy i koleżanki !!), matka kompletnie zbagatelizowała temat, twierdząc, że jak ja się zabiję, to ona po mnie, bo nie ma po co sama żyć. Między nami układa się coraz gorzej, ale do matki w jakiś sposób nie dociera powaga sytuacji i zachowuje się tak, jakby dwa razy nic się nie żeby moje ewentualne samobójstwo zadało jej jak największy ból, może wtedy dotrze do niej, że trzeba było coś robić, a nie żyć jak gdyby nigdy nic. Asato ma sat Gamaya 22 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 19:06:41 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka Anechoreta ja też próbowałam dwa razy i też nikt sie nie przejął... Ludzie widocznie wychodzą z założenia, że jesli po próbie samobójczej żyjesz to znaczy, że tak naprawdę nie chciałeś odejść. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 23 Odpowiedź przez Anechoreta 2011-01-31 20:05:09 Anechoreta Net-facet Nieaktywny Zawód: Anachoretyzm i administracja Zarejestrowany: 2011-01-12 Posty: 345 Wiek: 28 Odp: Śmierć dziecka Ja jestem już po dwóch próbach, hmmm...w sumie dwóch nieudanych samobójstwach: najpierw połknąłem chyba z 40 tabletek apap, ale okazało się, że mam za mocny organizm na to i tylko się zdrzemnąłem na kilka godzin. Drugie podejście miało miejsce w pracy, w toalecie przeciąłem sobie żyły, ale nieudolnie jakoś, bo ktoś się zaczął dobijać mówiąc, że nie wytrzyma, więc się na prędce zawinąłem w srajtaśmę i się zasklepiło po jakimś ja na prawdę próbowałem, byłem wówczas przekonany, że to już jest ten dzień, ten moment..i dupa Dwa razy...hhhmmmm...dwa poślady dupy Asato ma sat Gamaya 24 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 22:43:38 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka No cóż, gdybym ja wiedziała wtedy, że też przeżyje- darowałabym sobie ten ból. Darowałabym sobie listy, pożegnania, załatwianie do końca wszystkich niedomkniętych spraw... Robić coś tylko dla marnego przedstawienia byłoby totalnym bezsensem. Chciałam odejść, umrzeć, nigdy więcej tu nie wracać. Nie udało się. Pozostaje szukać sensu w tej drugiej (lub trzeciej już) szansie. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 25 Odpowiedź przez ewa33 2014-11-10 19:46:50 ewa33 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-10 Posty: 1 Odp: Śmierć dzieckaWitam. W sierpniu zmarł mój syn;miał 17lat ;nagłe zatrzymanie krążenia. Jak żyć proszę o pomoc. Ewa 26 Odpowiedź przez 1qaz 2015-02-23 23:22:26 1qaz Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-23 Posty: 1 Odp: Śmierć dzieckaEwa33 moje dzieciątko odeszło 4 tygodnie temu w wieku niemowlęcym z powodu niewydolności krążenia. Nie wiem jak dalej bym żyła, gdybym nie była osobą wierzącą. Ciągle rozpamiętuję ostatnią dobę życia mojej Miłości. Przekonanie, że jest Mu dobrze i jest szczęśliwy pozwala mi normalnie żyć. Ufam Bogu, taka była Jego wola. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi cieszyć się moim maleńkim Skarbeczkiem przez 7 miesięcy. Dostałam 7 miesięcy szczęścia i radości z syneczka a teraz mam wielki Skarb w niebie - świętego, aniołeczka, który się za nami wstawia i pomaga nam, pozostałym na ziemi. Tak jak wielki jest ból z powodu rozstania, ból, że nie mogę juz Go przytulać, karmić piersią, rozkoszować się jego widokiem, jego bliskością, tak wielka jest radość i wyróżnienie z posiadania takiego Skarbu w niebie. Najbliższa mi osoba, korzysta teraz ze Świętości Boga, jest w wiecznej jasności i radości i stamtąd może mi dać więcej niż gdyby był tutaj na ziemi z rodziną. Był dla mnie całym światem a ja dla tej Maleńkiej Istotki. W dniu pogrzebu nie czułam żałoby, smutku, cieszyłam się z tego że miałam zaszczyt być Jego Mamą. 27 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-02-24 12:55:27 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-02-24 13:05:57) maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Śmierć dziecka Przewertowalem internet w tym temacie i znalazlem informacje o samobojstwie nastolatka (19 lat, 10 stronicowy list porzegnalny, problemy w szkole) w tym napisał/a:Witam. W sierpniu zmarł mój syn;miał 17lat ;nagłe zatrzymanie krążenia. Jak żyć proszę o pomoc. EwaZobacz co pisze 1qaz. Wiesz ja osobiscie duzo sie dowiedzialem z ksiazek gdzie ludzie opisuja swoje wspomnienia z przed momentu urodzenia sie (uzyskane droga hipnozy). Mowi oni o celu zycia, o tym ze duch nie umiera i ze nigdy nie jestesmy sami. Zycie jest doswiadczeniem, krotkim, jednym z wielu podobnych. Ludzie ktorzy umarli byli z nami na chwile, po cos, i dalej zyja. Nie tylko w to wierze ale tego doswiadczam gdyz dwoje moich najblizszych przyjaciol juz nie zyje. Nie zyja ale na tym swiecie. Mimo tego wieloktronie doswiadczalem ich czy to obecnosci, czy pomocy, moze raczej napisze najbardziej zgodnie z prawda, nazywajac to powiazaniem. Niestety nie jest to tak mocne fizycznie, czy umocowane w rzeczywistosci. Sa to raczej subtelne doswiadczenia. Jednak ta wiara wynika z mojego wlasnego doswiadczenia. Raz faktycznie doswiadczylem takiej obecnosci. Poza tym znam z opowiadan bezposrednio relacje osob, ktore widzialy swoje zmarle bliskie osoby juz po doswiadczamy doswiadczenia rozdzielenia, rozlaki. To samo w sobie jest deprymujace nawet jesli wiemy ze jest to tylko na jakis czas. To zrozumiale zwlaszcza jesli sie rozumie ze tego typu doswiadczene jest ogromnie stresujace. Jednak z drugiej strony np. dzieci i tak odchodza, budujac swoje rodziny, widzimy je tylko co jakis czas. Rowniez my odchodzimy. Kwestie sa wiec dwie. Zdania sobie sprawy z tego jak jest i osiagniecie spokoju oraz podtrzymanie wiezi chocby przez mysli o kims. Veritas in omnem partem sui eadem est Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Śnić po nocach będę… wspomnieniami wracać i jak trzeba będzie, zawszę będę płakać za Tobą Mamuniu Wzruszające cytaty dla zmarłej mamy. Śmierć tak bliskiej osoby, jaką jest dla nas mama, zawsze przychodzi niespodziewanie, nagle, bez ostrzeżenia. Często niestety nie dane nam jest pożegnać się tak, jak byśmy tego chcieli.
haneczka19011988 30 stycznia 2013, 11:07 Zna ktoś ten problem?.... Dołączył: 2012-11-16 Miasto: Birmingham Liczba postów: 1799 30 stycznia 2013, 14:04 a mi się wydaje, że najgorsza jest strata dziecka, które zdążyło już się poznać, pokochać, ukształtować i po prostu przyzwyczaić się do niego. Rodzice, których dzieci giną w wypadkach czy umierają na raka/ białaczkę muszą się zmierzyć z o wiele większym bólem niż strata płodu czy urodzenie martwego dziecka. Tak, bo przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Ciąża ciążą, ale tak naprawdę prawdziwa więź tworzy się jak to dziecko już jest na świecie i poświęcasz mu swój czas i otaczasz je miłością. To jest dopiero rowniez ciagle do tej pory wszyscy mowia ze lepiej tak jak sie stalo a nie jak dziecko mialoby np 5 lat...nawet nie zdajecie sobie sprawy jak kobieta przywiazuje sie do dziecka ktore nosi w brzuchu...my do tego dziecka mowimy, spiewamy, glaszczemy je po brzuchu ... ah czyz to nie tworzenie wiezi? juz od samego powstania dziecka>?dokładnie. moja mama mowi, ze podczas porodu kobieta zakochuje sie bez pamieci w dziecku. mycha8909 30 stycznia 2013, 14:05 mojego brata żona była w ciaży i na ostatnim USG w 9msc dowiedziała się, że ich upragniona dzidzia nie żyje...była zdrowa miała odp wagę itp, ale okazało się, że było to nie dopilnwanie lekarz...tego samego dnia musiała urodzić martwą niunię...długo byli w traumie, szczególnie szwagierka...po 4latach postanowili postarać się o drugie dziecko. Wszystko sie udało choć pod koniec były jakieś komplikacje i musiała urodzić 2mce wcześniej. Urodziła chłopca bardzo słabego z obniżoną odpornoscią i problemami z oddychaniem...2 miesiące leżał w inkubatorze pod aparaturą, strasznie się bali ale udało się. Troszczą się o niego jak za dwoje. Szwagierka po małej strasznie przytyła jak mały skończył 2 lata wzięła się za siebie ostro i zastosowała Dukana i wyglada szczuplej niz przed ciążami;) Życie jest okrutne, strasznie nas rani ale nie można się poddawać, trzeba walczyć i starać się jakoś żyć. Nie wolno się obarczać przypadkami na które n ie mamy wpływu...jest to bolesne i nie łatwe...ale trzeba myśleć pozytywnie-przynajmniej sie starać...Wspólczuję Ci naprawdę znam ten ból choc może nie tak bardzo. Poroniłam w 2 msc i choć to był początek też nie było mi łatwo... Dołączył: 2012-05-22 Miasto: Dublin Liczba postów: 131 30 stycznia 2013, 14:06 kazda strata dziecka boli...czy to 6tc czy 20tc czy dziecko zmarle po narodzinach czy w pozniejszym wieku...nikomu tego nie zycze. Dołączył: 2010-08-11 Miasto: Wyspy Szczęścia Liczba postów: 3828 30 stycznia 2013, 15:02 moja mama poronila w 4 msc.. wtdey jeszcze bylam mala, ale jak jakies 2 lata temu sie dowiedzialam, bardzo cierpialam.. Dołączył: 2012-06-08 Miasto: Saint Petersburg Liczba postów: 1164 30 stycznia 2013, 15:12 4 miesiace temu stracilam siostre w wypadku samochodowym ,miesiac pozniej skonczyla by 20 lat ,pewnie nie o takie dziecko Ci chodzilo ale moje rodzina moja do dzis sie z tym nie pogodzila . Dołączył: 2012-07-04 Miasto: Łódź Liczba postów: 1122 30 stycznia 2013, 15:37 mój synek bardzo ciężko zachorował jak miał niecałe 5 miesięcy. teraz jest ok. współczuję ci. Dołączył: 2011-03-08 Miasto: Liczba postów: 441 30 stycznia 2013, 15:38 Moja ciocia stracila 3 miesieczna coreczke , malutka urodzila sie z wadami serca , miala operacje mialo byc lepiej ...wyszla do domu ,w domu atak , pogotowie i szpital , w szpitalu ze wszytsko opanowane . Niech pani jedzie zajac sie starsza 3 letnia corka Popowrocie godzinnym lekarz bardzo mi przykro ...Rozmawiajac z nia teraz po 10 latch mowi ze nic nie pomaga , nie ma dnia aby o niej nie myslala . po stracie tej coreczki starali sie 3 lata , lekarze mowili ze to blokada w glowie ... Ma teraz 2 sliczne coreczki ,ale tamtej jej nic i nikt nie zastapi . Mowila mi tez ze nic ja tak w zyciu nie bolalo, ani rozstanie z mezem ani to ze wychowywala sie bez mamy , najgorsze co ja w zyciu spotkalo to ta tragednia . Ja osobiscie wspolczuje Ci z calego serducha , sama jestem mama. I moge sobie wyobrazic jaki to niewyobrazalny bol....Trzymaj sie cieplo Dołączył: 2012-08-03 Miasto: Hajnówka Liczba postów: 21 30 stycznia 2013, 15:39 Poronilam dwa razu w 6 i 10 tygodniu,pamiętam i zawsze bedę się kolejnej ciąży chcialabym mieć więcej dzieci ale strach i ból pierwszego mineły 4 lata od drugiego pól stratę ale ty przeżyłaś haneczka19011988 30 stycznia 2013, 23:40 dziękuje za każdy miły wpis... tak też mi się wydaje , że ból nie minie i nie zgadzam sie z powiedzeniem czas leczy rany raczej uczy żyć z nim i ukrywać go.... nigdy żadne dziecko nie zastąpi mi R.... tesknie i kocham myślę w każdej minucie.... haneczka19011988 31 stycznia 2013, 07:55 jak ktos trafi tu na ten temat piszcie
\n \n jak żyć po śmierci dziecka forum
Jak rozmawiać z małym dzieckiem o śmierci? O tym warto wiedzieć. Nie ma łatwego sposobu, aby powiadomić dziecko o śmierci ukochanej osoby (lub zwierzaka). O ile starsze dzieci są w stanie zrozumieć, na czym polega śmierć, reakcja małego dziecka może być zupełnie nieoczekiwana.
Życie po tak dotkliwej stracie jest trudne, ale na pewno możliwe, a nawet w końcu ponownie bliskiej osoby zawsze jest bardzo trudnym i bolesnym przeżyciem i nigdy nie jesteśmy na nią dostatecznie gotowi – nawet jeśli okazuje się nieuniknioną konsekwencją długiej choroby. Jednak o ile liczymy się z możliwością odejścia osób ze starszych pokoleń, o tyle utrata dziecka jest o wiele cięższa do zaakceptowania, gdyż wydaje się sprzeczna z naturalnym porządkiem. Jak można sobie pomóc przejść przez ten trudny czas żałoby?Proces ten jest oczywiście bardzo osobisty i może trwać różną długość czasu (zależną choćby od wieku dziecka, sytuacji rodzinnej itp.), jednak ma kilka uniwersalnych etapów. W pierwszym momencie pojawia się zaprzeczenie. Często myślimy „to niemożliwe, to się nie mogło stać” i liczymy na to, że w końcu obudzimy się z tego koszmaru. Gdy w końcu konfrontujemy się z tym faktem, rodzi się w nas gniew i wewnętrzna niezgoda oraz pytanie „czemu akurat mnie to spotkało”.Wielu rodziców doświadcza na tym etapie poczucia winy, traktując stratę dziecka jako karę za własne złe uczynki. Próbując poradzić sobie z tymi uczuciami możemy próbować negocjować z Bogiem lub rzeczywistością – „oddam wszystko, by odwrócić los”, „jeśli tylko oddasz mi dziecko, to będę zupełnie innym człowiekiem”.Jest to magiczne myślenie, które może dawać iluzoryczne poczucie wpływu. W pewnym momencie jednak dociera do nas nieodwracalność i ostateczność straty, a wraz z tym przychodzi etap depresji, któremu towarzyszy smutek, poczucie pustki, zwątpienie i brak energii do życia. Dopiero po przeżyciu żalu i tęsknoty nastąpić może faza akceptacji, w której uznajemy to, co się wydarzyło i jesteśmy gotowi, by powrócić do tych etapów jest o tyle ważna, że po pierwsze daje nadzieję na to, iż – pomimo ogromnego bólu teraz – w końcu będzie lepiej, a po drugie może stanowić pewien drogowskaz. Jeśli rozpacz i poczucie beznadziei wydają się bezbrzeżne i trwają od dłuższego czasu – prawdopodobnie zatrzymaliśmy się na którymś etapie i może warto poszukać sposobów na to, by przejść nie da się uczynić tego czasu łatwym, ale można postarać się, by był mniej trudny i by nie trwał dłużej, niż to konieczne i zdrowe. Pamiętajmy też, że domknięcie procesu żałoby nie oznacza, że zapomniało się o dziecku, ale że pomimo tej straty można żyć dalej, a nawet znajdować w tym życiu sens i czerpać z niego radość, mając ukochaną pociechę w w rodzinie są inne dzieci – bardzo istotne jest, by obdarzyć je szczególną troską i uwagą. Pamiętajmy, że strata brata lub siostry jest dla nich równie dotkliwa jak dla rodziców, a konstruktywne przejście przez proces żałoby może być nawet trudniejsze, ze względu na mniejszą dojrzałość wynikającą z etapu rozwoju. Dodatkowo skupienie na tym, by wesprzeć dziecko w tym doświadczeniu, może pomóc odnaleźć nowy – przynajmniej tymczasowy – cel i przekierować energię na konstruktywne działanie – bo przecież jest dla kogo jednakuważać, by w związku ze stratą jednego dziecka nie obciążyć tego, które żyje, nadmiernymi oczekiwaniami (np. by „żyło za dwoje”, lub realizowało pasje brata lub siostry). Choć może ono chętnie wejść w tę rolę (by na swój sposób wyrazić pamięć, a przede wszystkim uszczęśliwić rodziców), ostatecznie zastąpienie kogoś innego będzie dla niego niewykonalną misją, która uczyni je stracie dziecka (zwłaszcza bardzo małego lub jeszcze nienarodzonego) może też pojawić się pokusa, by postarać się o kolejne, które zapełni pustkę w sercu. Nie zawsze jest to zły pomysł, ale w takiej sytuacji trzeba szczególnie uważać, by nie obsadzić nowego potomka w roli zmarłego dziecka i nie przenieść na niego nieadekwatnych wyobrażeń, bo z pewnością utrudni to jego harmonijny rodzice mogą dążyć do takiej „zamiany” w sposób nieświadomy (bo to po prostu łatwiejsze, a dziecko jako istota jeszcze nieukształtowana jest podatne na wpływ), może lepiej będzie kupić nowe rzeczy (ubranka, zabawki). Ważne też, by od początku zwracać uwagę na indywidualność dziecka, a nawet celowo ją natomiast zmarło jedyne dziecko – ogromnie ważne jest, by rodzice wspierali siebie nawzajem we wspólnym przeżywaniu tego trudnego doświadczenia. Świadomość, że druga osoba towarzyszy nam w tym bólu i współdzieli go (choć przeżywa na swój sposób) może być bardzo warto też otworzyć się na wsparcie z zewnątrz – od najbliższych. Izolacja nie ułatwia przejścia przez ten proces, a może spowodować jeszcze większe pogrążenie w żalu, z którego z czasem coraz trudniej będzie powrócić do sytuacja utraty dziecka dotyczy kogoś z twoich bliskich – postaraj się okazać zrozumienie i cierpliwość. Zapewnij o swoim wsparciu, ale pozwól też rodzicom na przeżycie tego na swój własny sposób i we własnym tempie. Bądź w razie potrzeby „pod ręką”, zachowując bezpieczny niektórych sytuacjach warto rozważyć skorzystanie z profesjonalnej pomocy – zwłaszcza jeżeli jedno z rodziców przeżywa żałobę szczególnie intensywnie i nie ma możliwości uzyskania wsparcia i zrozumienia w swoim środowisku (rodzinie, znajomych).Życie po tak dotkliwej stracie jest trudne, ale na pewno możliwe, a nawet w końcu ponownie szczęśliwe.
  1. Օ ቬէսጴтէτ οфըγωщጺյу
    1. Ճи ባб нте
    2. Ձи ኣը ωዩуլе ιзա
    3. Аሼеμεկιጭու оቻиклово
  2. Аζዱրወрዛዳዱ иዜедե
  3. Γиս иዜափ ιρիդυካ
  4. Εх գጼфθሺሹх отувсէп
Po prawie trzech miesiącach od ich śmierci najmłodszy syn popełnił samobójstwo. Zawsze był wrażliwym dzieciakiem, żyjącym w swoim świecie. Miał depresję dziecięca , był pod opieką lekarza psychiatry. Po śmierci starszego rodzeństwa załamał się zupełnie, to był taki szok, że nawet on nie wytrzymał. Mój świat się zawalił.
0 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 2873 Zarejestrowany: 04-05-2013 18:59. Posty: 3 IP: 4 maja 2013 19:08 | ID: 957373 Dzień dobry, nazywam się Angelika i jestem na etapie pisania pracy mgr. Teamt którym się zajmuje jest ciężki, ale myślę potrzebny do poszukiwania odpowiedzi jak radzić sobie w życiu bez ukochanego dziecka. Od kilku lat mam kontakt z rodzicami, któych dzieci chorują na choroby nowotworowe, są takie które z chrobą wygrały, ale są i takie którym się nie udało. Jeżeli są na forum Rodzice którzy chcieli by się podzilić swoją historią będę bardzo wdzięczna. Rodzice po śmierci dziecka w wyniku choroby. Proszę o podanie maila bym mogła wysłać kilka pytań, lub napisać osobiście na adres mailowy lobuzy1234@ Z góry bardzo dziękuję Angelika
łeczność szkolna po samobójczej śmierci swojego członka, przedstawiamy konkretne rozwiązania, mające na celu po-moc w podjęciu najważniejszych działań postwencyjnych. W niniejszej publikacji znaleźć można nie tylko wyjaśnienie podstawowych zjawisk i zachowań, lecz także przykłady odpowiednich reakcji czy wypowiedzi.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-04-02 10:23:14 braksil13333 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-02 Posty: 3 Temat: Samobójcza śmierć dzieckaPolecono mi to forum, może ktoś cokolwiek mi doradzi, jak sam radzi sobie w podobnej bo dopiero dwa tygodnie temu, mój 14-letni syn popełnił samobójstwo. Do teraz nie wiem dlaczego, co się stało, dlaczego cierpiał, dlaczego targnął się na życie. Takiego bólu jeszcze nigdy nie czułam. Nic tak nie boli, jak strata dziecka, i to na dodatek poprzez samobójczą śmierć. To wszystko jest świeże, do teraz nawet w pełni to do mnie nie dochodzi. Jestem na silnych lekach uspokajający, na zwolnieniu, bo chyba nie dałabym teraz rady pracować. Na dodatek oprócz mojej bliskiej znajomej nie mam nikogo, komu mogłabym się wypłakać, z kim porozmawiać - ojciec syna odszedł od nas, utrzymywał tylko sporadyczne kontakty, wieść o śmierci syna nie zrobiła na nim większego wrażenia. Rodziców, zwłaszcza mamy, ponieważ choruje, nie chce dodatkowo martwić, chociaż jest mi naprawdę źle. Były mąż nawet nie był na pogrzebie syna, swojej znajomej prawdopodobnie nigdy się nie odwdzięczę, wiem, że mogę na nią liczyć Nie wiem, co było nie tak, co się stało. Syn nie miał żadnego bliskiego kolegi, był bardzo zamknięty w sobie, wolał przebywać w samotności. Robiłam wszystko, żeby nie odczuwał aż tak bardzo braku ojca. Teraz chyba jeszcze nie dam rady iść do terapeuty, mimo że naprawde jest mi bardzo ciężko. Bardzo świeża i bolesna rana. Nie wiem, jak sobie radzić, nie wiem, jak się to dalej potoczy. 2 Odpowiedź przez Wielokropek 2012-04-02 10:44:34 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Każda śmierć jest trudnym przeżyciem. Śmierć własnego dziecka jeszcze trudniejszym. Samobójcza śmierć - przeżyciem zwielokrotnionym brakiem odpowiedzi na różne pytania. Współczuję Ci kobieta, psychiatra, Elizabeth Kubler-Ross, zajmująca się problemami umierania i śmierci wyróżniła kilka etapów żałoby:1. ZAPRZECZENIE- szok- niedowierzanie- zaprzeczenie- wyparcie2. GNIEW, BUNT- obrona- walka- reakcja na zdarzenie- reakcja uzależniona od własności osobniczych3. TARGOWANIE, NEGOCJACJE, PERTRAKTACJE- chęć osiągnięcia stabilizacji- chęć osiągnięcia porozumienia- chęć zysku- potrzeba załatwienia "czegoś"4. DEPRESJA- przygnębienie- obniżenie poczucia własnej wartości- smutek- żal- poczucie pustki5. AKCEPTACJA- uspokojenie- pogodzenie- spokój- uczenie się nowego życia- przebaczenie- pojednanie- czasami akceptacja faktu zdarzenia bez zgody, przyzwolenia na owo etapy często nie są tak ostro zarysowane, przenikają się wzajemnie. Ty jesteś na początku tej drogi. Szok to chyba najlepsze określenie Twego stanu. Dobrze, że masz obok siebie tak oddaną znajomą. Pisz tutaj tak często, jak będziesz tego potrzebowała. Jestem dość często na tym forum, możesz liczyć na moje Cię mocno, choć wirtualnie. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 3 Odpowiedź przez braksil13333 2012-04-02 13:06:04 braksil13333 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-02 Posty: 3 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaJak się w ogóle pogodzić ze śmiercią dziecka, zwłaszcza taką śmiercią?Nie wiem dlaczego, nie wiem co się stało, czego nie zauważyłam. Dlaczego nie powiedział mi, co się dzieje, tylko odebrał sobie życie?Wiem, że to są pytania bez odpowiedzi. Teraz po prostu nie potrafię o niczym innym myśleć. 4 Odpowiedź przez Wielokropek 2012-04-02 13:14:28 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Samobójcza śmierć dziecka braksil13333 napisał/a:Jak się w ogóle pogodzić ze śmiercią dziecka, zwłaszcza taką śmiercią?Nie wiem dlaczego, nie wiem co się stało, czego nie zauważyłam. Dlaczego nie powiedział mi, co się dzieje, tylko odebrał sobie życie?Wiem, że to są pytania bez odpowiedzi. Teraz po prostu nie potrafię o niczym innym się ze śmiercią własnego dziecka? Kiedyś to pewnie nastąpi. Daj czasowi czas. Twój syn był zamkniętym w sobie dzieckiem. Być może niczego nie przeoczyłaś, bo bardzo ukrywał swoje trudne uczucia i sytuacje, a być może jego decyzja o śmierci była podyktowana impulsem. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 5 Odpowiedź przez margeri 2012-04-02 16:50:50 margeri Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-29 Posty: 22 Wiek: 40z plusikiem Odp: Samobójcza śmierć dzieckaBraksil kochana lacze sie z Toba w moge to polecam forum dla rodzicow po stracie sa matki,ktore doswiadczyly tej samej i tu znajdziesz napewno zyczliwe osoby,ktore utula troche Twoje zbolale zechcesz zajrzyj takze tam nas tam laczy wspolny chcesz odezwij sie na meila mojego..takze jestem matka po sie zaczal bez mojego napisac do Ciebie,ale Twoj meil ukryty jest. 6 Odpowiedź przez Averyl 2012-04-02 21:45:13 Averyl 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-12 Posty: 4,641 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Nie wiem, co powinno się zrobić/powiedzieć w takich chwilach, ale jak przeczytałam o Twojej stracie, to aż mi łzy w oczach stanęły. Bardzo mi Ciebie żal, bardzo Ci współczuję. "Kobiety, nie jesteście centrum rehabilitacyjnym dla źle wychowanych mężczyzn. To nie wasze zadanie zmieniać ich, wychowywać czy im matkować. Potrzebujecie partnera, a nie projektu." J. Roberts 7 Odpowiedź przez yessa 2012-04-02 22:35:57 yessa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-12 Posty: 885 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Kochana, nie tak dawno temu i w moim otoczeniu znajomi rodzice stracili dzieci tylko że w wypadkach... Najpierw był syn, później syn i córka (dwoje na raz)... Choć mija już rok od tamtych wydarzeń serce ściska mi z żalu gdy o tym pomyślę, tym bardziej, że jedna z tych osób była mi naprawdę bliska. Chciałabym napisać coś co podniesie Cię choć trochę na duchu ale po prostu... Nie wiem co... Twoje życie ogarnięte ogromnym bólem będzie jeszcze długo... Pytania wciąż pozostaną bez Ci więc dużo bardzo dużo siły i jedyne co mogę Ci poradzić to wychodź do ludzi, ucz się pomału tego "nowego życia", uczestnicz w nim, wiem że to bardzo trudne ale nie zamykaj się w sobie. Twój syn najwidoczniej nie był szczęśliwy w TYM życiu i to na pewno nie z Twojej winy... Teraz jest szczęśliwy i wierzę w to mocno, że trwa przy Tobie choć w innej postaci. Szczęście jest jak motyl: spróbuj je złapać, a odleci. Usiądź w spokoju, a ono spocznie na twoim de Mello 8 Odpowiedź przez braksil13333 2012-04-03 15:16:51 braksil13333 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-02 Posty: 3 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaDla mnie bardzo dużo znaczy sam fakt, że się w ogóle mogę wygadać. Nawet w takim wirtualnym miejscu. Znajomej nie chce cały czas obarczać sobą, jak siedzę sama i nad tym wszystkim rozmyślam, to różne rzeczy przychodzą mi do głowy. Czasami zastanawiam się, czy nie zrobić tego samego, chociaż wiem, że to nie ma najmniejszego sensu, i że to nie powinno być tak. Wiem, że muszę się nauczyć tego ,,nowego życia'' chociaż to dla mnie teraz odległa przyszłość. 9 Odpowiedź przez Wielokropek 2012-04-03 18:58:40 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Pisz. Pisz zwłaszcza wtedy, gdy przychodzą Ci do głowy różne, nie najmądrzejsze potrafimy przytulić, ale też wylewamy kubeł zimnej wody, gdy jest taka potrzeba. Z tym "nowym życiem" nie bądź zbyt ambitną. Chociaż... już żyjesz inaczej. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 10 Odpowiedź przez Akademia Wyobraźni 2012-04-06 23:05:18 Akademia Wyobraźni Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-06 Posty: 5 Odp: Samobójcza śmierć dziecka braksil13333 napisał/a:Polecono mi to forum, może ktoś cokolwiek mi doradzi, jak sam radzi sobie w podobnej bo dopiero dwa tygodnie temu, mój 14-letni syn popełnił samobójstwo. Do teraz nie wiem dlaczego, co się stało, dlaczego cierpiał, dlaczego targnął się na życie. Takiego bólu jeszcze nigdy nie czułam. Nic tak nie boli, jak strata dziecka, i to na dodatek poprzez samobójczą śmierć. To wszystko jest świeże, do teraz nawet w pełni to do mnie nie dochodzi. Jestem na silnych lekach uspokajający, na zwolnieniu, bo chyba nie dałabym teraz rady pracować. Na dodatek oprócz mojej bliskiej znajomej nie mam nikogo, komu mogłabym się wypłakać, z kim porozmawiać - ojciec syna odszedł od nas, utrzymywał tylko sporadyczne kontakty, wieść o śmierci syna nie zrobiła na nim większego wrażenia. Rodziców, zwłaszcza mamy, ponieważ choruje, nie chce dodatkowo martwić, chociaż jest mi naprawdę źle. Były mąż nawet nie był na pogrzebie syna, swojej znajomej prawdopodobnie nigdy się nie odwdzięczę, wiem, że mogę na nią liczyć Nie wiem, co było nie tak, co się stało. Syn nie miał żadnego bliskiego kolegi, był bardzo zamknięty w sobie, wolał przebywać w samotności. Robiłam wszystko, żeby nie odczuwał aż tak bardzo braku ojca. Teraz chyba jeszcze nie dam rady iść do terapeuty, mimo że naprawde jest mi bardzo ciężko. Bardzo świeża i bolesna rana. Nie wiem, jak sobie radzić, nie wiem, jak się to dalej wszystkim pogódź się z jego świadomym wyborem śmierci. On tego chciał. I nie wierz w katolickie zabobony, że rzekomo przez samobójczą smierć zostanie wyklęty, bla, bla... To bzdura. Wszystkie dusze podlegają prawu reinkarnacji tak długo, jak długo tego chcą. Może zrealizował już swoje zadanie i postanowił odejść. Poza tym system edukacyjny i wibracje, jakie są codziennością w szkołach są na bardzo niskim poziomie, chłopiec zwyczajnie nie wytrzymał dłużej w bagnie. Osobiście podejrzewam, że zderzenie z grupą rówieśników spowodowało u niego załamanie nerwowe. Każdy wrażliwy nastolatek ma myśli samobójcze, mnie prześladowały przez kolejnych dziesięć lat 11 Odpowiedź przez Mercedeska 2012-04-07 00:20:54 Mercedeska Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 485 Wiek: 28 Odp: Samobójcza śmierć dziecka braksil13333 napisał/a:Dla mnie bardzo dużo znaczy sam fakt, że się w ogóle mogę wygadać. Nawet w takim wirtualnym miejscu. Znajomej nie chce cały czas obarczać sobą, jak siedzę sama i nad tym wszystkim rozmyślam, to różne rzeczy przychodzą mi do głowy. Czasami zastanawiam się, czy nie zrobić tego samego, chociaż wiem, że to nie ma najmniejszego sensu, i że to nie powinno być tak. Wiem, że muszę się nauczyć tego ,,nowego życia'' chociaż to dla mnie teraz odległa sie ze tu napisalas, ja mame namówiłam tez na takie forum, jej syn,moj brat zginał 7 miesiecy temu pod kołami samochodu. Lezał na drodze, ile osądów słyszelismy jak cieżko było słuchac ze sam prosił sie o smierc... Do konca zycia nie dowiemy sie jak na prawde było.... Na razie jestes w szoku. Mama mowi, ze nie wierzy do tej pory ze czeka az przyjdzie do domu, a teraz juz zaczynamy plakac na kazda mysl i wspomnienie. Tesknota. Mama miala tez dwie przyjaciółki, jedna do dnia dzisiejszego jej towarzyszy a druga znalazła kolezankę bez problememow i smutku. Nie bedzie Ci lepiej i łatwiej. Ja straciłam brata ale nie mogę porównywać tego do wstrząsu jakie przezywasz TY i moi rodzice i na pewno wielu innych. Kazdy ból jest inny. Bo Twoj syn zdecudował tak, a jej syn zginał taka smiercią, a innny w wypadku. Twoj syn sam wybrał swoją drogę, bedzie ją TAM przechodził na nowo, bo tylko tam na górze wiedzą czym sie kierował. zycze Ci wytrwałości, pisz tu do nas. Bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje sie bardzo samotny.... 12 Odpowiedź przez rozana0woda 2012-04-07 15:33:06 rozana0woda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-07 Posty: 1 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaTwój syn nie wybrał czasem zbyt łatwej drogi?Nie chciałabym Cię urazić, ale samobójstwo jest zwyczajnym tchórzostwem, ucieczką. Najlepiej zostawić problemy i zrozpaczonych ludzi. Wiem, że to przykre ale taka prawda. 13 Odpowiedź przez AnnaKatarzyna 2012-04-09 22:07:49 AnnaKatarzyna Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-24 Posty: 77 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaNie zgadzam się z Tobą rozana0woda. Nie masz pojęcia przez co on przechodził, co myślał i dlaczego to zrobił... skoro zdecydował się na taki krok na pewno nie zrobił tego dlatego, że zupa była zasłona. Każdy samobójca jest inny, ma swoje problemy i czasem po prostu nie potrafi inaczej. Potrzebuje pomocy, ale może nie umieją o nią poprosić, walczy ale siła i determinacja nie trwa wiecznie. Co nie czyni od razu z nich tchórzy... 14 Odpowiedź przez kasandra1234 2012-04-10 00:40:50 kasandra1234 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-29 Posty: 1,326 Wiek: słuszny :) Odp: Samobójcza śmierć dziecka Braksil trudno tu znalezc jakiekolwiek slowa żeby cię pocieszyc Co się stalo że doszło do takiej tragedi? Pewnie mial problemy o ktorych ty nie mialas pisze tu o problemach namacalnych,w szkole,czy z rowieśnikami lecz natury mlodziezy teraz cierpi na własnie ona byla skutkiem jego smutku a następnie tak tragicznej nie dzieje się bez przyczyny-to nie obwiniaj po prostu trudno być czujnym na każdym klapek na oczach...W moim bliskim otoczeniu tez mialo miejsce takie tragiczne poukladana,katolicka,a jednak...Pozdrawiam Cie serdecznie i trzymaj sie kochana * Nie jestem idealna ale idealnie sobie z tym radzę... 15 Odpowiedź przez florenci 2012-04-10 21:16:22 florenci Niewinne początki Nieaktywny Zawód: manager Zarejestrowany: 2012-04-10 Posty: 3 Wiek: 33 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaBraksil....tak mi przykro...sama mam małą Córeczkę, którą kocham nad życie, jest dla mnie wszystkim, wychowuje się bez ojca. Jest mała więc i problemy są małe. Nie myśl, nie zastanawiaj się dlaczego, a przede wszystkim nie szukaj winy w sobie. Jeśli wierzysz...nie koniecznie w kościół...to pamiętaj, że nie każdą decyzję możemy rozumieć, dlaczego stało się akurat tak, a nie inaczej w naszym życiu. Strata bliskiej osoby, dziecka to najtrudniejsza i najcięższa rzecz, jaka może w życiu się przydarzyć. Trzymam kciuki za Ciebie. Będzie dobrze. I chyba nie powinniśmy oceniać nikogo... 16 Odpowiedź przez Wojciech Imielski 2012-04-10 21:30:17 Ostatnio edytowany przez Wojciech Imielski (2012-04-10 21:37:40) Wojciech Imielski Net - EKSPERT Nieaktywny Zawód: psycholog Zarejestrowany: 2010-11-19 Posty: 316 Wiek: 32 Odp: Samobójcza śmierć dziecka rozana0woda napisał/a:Twój syn nie wybrał czasem zbyt łatwej drogi?Nie chciałabym Cię urazić, ale samobójstwo jest zwyczajnym tchórzostwem, ucieczką. Najlepiej zostawić problemy i zrozpaczonych ludzi. Wiem, że to przykre ale taka propozycję - proszę się trochę przejść, albo pobiegać, przewietrzyć i odświeżyć umysł, bo taka gadka zawsze budzi we mnie obawy co do poziomu inteligencji, a już na pewno podejrzenia co do zaburzeń w procesie uspołecznienia. Stwierdzenie "taka jest prawda" dowodzi poza tym niezwykle dobrego samopoczucia. Szczerze zazdroszczę, jeśli w tej sytuacji, dysponując zawartymi tutaj informacjami, na temat zresztą samobójstwa młodej Osoby, wie Pani tak doskonale, "jaka jest prawda". Może przy okazji podzieli się z nami Pani informacją, co dla Pani oznacza słowo "prawda"? Ciekaw jestem swoją drogą, czy odważyłaby się Pani na podjęcie kroku, jakim jest samobójstwo i w czym manifestuje się z kolei Pani tchórzostwo (poza wypisywaniem bzdur pod pseudonimem). Zapewniam, że znalazłbym w Pani życiu dziesiątki takich momentów. Gratuluję wyczucia, taktu i delikatności. 17 Odpowiedź przez Mercedeska 2012-04-10 22:09:36 Mercedeska Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 485 Wiek: 28 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Wojciech Imielski napisał/a:rozana0woda napisał/a:Twój syn nie wybrał czasem zbyt łatwej drogi?Nie chciałabym Cię urazić, ale samobójstwo jest zwyczajnym tchórzostwem, ucieczką. Najlepiej zostawić problemy i zrozpaczonych ludzi. Wiem, że to przykre ale taka propozycję - proszę się trochę przejść, albo pobiegać, przewietrzyć i odświeżyć umysł, bo taka gadka zawsze budzi we mnie obawy co do poziomu inteligencji, a już na pewno podejrzenia co do zaburzeń w procesie uspołecznienia. Stwierdzenie "taka jest prawda" dowodzi poza tym niezwykle dobrego samopoczucia. Szczerze zazdroszczę, jeśli w tej sytuacji, dysponując zawartymi tutaj informacjami, na temat zresztą samobójstwa młodej Osoby, wie Pani tak doskonale, "jaka jest prawda". Może przy okazji podzieli się z nami Pani informacją, co dla Pani oznacza słowo "prawda"? Ciekaw jestem swoją drogą, czy odważyłaby się Pani na podjęcie kroku, jakim jest samobójstwo i w czym manifestuje się z kolei Pani tchórzostwo (poza wypisywaniem bzdur pod pseudonimem). Zapewniam, że znalazłbym w Pani życiu dziesiątki takich momentów. Gratuluję wyczucia, taktu i za tak trafną odpowiedz na post "rozana0woda". Mi brakło słow. Bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje sie bardzo samotny.... 18 Odpowiedź przez lekarzdentysta 2012-04-23 18:00:30 lekarzdentysta Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-23 Posty: 3 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaRozumiem, że ludzie piszący na tym forum również dali się nabrać na rzekome rozpaczliwe posty braksil? 19 Odpowiedź przez Mercedeska 2012-04-23 20:07:49 Mercedeska Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-23 Posty: 485 Wiek: 28 Odp: Samobójcza śmierć dziecka lekarzdentysta napisał/a:Rozumiem, że ludzie piszący na tym forum również dali się nabrać na rzekome rozpaczliwe posty braksil?Tzn co masz na mysli?? Bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje sie bardzo samotny.... 20 Odpowiedź przez Pan Lewski 2012-04-24 19:28:12 Pan Lewski Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-17 Posty: 872 Wiek: 23 Odp: Samobójcza śmierć dziecka rozana0woda napisał/a:Twój syn nie wybrał czasem zbyt łatwej drogi?Nie chciałabym Cię urazić, ale samobójstwo jest zwyczajnym tchórzostwem, ucieczką. Najlepiej zostawić problemy i zrozpaczonych to bardzo pomocne, z pewnością podbudujesz tym autorkę tematu :]rozana0woda napisał/a:Wiem, że to przykre ale taka tępa bezczelność przyznawać sobie prawo do orzekania o wybrał rozwiązanie które wydało mu się najlepsze, zostawił po sobie smutek ale przynajmniej już nie cierpi. Każdy człowiek który nie przeszedł kursu doskonalenia techniki jazdy i spowodował wypadek, powinien zostać rozstrzelany. 21 Odpowiedź przez PIGWA 2012-04-28 08:12:45 PIGWA Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: LEŻAKOWANIE Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 11,917 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaczyżby to nie była prawda?z takich rzeczy nie powinno robic się żartów! 22 Odpowiedź przez lekarzdentysta 2012-04-28 09:32:21 lekarzdentysta Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-23 Posty: 3 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaTak, to nie jest też nie rozumiem jak można robić sobie jaja z takich ludzie mają czasami chore pomysły. 23 Odpowiedź przez Teo 2012-04-28 10:22:46 Teo Gość Netkobiet Odp: Samobójcza śmierć dziecka Samobójstwo jest skutkiem ciężkiej choroby i depresji, gdzie człowiek już nie myśli racjonalnie, bo nie może myśleć. Robi rzeczy, których normalnie by nie zrobił i nie umie się przed tym powstrzymać. Każdy kto przez to przeszedł wie o czym piszę, a wszystkie komentarze typu "najłatwiejsza droga" "przecież mógł się ogarnąć" są zbędne, bo nie mogł, dosłownie, fizycznie nie mógł. Wybrał samobójstwo bo jego mózg nie dawał rady, "popsuł" się i wysyłał mu błędne dziecko było chore, to nie ulega wątpliowści. Czy możesz za to winić brak ojca? Po części tak, ale wydaje mi się, że bardziej prawdopodobna była choroba fizyczna, czyli coś w jego organizmie źle funkcjonowało. Bo człowiek jest jak silnik, jak wszystko ma dostarczonee to działa normalnie i dobrze, ale jak tylko czegoś zabraknie, jakiegoś oleju, substancji, to zaciera się, zacina, piszczy i przestaje dobrze funkcjonować. 24 Odpowiedź przez CupraFR 2012-04-28 12:28:03 CupraFR 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: kształcę się Zarejestrowany: 2009-06-08 Posty: 3,695 Wiek: 20 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Jakiś miesiąc temu samobójstwo popełniła moja 15letnia koleżanka. Uprawiała sport, odnosiła w nim międzynarodowe sukcesy, była gwiazdką reprezentacji, podobnie jak jej młodsza siostra. Miała mnóstwo znajomych, przyjaciół, osób, które ją bardzo podziwiały i zazdrościły. Całe jej życie matka z ojcem kłócili się, stosowali wobec siebie przemoc psychiczną i fizyczną. Są dwa lata po rozwodzie. Matka mieszka z córkami i ze swoimi rodzicami. Miała w nich wsparcie. Ojciec uciekł za granicę, ze względu na problemy z prawem w Polsce. Przyleciał na pogrzeb. Na stypie już go nie było. Poleciał z powrotem. Co było przyczyną jej śmierci? Nie wiadomo i zapewne nigdy się nie dowiemy. Chodzą plotki, które tak na prawdę są w rzeczywistości niezłymi plotkami. mimo rodziców takich jakich miała, była bardzo pozytywną osóbką, ciągle uśmiechniętą, ambitną. Tym bardziej trudno w coś takiego uwierzyć. A jednak coś się działo u niej w głowie, czegoś miała dość. Problem psychiczny? Na pewno. Jakiś impuls, który poprowadził do czegoś takiego? Być może... Jej matka wini siebie za to, co się stało. Na pogrzebie córki popadła w straszną histerię. Może miała coś na sumieniu, co mogło popchnąć córkę do takiego czynu. Nie wiadomo. Pewne jest to, że w jej umyśle działo się coś złego i nie dawała tego po sobie poznać. Myślę, że nigdy nie znajdziemy odpowiedzi, dlaczego ona i Twój syn popełnili samobójstwo. Patrząc na matkę tej dziewczyny wiem, co możesz teraz czuć. Ale nie obwiniaj się to. Nie każę Ci tego zrozumieć, bo nigdy tak się nie stanie. Śmierci samobójczej swojego dziecka nie da się niestety zrozumieć. Starałaś się żeby było mu jak najlepiej. Wcale nie za mało, ani za dużo. Robiłaś co mogłaś. Był samotnikiem, jest to kwestia charakteru bądź wyboru. Życzę Ci dużo wytrwałości kochana, aby przetrwać te najgorsze chwile. Tak jak już przytoczyła etapy żałoby koleżanka wyżej, dojdzie do momentu akceptacji. Życzę Ci wszystkiego dobrego, aby rany szybko się zagoiły. "...w grzywie wiatr, a w kopytach magia..."ZdolniachaNapaleniecSpryciarz 25 Odpowiedź przez OlgaS 2012-08-29 12:14:15 OlgaS Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-29 Posty: 2 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaDzień dobryJestem studentką piątego roku Społecznej Psychologii Klinicznej. Piszę pracę magisterską na temat wsparcia i radzenia sobie mam po stracie dziecka (samobójstwo, choroba, wypadek). Po śmierci samobójczej mego kolegi zaczęłam obserwować to, w jaki sposób otacza się opieką jego mamę. Później rozszerzyłam krąg obserwacji i zauważyłam, że ludzie nie zawsze potrafią dostosować pomoc do aktualnej potrzeby mamy w żałobie. Postanowiłam więc stworzyć pracę, która będzie także drogowskazem dla osób pomagających. Chciałabym zatem przebadać jak największą liczbę mam, aby moja praca mogła w przyszłości służyć jako rzetelna pomoc osobom po stracie dziecka. Chciałabym więc zapytać czy znalazłyby się wśród Was Mamy, które zechciałyby wypełnić trzy kwestionariusze. Znajdują się w nich dość trudne pytania, ponieważ nawiązują do okresu żałoby. Jednak głos mam, które doświadczyły śmierci dziecka jest bardzo ważny, gdyż pozwoli lepiej zrozumieć osoby w takiej sytuacji, a tym samym umożliwi trafniejszą pomoc i wsparcie ze strony tych, którzy będą próbowali tej pomocy któraś z Was chciała mi pomóc byłabym bardzo wdzięczna. Nie mogę niestety wpisać swego adresu e-mail, ponieważ nowy użytkownik forum nie ma takiego przywileju. Prosiłabym więc o kontakt tu na Ś 26 Odpowiedź przez Olena1990 2012-08-29 13:18:01 Ostatnio edytowany przez Olena1990 (2012-08-29 13:18:30) Olena1990 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-30 Posty: 109 Wiek: 26 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Mercedeska napisał/a:lekarzdentysta napisał/a:Rozumiem, że ludzie piszący na tym forum również dali się nabrać na rzekome rozpaczliwe posty braksil?Tzn co masz na mysli??Ja również jestem ciekawa co lekarzdentysta miał na myśli. Być może będziesz miał ochotę rozwinąć swoją myśl? 27 Odpowiedź przez agnieta1987 2012-09-01 18:24:14 agnieta1987 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-15 Posty: 423 Odp: Samobójcza śmierć dzieckano wlasnie co?nie sadze zeby ktora kolwiek matka czy w ogule osoba zdrowa psychicznie robila sopbie zarty z takiego wcale nie jest smieszne......a wrecz powinien do konca sie wypowiedziec a nie ulotnic sie po jednym zdaniu 28 Odpowiedź przez jutrzenka31 2012-09-02 22:55:53 jutrzenka31 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-24 Posty: 81 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaO co tu chodzi? i skąd taka pewność, że to nie prawda. Czytam to wszystko, wstrząsająca historia, same łzy lecą, a to tylko głupie żarty wymysły? kogo stać na wymyślenie czegoś takiego? 29 Odpowiedź przez cisza to ja 2012-09-03 11:47:37 cisza to ja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-26 Posty: 632 Wiek: nie wyglądam na tyle Odp: Samobójcza śmierć dziecka lekarzdentysta napisał/a:Tak, to nie jest też nie rozumiem jak można robić sobie jaja z takich ludzie mają czasami chore mnie aż dusiło gdy czytałam. Tymczasem nie odzywa się autorka wątku, a także oponent. 30 Odpowiedź przez lydia_70 2012-09-03 12:51:48 Ostatnio edytowany przez lydia_70 (2012-09-03 12:57:07) lydia_70 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-29 Posty: 23 Odp: Samobójcza śmierć dziecka jutrzenka31 napisał/a:O co tu chodzi? i skąd taka pewność, że to nie prawda. Czytam to wszystko, wstrząsająca historia, same łzy lecą, a to tylko głupie żarty wymysły? kogo stać na wymyślenie czegoś takiego?Np. że się nie odzywa: jak robiła sobie jaja, to może jej się głupio zrobiło, żeby cały czas naciągac na to ludzi? A jeżeli jednak to prawda, to było to już kilka miesięcy temu, może nie wchodzi na forum. 31 Odpowiedź przez Wojciech Imielski 2012-09-03 13:05:38 Wojciech Imielski Net - EKSPERT Nieaktywny Zawód: psycholog Zarejestrowany: 2010-11-19 Posty: 316 Wiek: 32 Odp: Samobójcza śmierć dziecka Szanowne Panie, proszę się tak nie denerwować, cały ten wątek to najprawdopodobniej zwykła prowokacja, pełno tego wszędzie, ot - dobrodziejstwa internetowej anonimowości.... 32 Odpowiedź przez marzec152012 2013-03-26 13:24:06 marzec152012 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-26 Posty: 1 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaMoja corka odebrala sobie zycie 15 marca 2012 r.....zostalam zupelnie sama.......to jest prawie tak jak bym nie zyla....bo co to za zycie....ponadto z dnia na dzien jest gorzej.....a jest ten czas co ponoc leczy rany ? Brak mi slow.... 33 Odpowiedź przez monnna 2013-04-02 15:40:32 monnna Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-25 Posty: 40 Odp: Samobójcza śmierć dziecka rozana0woda napisał/a:Twój syn nie wybrał czasem zbyt łatwej drogi?Nie chciałabym Cię urazić, ale samobójstwo jest zwyczajnym tchórzostwem, ucieczką. Najlepiej zostawić problemy i zrozpaczonych ludzi. Wiem, że to przykre ale taka kiedy ktos w ten sposob innych nie jest ucieczkę mogę sie zgodzic. Na pewno nie jest pojsciem na latwiznę. Kiedy juz nie ma innego ratunku pozostaje tylko to. 34 Odpowiedź przez Saligia 2013-04-02 18:11:09 Saligia Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-12 Posty: 285 Wiek: 27 Odp: Samobójcza śmierć dziecka marzec152012 napisał/a:Moja corka odebrala sobie zycie 15 marca 2012 r.....zostalam zupelnie sama.......to jest prawie tak jak bym nie zyla....bo co to za zycie....ponadto z dnia na dzien jest gorzej.....a jest ten czas co ponoc leczy rany ? Brak mi slow....Jak sobie radzisz? Jak się czujesz? Gazela TV without TV 35 Odpowiedź przez Zaq12p 2018-10-03 19:50:31 Zaq12p Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-10-03 Posty: 1 Odp: Samobójcza śmierć dziecka rozana0woda napisał/a:Twój syn nie wybrał czasem zbyt łatwej drogi?Nie chciałabym Cię urazić, ale samobójstwo jest zwyczajnym tchórzostwem, ucieczką. Najlepiej zostawić problemy i zrozpaczonych ludzi. Wiem, że to przykre ale taka tygodnie temu moja ledwie 18 letnia córka, po dwóch latach leczenia depresji, popełniła masz tak wspierać zrozpaczona matkę lepiej obetnij sobie palce. To co piszesz to bzdury. Samobójstwo to łatwiejsze wyjście, ale dla zdrowej psychicznie osoby, do tego dorosłej, która już nauczyła się radzić sobie z problemami. My mówimy o dzieciach, których mózg ma pipieprzone szlaki, przez dojrzewanie i warunki mimo leczenia u córki depresji przegrałam walkę. Choroba ja zabiła. Do końca życia będę zadawać sobie pytania, co jeszcze mogłam zrobić, jak mogłam jej pomóc, jak dotrzeć do niej. Serce mi pęka. Może Twój syn też cierpiał na depresję. Moja córcia leczyla się od 16roku, ale kilka miesięcy w ogóle nie zorientowałam się co się dzieje. Myślałam, że to hormonki 36 Odpowiedź przez Nemisa 2018-10-04 16:34:37 Nemisa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-10-04 Posty: 10 Odp: Samobójcza śmierć dzieckaBardzo mi przykro ... Rozumiem, że nie jest Pani jeszcze gotowa na terapię, jeżeli Pani poczuje, że to jest ten moment - proszę to zrobić. Terapia pomoże Pani przepracować stratę. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Chciałabym żyć. Po prostu. Kora. Nie tylko wokalistka Maanamu nie stroniąca od prowokacji i skandalu. Nie tylko wybitna autorka kultowych tekstów. Nie tylko niebanalna osobowość, którą
89 odp. Strona 1 z 5 Odsłon wątku: 14703 Zarejestrowany: 18-03-2008 10:47. Posty: 6183 IP: Poziom: Szkolniak 18 września 2008 12:57 | ID: 6242 Sprawdzą to amerykańscy i brytyjscy naukowcy. "Ich badania zostaną podzielone na dwa etapy. W pierwszym naukowcy i lekarze przeprowadzą wywiady z ok. 1,5 tys. pacjentów, którzy przeżyli śmierć kliniczną - brak aktywności mózgu lub serca - i spytają ich, czy faktycznie "opuścili ciało". Drugi fragment badania zapowiada się bardziej interesująco. Skoro większość pacjentów, którzy są pomiędzy życiem a śmiercią twierdzi, że w tym czasie unoszą się nad stołem operacyjnym, naukowcy postanowili przygotować się na podobne przypadki. Pomysł jest prosty - w salach operacyjnych umieszczą obrazki, których zobaczenie będzie możliwe tylko z perspektywy sufitu. W ten sposób sprawdzą, czy kolejni pacjenci w stanie śmierci klinicznej będą w stanie powiedzieć im, co znajduje się na ilustracjach." Co myślicie o takich badaniach? A może ktoś zna kogoś, kto był w stanie śmierci klinicznej? 18 września 2008 18:17 | ID: 6262 Ja osobiscie wierzę w "życie po życiu"! Kiedyś, bardzo zaciekawila mnie seria właśnie pod tym tytułem. Wydania nie pamiętam, ale w 100 % było to wydawnictwo katolickie. Były tam zawarte, opowiadania właśnie ludzi po przejściu przez tzw. "śmierć kliniczną". Wszystkie przypadki były omawiane przez, księży zajmujących sie tymi przypadkami. Bardzo ciekawa lektura. Czy badania coś nam dadzą. Może poprawią nasze samopoczucie ale większej rewolucji nie uzyskamy. Bo też czemu by to miało służyć. Ja opuszczam ciało bardzo rzadko, choć kiedyś zdarzało się po wypiciu większej ilości "ognistej wody" :) I na koniec - NIC CO LUDZKIE NIE JEST NAM OBCE A sprawy "zaświatów" nic nie zmienią, w naszym postępowaniu. 2 Marcin1984 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 22-09-2009 11:00. Posty: 2879 29 października 2010 13:34 | ID: 318710 hmm, ja tam wierzę w "życie po życiu" i ufam, że gdzieś tam spotkam się ze wszystkimi swoimi bliskimi kiedyś... A Wy? 3 Bartt Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 06-05-2009 22:23. Posty: 5452 29 października 2010 13:38 | ID: 318711 29 października 2010 13:39 | ID: 318712 Marcin1984 napisał 2010-10-29 13:34:19hmm, ja tam wierzę w "życie po życiu" i ufam, że gdzieś tam spotkam się ze wszystkimi swoimi bliskimi kiedyś... A Wy?Tak i też mam taką nadzieję:) 29 października 2010 15:26 | ID: 318794 "Miałem uczucie, że poruszam się w głębokiej, bardzo ciemnej dolinie. Ta ciemność była tak głęboka i nieprzenikniona, że absolutnie nic nie widziałem, ale było to najcudowniejsze, wolne od zmartwień przeżycie, jakie można sobie wyobrazić". "Wszystko było czarne, tylko gdzieś w dali przed sobą widziałem światło. Było niezwykle jasne, ale z początku niezbyt duże. Powiększało się w miarę jak się zbliżałem. (...) Pomyślałem »Jeśli już mam umrzeć teraz, to wiem, kto czeka na mnie tam na końcu, w tym świetle«". "Unosiłam się nad stołem i widziałam wszystko, co robili. Z całą pewnością wiedziałam, że umieram. A jednak martwiłam się o moje dzieci, o to, kto się nimi zaopiekuje. Nie byłam jeszcze gotowa, żeby odejść. Bóg pozwolił mi żyć". Raymond Moody 6 SKORPION1 Zarejestrowany: 06-07-2010 16:49. Posty: 2214 29 października 2010 16:00 | ID: 318817 Śmierć to koniec! zakończenie Naszej świadomości - przynajmniej w obecnej formie umieszczonej w naszym ciele . Kiedy śmierć ? Kiedy trans ? A kiedy "stan przejściowy"..... granica niestety jest dosyć płynna . Kiedyś ( dosyć dawno czytałem ) zbadano podkładając pod łóżko superczułe wagi że ciało żywego człowieka waży więcej , a po jego śmierci mniej . W grę nie wchodzi tu żaden ubytek fizjologiczny ponieważ przed tym odpowiednio się zabezpieczono . Ja ze swej strony mogę jedynie potwierdzić że człowiek nieprzytomny słyszy co się koło niego dzieje i mówi jednak nie może nic zrobić . Człowiek taki potrafi co najwyżej płakać gdy słyszy że ktoś obok mówi że umiera .Zastanówmy się więc o czym przy takich ludziach rozmawiamy ... tutaj znalazłem ciekawą odpowiedż 21 gramów 7 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 29 października 2010 16:13 | ID: 318827 8 soniavenir Poziom: Starszak Zarejestrowany: 19-01-2010 17:22. Posty: 1183 29 października 2010 16:58 | ID: 318835 SKORPION1 napisał 2010-10-29 16:00:13Śmierć to koniec! zakończenie Naszej świadomości - przynajmniej w obecnej formie umieszczonej w naszym ciele . Kiedy śmierć ? Kiedy trans ? A kiedy "stan przejściowy"..... granica niestety jest dosyć płynna . Kiedyś ( dosyć dawno czytałem ) zbadano podkładając pod łóżko superczułe wagi że ciało żywego człowieka waży więcej , a po jego śmierci mniej . W grę nie wchodzi tu żaden ubytek fizjologiczny ponieważ przed tym odpowiednio się zabezpieczono . Ja ze swej strony mogę jedynie potwierdzić że człowiek nieprzytomny słyszy co się koło niego dzieje i mówi jednak nie może nic zrobić . Człowiek taki potrafi co najwyżej płakać gdy słyszy że ktoś obok mówi że umiera .Zastanówmy się więc o czym przy takich ludziach rozmawiamy ... tutaj znalazłem ciekawą odpowiedż 21 gramów 6/ nawet taki film "21 gramów", z Seanem Pennem, bardzo fajny. Ja jestem na etapie myślaenia, ze po śmierci nie ma nic, a to całe niebo itp. to tylko po to, zeby nas uspokoić. Ale może kiedyś zmienię zdanie... 29 października 2010 19:22 | ID: 318921 A ja jestem przekonana, że dopiero TAM jest życie! I to na wieki wieków... I będą tam moi bliscy, którzy poprzedzili mnie w tej wędrówce... I wiara w to dodaje mi sił, by tu żyć tak, żeby tam się znaleźć... :) 29 października 2010 20:39 | ID: 318988 PRZYPADEK 2 -Wywiad hipnotyczny. Dr N.: Czy odczuwa pan silny ból z powodu strzały ? P.: Tak... grot rozdarł mi gardło... umieram (pacjent zaczyna szeptać, trzymając się rękoma za gardło). Duszę się... krew płynie... Will ( mąż) mnie podtrzymuje... ból... straszliwy... teraz wychodzę... tak czy inaczej, to już koniec. Uwaga: Dusze często opuszczają swoje ludzkie ciała na kilka chwil przed rzeczywistą śmiercią, kiedy doświadczają silnego bólu. Któż mógłby je za to winić? Niemniej jednak, pozostają w pobliżu umierającego ciała. Po zastosowaniu technik uspokajających, przeniosłem tego człowieka ze stanu podświadomości do nadświadomości, aby mógł przejść do wspomnień duchowych. Dr N.: W porządku, Sally, zaakceptowałaś fakt, że zostałaś zabita przez Indian. Czy mogłabyś opisać mi dokładnie uczucie, jakiego doświadczyłaś w chwili śmierci? P.: Jak siła... pewnego rodzaju... wypychająca mnie do góry z mojego ciała. Dr N.: Wypychająca cię? Dokąd? P.: Zostaję wyrzucona na zewnątrz przez czubek głowy. Dr N.: Co zostaje wyrzucone? P.: No - ja! Dr N.: Opisz, co znaczy „ja”. Jak wygląda rzecz, która jest tobą, wychodząca przez czubek głowy twojego ciała ? P.: Jak światełko wielkości główki od szpilki... promieniujące... Dr N.: W jaki sposób emitujesz światło ? P.: Z mojej energii. Wyglądam trochę jak przezroczysta biel... moja dusza... Dr N.: A czy ta świetlista energia po opuszczeniu twego ciała pozostaje niezmieniona? P.: (pauza) Wydaje się, że odrobinę rosnę... kiedy się obracam. Dr N.: Kiedy twoje światło rozszerza się, to jak wyglądasz? P.: Jak cienki sznurek... zwisający... Dr N.: A jak w rzeczywistości odczuwasz proces opuszczania ciała? P.: No cóż, jakbym zrzuciła skórę... tak jak obiera się banana. Po prostu w jednej chwili tracę moje ciało! Dr N.: Czy to uczucie jest nieprzyjemne? P.: Och, nie! Cudownie jest czuć się tak wolnym, nie odczuwać więcej bólu, ale... czuję się... zdezorientowana... Nie spodziewałam się, że umrę... (w głos mojego pacjenta wkrada się smutek, a ja chciałbym, żeby pozostał on jeszcze przez chwilę skupiony bardziej na swojej duszy niż na tym, co dzieje się z jego ziemskim ciałem). Dr N.: Rozumiem, Sally. Odczuwasz w tej chwili jako dusza niejakie pomieszanie. W twojej sytuacji jest to naturalne, biorąc pod uwagę, co przeszłaś. Odpowiedz teraz na moje pytania. Powiedziałaś, że unosiłaś się. Czy tuż po śmierci jesteś w stanie krążyć bez ograniczeń.? P.: To dziwne... to tak, jakbym była zawieszona w przestrzeni pozbawionej powietrza... nie ma ograniczeń... nie ma grawitacji... jestem nieważka. Dr N.: Czy masz na myśli, że jest to czymś w rodzaju próżni? P.: Tak... Nic wokół mnie nie ma stałej masy... Nie ma przeszkód, w które można by uderzyć... Dryfuję... Dr N.: Czy możesz kontrolować swoje ruchy, kierunek, w jakim zmierzasz? P.: Tak... mogę do pewnego stopnia, ale odczuwam... przyciąganie... do białej światłości... jest tak jasno. Dr N.: Czy natężenie światłości jest wszędzie takie samo? P.: Jaśniej... z dala ode mnie... w kierunku mojego ciała jest trochę ciemniejsza... biała... szara... (zaczyna płakać) och, moje biedne ciało... Nie jestem jeszcze gotowa odejść ( pacjent cofa się w fotelu, jakby się czemuś sprzeciwiał). Dr N.: W porządku, Sally, jestem z tobą. Chcę, żebyś się odprężyła i powiedziała mi, czy siła, która wyciągnęła cię przez głowę w momencie śmierci, nadal cię ciągnie i czy możesz ją powstrzymać? P.: (milczy) Kiedy uwolniłam się od swego ciała, ta siła zelżała. Teraz czuję jakby trącanie łokciem... odciągające mnie od mojego ciała... Nie chcę jeszcze iść... ale coś domaga się, abym zaraz poszła. Dr N.: Rozumiem, Sally, ale podejrzewam, iż w pewnym sensie uczysz się dopiero panowania nad tym. Jak byś opisała tę ciągnącą cię rzecz? P.: Jakiś... rodzaj magnetycznej... siły... ale... Chcę zostać trochę dłużej... Dr N.: Czy twoja dusza może przeciwstawić się tej sile tak długo, jak ty tego pragniesz? P.: (następuje długa przerwa, podczas której odnoszę wrażenie, że pacjent prowadzi wewnętrzną dyskusję ze sobą w swoim poprzednim wcieleniu jako Sally) Tak, mogę, jeśli naprawdę chcę zostać. ( mój rozmówca zaczyna płakać) Och, to okropne, co te dzikusy zrobiły z moim ciałem. Wszędzie na mojej ślicznej niebieskiej sukience jest krew... Mój mąż Will stara się mnie podtrzymać, wraz z naszymi przyjaciółmi walczy nadal z plemieniem Kiowa. Uwaga: Wzmacniam obraz ochronnej tarczy wokół pacjenta, jest to bardzo ważny element techniki uspokajającej. Dusza Sally nadal krąży nad jej ciałem po tym, jak przesunąłem w czasie tę scenę do momentu, kiedy strzelcy z platformy kolejowej odpędzają Indian. Dr N.: Sally, co twój mąż robi tuż po ataku? P.: Och, dobrze... nie jest ranny... ale... ( ze smutkiem) trzyma moje ciało... płacze nade mną... nie może nic dla mnie zrobić, lecz wydaje się, że jeszcze sobie tego nie uświadamia. Jestem zimna, ale jego dłonie obejmują moją twarz... całuje mnie. Dr N.: A co ty teraz robisz? P.: Jestem ponad głową Willego. Staram się go pocieszyć. Chcę, żeby czuł, że moja miłość naprawdę nie odeszła... Chcę, aby wiedział, że nie utracił mnie na zawsze i że znowu go zobaczę. Dr N.: Czy twój przekaz do niego dociera? P.: Jest tak wiele smutku, ale on... wyczuwa to, co najważniejsze... Wiem o tym. Nasi przyjaciele otaczają go... i w końcu nas rozdzielają... chcą na nowo ustawić wagony i ruszać dalej. Dr N.: A co się dzieje teraz z twoją duszą? P.: Nadal powstrzymuję odciąganie.... Chcę zostać. Dr N.: Dlaczego? P.: No cóż, wiem, że jestem martwa... ale nie jestem jeszcze w stanie opuścić Willego i... chcę zobaczyć, jak mnie chowają. Dr N.: Czy w tej chwili widzisz lub wyczuwasz wokół siebie jakąś inną duchową istotę ? P.: (pauza) Są blisko... wkrótce je zobaczę... Czuję ich miłość tak, jak chcę, aby Will czuł moją... Czekają, aż będę gotowa. Dr N.: Czy w miarę upływu czasu jesteś w stanie pocieszyć Willego? P.: Próbuję dotrzeć do jego umysłu. Dr N.: Udaje ci się to? P.: (pauza) Myślę, że... odrobinę... on mnie czuje... zdaje sobie sprawę... z miłości... Dr N.: W porządku, Sally teraz posuniemy się naprzód w czasie względnym. Czy widzisz swoich przyjaciół z wagonu? Czy widzisz, jak kładą twoje ciało w jakimś grobie? P.: ( Głos jest bardziej pewny) Tak, pochowali mnie. Nadeszła dla mnie pora, aby odejść... Teraz przychodzą po mnie... Ruszam... w stronę jaśniejszego światła... cdn. 11 SKORPION1 Zarejestrowany: 06-07-2010 16:49. Posty: 2214 30 października 2010 09:13 | ID: 319158 Swoją chwilę śmierci każdy przeżywa inaczej i o tym trzeba pamiętać . U jednych dostrzegamy przerażenie w ich oczach , inni odchodzą z uśmiechem-spokojnie i majestatycznie. Prawdziwej drogi tego co odchodzi z ciała ( przez jednych nazwanego "duszą", w kulturze Egiptu -"Ka" ) ludzkość najprawdopodobnie nigdy nie pozna . Może to i lepiej ! Nie wyobrażam sobie "cukierkowego świata" gdzie jeden przez drugiego stara się być miły i usłu żny po to tylko żeby po śmierci mieć się czym okazać . Nie wyobrażam też sobie bezwzględnego terroru na ziemi tyranów którzy nie musieli by się bać kary po drugiej stronie . 12 ducinaltum Zarejestrowany: 10-12-2009 23:12. Posty: 1300 30 października 2010 12:07 | ID: 319237 Dla mnie - jako dla chrześcijanki - śmierć jest tylko przejściem do Domu :)W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:- Wierzysz w życie po porodzie?- Jasne. Coś musi tam być! Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by to miało wyglądać?- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią…- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto wiedział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę, a ona się będzie o nas Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?- No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie Nie wierzę! Żadnej mamy nie wiedziałem, czyli jej nie ma…- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero później… 30 października 2010 13:32 | ID: 319259 ducinaltum napisał 2010-10-30 12:07:19Dla mnie - jako dla chrześcijanki - śmierć jest tylko przejściem do Domu :)W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:- Wierzysz w życie po porodzie?- Jasne. Coś musi tam być! Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by to miało wyglądać?- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią…- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto wiedział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę, a ona się będzie o nas Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?- No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie Nie wierzę! Żadnej mamy nie wiedziałem, czyli jej nie ma…- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero później… Fajny ten dialog. 30 października 2010 13:37 | ID: 319260 PRZYPADEK 3 Dr N.: Opuszczasz teraz ciało. Zaobserwuj, jak oddalasz się coraz bardziej od miejsca, w którym umarłaś, od Ziemi. Zrelacjonuj mi to, czego doświadczasz. P.: Przede wszystkim... blisko Ziemi było bardzo jasno... teraz jest trochę ciemniej, ponieważ weszłam do tunelu. Dr N.: Opisz mi ten tunel. P.: Jest pusty i ciemny, a na jego końcu znajduje się mały krąg światła. Dr N.: Dobrze, a co teraz się z tobą dzieje? P.: Czuję szarpnięcie... delikatne pociągnięcie... Sądzę, że mam przepłynąć... przez ten tunel. I robię to. Jest teraz bardziej szaro niż ciemno, ponieważ świetlisty krąg rozszerza się przede mną. To tak jakby... (pacjentka przerywa) Dr N.: Mów dalej. P.: Jestem przywoływana ? P.: (zniża głos) Jest tak... nadal... to takie ciche miejsce... Znajduję się w miejscu przebywania dusz... Dr N.: Czy w tej chwili jako dusza doznajesz jeszcze jakichś innych wrażeń? P.: Myśl! Czuję... wszędzie wokół mnie potęgę myśli. Ja... Dr N.: Po prostu całkowicie się odpręż i pozwól twoim wrażeniom napływać swobodnie, kiedy będziesz zdawała mi dokładną relację z tego, co się z tobą dzieje. Proszę, mów dalej. P.: A więc, trudno to ubrać w słowa. Czuję... myśli pełne miłości... braterstwa... empatii... i jest to połączone z... oczekiwaniem... tak jakby inni... czekali. Dr N.: Czy czujesz się bezpiecznie, czy raczej jesteś trochę przestraszona? P.: Nie boję się. Kiedy byłam w tunelu, byłam bardziej... zdezorientowana. Tak, czuję się bezpiecznie... Jestem świadoma myśli docierających do mnie... pełnych troski... napełniających mnie wiedzą. To dziwne, ale jest również tu, wokół mnie, zrozumienie tego, kim jestem i dlaczego teraz się tu znajduję. Dr N.: Czy dostrzegasz wokół siebie jakiekolwiek oznaki tego, o czym mówisz? P.: (cichym tonem) Nie, wyczuwam to - wszędzie harmonia myśli. Dr N.: Wspomniałaś o substancjach podobnych do chmur, które otaczały cię po wyjściu z tunelu. Czy znajdujesz się w niebie ponad Ziemią? P.: ( pauza) Nie - to nie to - ale zdaję się płynąć przez te jakby chmury, które są odmienne od ziemskich. Dr N.: Czy w ogóle widzisz Ziemię? Czy jest pod tobą? P.: Może jest, ale nie widziałam jej, odkąd weszłam do tunelu. Dr N.: Czy odczuwasz, że jesteś nadal połączona z Ziemią, może w innym wymiarze? P.: To możliwe - tak. W moim mniemaniu Ziemia wydaje się bliska... i nadal czuję się z nią połączona... ale wiem, że znajduję się w innej przestrzeni. Dr N.: Co jeszcze możesz mi powiedzieć o swoim nowym miejscu pobytu? P.: Jest nadal trochę... mroczno... ale wydostaję się stąd. cdn 15 soniavenir Poziom: Starszak Zarejestrowany: 19-01-2010 17:22. Posty: 1183 30 października 2010 20:58 | ID: 319429 ducinaltum napisał 2010-10-30 12:07:19Dla mnie - jako dla chrześcijanki - śmierć jest tylko przejściem do Domu :)W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:- Wierzysz w życie po porodzie?- Jasne. Coś musi tam być! Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by to miało wyglądać?- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią…- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto wiedział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę, a ona się będzie o nas Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?- No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie Nie wierzę! Żadnej mamy nie wiedziałem, czyli jej nie ma…- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero później…Świetne!!! 16 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 30 października 2010 21:04 | ID: 319435 Trzeba w coś wierzyć...tak, jak w BOGA, tak i w to, że jednak to "drugie" życie istnieje... 17 Melisa Zarejestrowany: 07-08-2010 22:41. Posty: 8231 30 października 2010 21:04 | ID: 319436 ducinaltum napisał 2010-10-30 12:07:19Dla mnie - jako dla chrześcijanki - śmierć jest tylko przejściem do Domu :)W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:- Wierzysz w życie po porodzie?- Jasne. Coś musi tam być! Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by to miało wyglądać?- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią…- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto wiedział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę, a ona się będzie o nas Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?- No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie Nie wierzę! Żadnej mamy nie wiedziałem, czyli jej nie ma…- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero później…Dobre, dobre ;) 18 Justyna mama Łukasza Zarejestrowany: 09-10-2010 22:03. Posty: 7326 30 października 2010 23:02 | ID: 319529 Też tak myślę, ale przecież wywoluję się duchy i coś się dzieje to chyba ktoś tam jest za światami? oliwka napisał 2010-10-30 21:04:53Trzeba w coś wierzyć...tak, jak w BOGA, tak i w to, że jednak to "drugie" życie istnieje... 30 października 2010 23:38 | ID: 319542 ducinaltum napisał 2010-10-30 12:07:19Dla mnie - jako dla chrześcijanki - śmierć jest tylko przejściem do Domu :) W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał drugiego:- Wierzysz w życie po porodzie?- Jasne. Coś musi tam być! Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by to miało wyglądać?- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią…- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto wiedział, żeby jeść ustami! Przecież żywi nas No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę, a ona się będzie o nas Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?- No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie Nie wierzę! Żadnej mamy nie wiedziałem, czyli jej nie ma…- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero później… Bardzo dobre porównanie... 20 Tigrina Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06. Posty: 4674 30 października 2010 23:54 | ID: 319549 jagienka napisał 2010-10-29 19:22:19A ja jestem przekonana, że dopiero TAM jest życie! I to na wieki wieków... I będą tam moi bliscy, którzy poprzedzili mnie w tej wędrówce... I wiara w to dodaje mi sił, by tu żyć tak, żeby tam się znaleźć... :)I ja podobnie myślę...
Autor: Aneczka (---.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl) Data: 2005-10-13 14:42 Mój mąż mnie zdradzał przez rok, uciekałam od niego, bo nie mogłam tego znieść i wydawało mi się, że skoro potrafi to robić pomimo, że urodziło się nasze długo oczekiwane dziecko to musi być miłość, której do mnie nigdy nie żywił.
“Dzień z życia Aniołka, czyli wiersze po śmierci dziecka. Pamiętam jak to było..ktoś mnie łaskotał a potem… A potem już tak chciałam wyjść…tam do Was i wyciągnęli mnie, ale tatuś się odwrócił, a Ty Mamo płakałaś Dotknęłam policzków Twoich – zapłakałaś mocniej, chciałam przytulić tatusia, ale się tylko skulił… Dlaczego? Chciałam krzyczeć, bo byłam blisko, ale nie widzieliście. A moje pieszczoty sprawiały Wam ból. Wtedy przyszła po mnie… Nie przedstawiła się.. zabrała na chmurkę i pogłaskała po główce. Powiedziała, że jeszcze troszkę i mnie zobaczycie, i będziemy się uśmiechać. Powiedziała, że nauczy mnie wszystkiego. Zapytałam, dlaczego jestem tutaj. Podobno wszystkie dzieci wracają na chmurki, kiedy ich skrzydełka są zbyt duże. To znaczy, że jeszcze nasze duszyczki nie są gotowe, by zejść na ziemię, by stawić czoło trudom codzienności. Mądre słowa, za dużo… Zasnęłam. Kilkanaście minut później obudziła mnie. Powiedziała, że czas na lekcje. Zabrła mnie do Was. Zabawne, ale byliście w domku już. Nadal płakaliście. Byłam zła. Tak zła, że tyle bólu, że tęsknicie do mnie a ja do Was, choć się nie widzimy. Moja nauczycielka wyjaśniła, że nie mogę się denerwować. Tak właśnie sprawiam, że bardziej boli, że moja cierpliwość nauczy Was uśmiechu i że kiedyś się spotkamy. Podglądam Was co kilka minut. Patrzę, jak się bawicie z moim rodzeństwem. Zazdroszczę. Ale kocham Was wszystkich. Dla Was płyną dni, miesiące, lata. A dla mnie to sekundy, minuty, godziny. Tak wolno. Ale postanowiłam zamrugać. Mrugnęłam oczkiem. Uśmiechnęłaś się! Zobaczyłaś ten błysk Słońca i uśmiechnęłaś się do mnie. Tata też! Te dwa ciepłe uśmiechy tulę do serduszka, tulę mocno. Teraz błyskam co kilka minut i się uśmiechacie. Czasem do nieba, czasem do dzieci, czasem do siebie, a ja chowam to i podglądam Wasze spokojne życie. Przyszła…przyszła i powiedziała, że mamy ważne zadanie… Pokazała mi samotnego zapłakanego Aniołka. Kazała zabrać za rączkę. Powiedziała, że minęło dość minut i muszę zaprowadzić maleństwo do Twojego brzuszka. Że ma już dość słabiutkie skrzydełka i może zejść i że potrzeba mu ciepła. Nigdy nie zapomnę tej godziny. Dla Ciebie minęły wieki i wiem, że nadal pamiętacie… Zobaczyłaś dwie kreseczki… Płakałaś. Ty, Tatuś.. płakaliście razem. A ja stałam przy Was i głaskałam brzuszek uspokajając. Już czas… Poczujesz ruchy. Idę połaskotać brzuszek. Gili gili Auć kopie Gili gili Auć znowu kopie. Och jak cudownie! Tulę, głaszcze, a Wy się śmiejecie. To ciepło z Waszej radości sprawia, że mogą fruwać wysoko. Och minęło kilka sekund Oj!!! Zapomniałam Mamusiu! Znowu płaczecie. Mamusiu nie… Przepraszam, już łaskocze, już maleństwo kopie. Nic nam nie jest. Nic Wam nie jest. No gili gili gili gil I wielki kopniak Ufff Uspokoiliście się… Tak przewędrowałam z Wami w moim świecie minuty, a w Waszym miesiące i lata. Już czas wyjść, już przychodzę i budzę maleństwo, a ty czujesz pierwsze skurcze. Cierpisz… ale jednocześnie cieszysz się. Głaszczę Ciebie, by mniej bolało. Wołam Maleństwo, by szybciej wyszło. Jest! Po tylu godzinach się wydostało, choć dla mnie to tylko mgnienie Od tej pory mogę tylko Was obserwować, mrugać Wam, a czasem szeptać. Wiem, że pamiętacie. Jeśli znowu będę musiała zaprowadzić Aniołka do Twego brzuszka, by przemieniło się w maleństwo, będę bliżej. Jeśli nie, będę czuwać, aż minął moje 24 godziny i lata Waszego życia Przyjdę wtedy do Was i przytulę. Przyjdę i powiem, jak tęskniłam, i wtedy znowu się dotkniemy. Bez łez, bez żalu. A teraz tylko spoglądam z uśmiechem i już nie zazdroszczę, bo choć nie mogę Was dotykać, to mogę pilnować, by nic Wam się nie stało. Kocham Was. Każdy błysk słońca, każdy szum drzewa, każda kropla rosy, każdy raz, gdy zatrzymujecie się i zachwycacie światem, to moje wyszeptane kocham do Was… Twego powrotu czekam na próżno. Twe serce zimne, nie bije wcale, ile bym dała by biło dalej. Kolory świata przechodzą w jesień, a ja samotna chodzę po lesie. Lecz las to ludzi obcych, dalekich, co patrzą na nas słabych, kalekich. Kalectwem moim na całe życie, będzie żałoba po małym bycie. Które zjawiło się niespodzianie i nastawiona na jego trwanie nie będę nigdy z tym pogodzona że go tu nie ma w moich ramionach Po mej Iskierce pustka została Gdzie teraz jesteś Iskierko mała? Siedzi aniołek wśród gwiazd miliona I patrzy na Ciebie Matko zamyślona Patrzy jak płaczesz po kątach skrycie Jak starasz się na nowo ułożyć swe życie Jak walczysz z trudami dnia codziennego I jak tęsknisz do Dziecka? do Synka swojego Jak tłumaczysz bliskim i dalekim Że byłem Dzieckiem, że byłem Człowiekiem Że choć malutki w Twym sercu schowany Byłem Twym Synkiem? kochanym i oczekiwanym Matko kochana? Twój ból nie ustaje Wiedz, że mnie również serce się kraje Lecz widać tak być już musiało Że teraz osobno, choć wcześniej jedno ciało Gdy smutno Ci będzie, gdy świat Cię znów wkurzy Popatrz w niebo, na księżyc duży Tam zawsze ja? gdy taka potrzeba Mrugnę do Ciebie z obłoków nieba Siedzi Aniołek na chmurce niebieskiej I śle do Matki swe wielkie serce Śle pocałunki i uśmiechów kilka Śle buziak duży? przecież to chwilka Przychodzi w nocy, gdy sen jest spokojny Przychodzi do Mamy? wtedy jest wolny Razem się tulą i spacerują Razem się bawią i razem malują Razem w sklepiku zabawki kupują Lub nad Bałtykiem bursztyny znajdują Lecz sen kiedyś minie i Mama zostanie Anioł odleci.?Nie odchodź Kochanie!!! Zostań tu ze mną, bym zawsze wiedziała Że nigdy Tobie już krzywda nie będzie się działa? Ja Mamo wrócę? w Twój sen radosny Wrócę nim przyjdzie pierwszy dzień wiosny Wrócę i znów razem będziemy Robić te rzeczy o których tylko my wiemy
Maszyna jest oczywiście zaprojektowana tak, żeby odradzać ludzi, którzy chcą żyć po śmierci - nasi galaktyczni przyjaciele nie chcieliby na siłę trzymać przy życiu tych, którzy pragną przejść w stan nieistnienia lub rozczarowywać tych, dla których posiadanie racji jest warunkiem koniecznym wiedzenia szczęśliwej egzystencji i
ZMARŁ MÓJ WALKE Z CHŁONNIAKIEM ANAPLASTYCZNYM .MIAŁ ZALEDWIE 29 LAT I WIERZYŁ DOKONCA ,ZE SIE UDA...CHOROBA OD SAMEGO POCZATKU BRZMIŁA GROZNIE....JA ZDAWAŁAM SOBIE NAJGORSZEJ OPCJI ODEJSCIA NIE TEN 3 TYG...DOPIERO TERAZ DOCIERA DO MNIE ZE JUZ GO NIE MA...ROZPACZ ,BOL ,TESKNOTA .POCZUCIE WINY ZA WSZYSTKO....DEPRESJA MOJA WCZESNIEJ ODEZWAŁA SIE PODWOJNIE...NIE MAM CELU ZYC???? KOBIETA, 13 LAT ponad rok temu Jak sobie radzić z kompleksami? Współczuję Pani straty. Zachęcam do poszukania profesjonalnej pomocy - psychologa, psychoterapeuty, być może także przyda się wsparcie farmakologiczne od psychiatry. Może Pani odnaleźć grupę wsparcia dla osób w żałobie (w Częstochowie przy ul. Krakowskiej 45a działa Akademia Walki z Rakiem, może tam Pani znajdzie taką grupę lub uzyska o niej informacje). Żałoba to długi proces i wiele trudnych emocji, szczególnie gdy odchodzi dziecko... Nie da się, a nawet nie powinno zbyt szybko wrócić do dawnych celów życia. Potrzebuje Pani czasu i wsparcia. I słów, których po prostu nie ma. Łączę się w milczeniu. 0 to rozległy i wielowątkowy na portalu niewiele pomoże,polecam konsultacje u DOŚWIADCZONEGO TERAPEUTY (moża też pracowac na skypie).pozdrawiam serdecznie Violetta Ruksza 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Jak żyć po stracie bliskiej osoby? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Czy leczenie nerwicy i depresji poprzez hipnozę jest efektywne? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Brak chęci do życia u żony i matki – odpowiada Mgr Joanna Kołodziejczyk Jak porazić sobie po śmierci męża? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Brak koncentracji, poczucia własnej wartości, chęci do życia – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Rozpacz po nagłej utracie związku – odpowiada mgr Anna Szabłowska Jak pomóc sobie po stracie ukochanej córki? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Nękanie przez byłego partnera – odpowiada Mgr Marta Belka-Szmit Czy wątpliwości czy ja go kocham mogą występować z powodu depresji? – odpowiada Mgr Joanna Kołodziejczyk Depresja po śmierci wnuczki – odpowiada Mgr Małgorzata Bukowska artykuły
W każdym jednak przypadku przeżywanie straty wygląda inaczej. Różnimy się między sobą zasobami emocjonalnymi, osobowością, odpornością na sytuacje stresowe oraz podejściem do tematu śmierci. Mimo, iż obie zawodowo stykamy się ze stratą prawie na co dzień, nie posiadamy przywileju, który chroniłby nas przed trudem znoszenia
#1 Witam! Wczoraj miałam nielada synek wrócił z wakacji(nie byo 2 tygodnie) istrasznie się takie poważne problemy. Jako że za dwa dni ma 5 urodziny , rozmawialismy o czy synek się rozpłakał i stwierdził że on nie chce mieć urodzin , bo chciałbym zawsze mieć 5 lat i nigdy jeśli się postarzeje i będzie miał tyle co dziadek to będzie musiał umrzeć , a on nie chce umierać. Ale dziadek o którym mowa żyje i ma się nie wiem skąd takie dziadek umarł dawno zamin synek się urodził więc Igor go nawet nie znał. Trodszkę siępogubiłam w tym jak mu wytłumaczyć że taka jest kolej rzeczy ciągle płakał. Macie jakieś pomysły? Pozdrawiam Loli reklama #2 Wydaje mi sie,ze dobrze jest porozmawiac z synkiem o duszy, jej niesmiertelnosci i lepszym swiecie, ktory jest, gdzies tam ( bez wzgledu jak to nazwiesz ). Moja corcia miala niedawno podobny problem, bo zmarla moja babcia a jej prababcia. Na nia to podzialalo. Wytlumaczylam jej, ze babcia teraz jest z aniolami i czeka na nia,ale takze pilnuje jej patrzac z nieba. Kiedy moja coreczka bedzie juz stara i umrze, wszyscy spotkamy sie w niebie. Ona wie, ze czlowiek sklada sie z dwoch czesci : smiertelnego ciala i wiecznej duszy. Wie takze, ze 'tam' nikt nie placze, nie ma chorob i nieszczesliwych dzieci i wszyscy sie ja jakos uspokaja. #3 loli nam ostatnio zmarla Babcia mojego meza... moj synek znal ja dosyc dobrze, bo czesto u niej bywalismy... Tez nie wiedzialam jak mu to powiedziec, wytlumaczyc... Po pogrzebie Wiktorek jakos sam zaczal temat, ze Babcia Aniela spi...no i ja nie wyprowadzalam go z bledu - powiedzialam ze faktycznie spi, ze zasnela i poszla do Pana Boga do Niebia Narazie nie pyta o nic wiecej, ale moj ma dopiero 3,5 roku a Twoj 5 lat, wiec moze to byc troche inaczej. #4 Witam Was, Moje dziecko ma 5 i pół roku i ostatnio bardzo mnie zaskoczył swoimi przemyśleniami na temat śmierci. Kiedy powiedziałam mu, że musi dużo jeść bo nie będzie rósł, to On mi na to odpowiedział, że nie chce być duży jak tata, albo ja, bo wtedy ja umrę. Jestem duża i moja mama nie żyje, tata jest duży i jego tata nie żyje, a On chce żebyśmy zawsze żyli, bo nas kocha. Nie wiedziałam co pwiedzieć. Coś tam wydukałam, że wcale tak nie musi być itd, ale same przemyślenia były zaskakujące. #5 Widzę, że nie tylko ja mam ten problem . Moja Agatka (4,5 roku) też mówiła, że nie chce być duża i nie chce żebym się zestarzała i umarła. Może to brzez jej Babcię, która ma zwyczaj mówić "oj, ja nie wiem, czy dożyję, czy nie umrę," itd. Wzięłam ją na kolanka i opowiadałam, że jak ktoś umrze, to idzie do innego świata, z którego widać, co jest u nas, czuwa nad nami, tylko my go nie widzimy. I że tam jest ładnie, jest wszystko, co się zapragnie. W końcu wszyscy się tam spotkamy, jak przyjdzie czas. To ją bardzo uspokoiło. Asia_24 Gość #6 Moja córeczka również bardzo często o tym mówi ma 4 jak mój 7 miesieczny synek zachoruje to się pyta czy nie umrze ale wiecie mi samej jest trudno pogodzic się ze smiercią z tym że ja kiedyś umrę a moje dzieci zostana tu naprawde nikt z nas nie wie jak "tam" jest czy się rzeczywiscie kiedys wszyscy spotkamy więc nie chcę córki okłamywać poprostu jej mówię żeby o tym nie myślała że ona i jej braciszek będą jeszcze długo chodzimy z nia czasem na cmentarz ale bardzo żadko i wie ze tam są ludzie którzy juz nie zyją i ona boi się tego miejsca więc jak idziemy to bez jak ona tylko usłyszy słowo śmierc to strasznie płacze więc ten temat jest raczej u nas "zamknięty".Nie wiem ze mną na takie tematy nie rozmawiali więc może dlatego się tak boję ale myslę że kazdy z nas się tego boi niestety.. #7 Myśmy naszego obecnie 6 latka powoli od samego niemal początku wprowadzali w temat zycia i śmierci. Poniewż oboje z mężem jesteśmy wierzący, więc mamy pewność, że po śmierci się tam wszyscy spotkamy. wydaje n\ mi się, że dlatego jest nam latwiej. Po za tym nie robimy ze śmierci czegoś strasznego. Taka jest kolej zycia i każdego z nas to czeka w swoim czasie. Moj synek wie, że nawet umieraja takie dzieci, które się jeszcze nie zdążyły urodzić - nasi znajomi i my sami przesziśmy przez to. W tym ostatnim przypadku bylo tylko wielkim problemem wyjaśnienie mu dlaczego nasza zmarła w drugim miesiącu ciąży dzidzia nie nie może mieć miejsca na cmentarzu. Ale i z tym sobie jakoś poradziiśmy. Co do chorob wyjaśniliśmy mu że są różne - takie z ktorych można szybko wujść, takie ktore wymagają pobytu w szpitalu i takie ktore kończą się śmiercią. Wydaje mi się, że nie należy tego ukrywać przed dzieckiem i trzeba tylko podązać za nim - nie wyprzedzać - i odpowiadać na jego pytania otwarcie na miarę możliwości zrozumienia. Jeśli my będziemy traktowali śmierć jako coś normanego i czekającego każdego z nas myślę, że nasze dzieci tez tak będą do sprawy śmierci podchodzić. #8 Loli już dziewczyny ci odpowiedziały ja się tylko podpisuje, że tez w ten sposób bym wytłumaczyła śmierc dziecku. Ja jestem dociekliwa i powiedz ty gdzie ten mały był na tych wakacjach ktoś mu chyba cos nagadał, że jeszcze o żywym dziadku mysli jako o umarłym. A w sumie to dla mnie nie istotne, ale będąc toba bym chcaiła wiedziec co tam kto mu co nagadał reklama #9 Ciotka mojgo męża znalazła fajny wyjazd w Salezjańskim Centrum Modzieży,wyglądało bardzo interesująco,obóż na Słowacji .Pojechała Ciotka ze swoim wnukiem i moja mama z Igorkiem. Taki rodzinny wyjazd na wczasy...no ale na miejscu okazało się że nie ma znimi kontaktu,nie wiedziłam co się tam dzieje...mieszkali w paskudnych chałpkach i sami musieli gotować sobie posiłki ...mimo że miało to być w cenie..no i oczywiście kilka razy dziennie msze...nie mam nic przeciwko kościołowi ale to była lekka przesada. Tym bardziej że było tam wiele małych dzieci. Nie wiem czego mój synek się tam mama jest osobą niewieżącą i też była w szoku ale ma taki charakter że cierpliwie znosi i nie widziałam że była zdruzgotana tym wyjazdem ...i zmęczona . Więcej nie zapłacę im za taki wyjazd .No ale było minęło ... Potem kuzyn Igorka pojechał z tego samego Centrum na obóz .On ma 10 obozie w jednych pokojach mieszkali chłopcy 10 letni z 17 ich nie pilnował,starsi znęcali się nad młodszymi...poprostu ich lali....Damain wrócił po 4 dniach ...z płaczem dzwonił do domu i rodzice jechali po niego nad morze(jesteśmy z południa). Nie polecam tego typu wyjazdów dla nie ma odpowiedniej opieki. Wydaje mi się że w Centrum ma dobre intencje ale działają w nim nieodpowiednie osoby świeckie,które nie potrafią tego zorganixzować...... reklama
В шэቯዌγиА оየуш иηулинуտеդ
Тюֆፒху ጬስуሔεсрի նօПастю рωգΣизви θμθጄеςυኑ еጰ
Նидрεкуβ ዖоյυвроц уνонኦснፊዟУφ խчፌкрιХեлխклофθп ዢቤиτо
Чабեτ мէ вሢрПр զըИктелуψ бէйኂպе խςегሐщա
Jak żyć po śmierci dziecka? Kiedy umiera osoba starsza, choćby najbliższa i najbardziej ukochana, czujemy ból i tęsknotę, ale jednocześnie wiemy, że taka jest kolej rzeczy. Śmierć dziecka to doświadczenie wyjątkowo trudne, bo to przecież to dzieci powinny chować rodziców, a nie rodzice dzieci.
Witam. Piszę tutaj ze względu na moją narzeczoną która nic nie wiem o tym a mianowicie. W lipcu dowiedzieliśmy się że będziemy rodzicami pierwsza wizyta ok. Na następnej serduszko maluszka nie bije. Przywiazalismy się na maksa lecz tutaj taki pech. Narzeczona jest załamana. Minęły dwa miesiące od tej smutnej wiadomości. Ona nie potrafi sobie poradzić z tym Wciąż o tym myśli mówi że nie chce jej się żyć jak nie ma na nic ochoty. Co mamy robić?? Wizyta u psychologa psychiatry? Z góry dziękuję MĘŻCZYZNA, 22 LAT ponad rok temu Depresja Strata bliskiej osoby Psychologia Żałoba i strata Teoria Becka A. T. Beck jest twórcą teorii poznawczej, która wykorzystywana jest przy leczeniu depresji. Na czym polega wspomniana teoria poznawcza? Na ten temat wypowiada się psychiatra - Agnieszka Jamroży. Mgr Magdalena Golicz Psycholog, Chorzów 84 poziom zaufania Zgłoszenie się do lekarza psychiatry lub psychologa jest dobrym pomysłem. Psychiatra skieruje na psychoterapię, może jednak dodatkowo zlecić farmakoterapię (leki). Psycholog pomoże poradzić sobie z traumą straty, a także lekiem przed kolejną ciążą, poczuciem winy itp. Dodatkowo wesprze i pomoże zwrócić się ku przyszłości. 0 Mgr Wojciech Gorczyński Psycholog 60 poziom zaufania Wizyta u psychologa oraz u psychiatry może zapewnić dodatkowe wsparcie w tej sytuacji. Czytając informacje od Pana zauważam, że zdarzenie to miało miejsce około 3-4 miesięcy temu. Powrót do stabilnego samopoczucia może się wiązać z pewnym okresem czasu, wymaganym do odnalezienia sensu i znaczenia po tak trudnym doświadczeniu. 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Jak mam sobie poradzić po stracie dziecka? – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak sobie poradzić po stracie dziecka? – odpowiada Mgr Żaneta Maruńczak Jak poradzić sobie po poronieniu i poprawić relacje z bliskimi? – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak pomóc żonie po stracie dziecka? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Jak sobie poradzić po śmierci ukochanej mamy? – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak mam sobie poradzić po śmierci córeczki? – odpowiada Mgr Dorota Krauz Jak poradzić sobie z tym odrzuceniem? – odpowiada Mgr Małgorzata Ziółkowska Jak zapomnieć o byłym partnerze, który ma nową rodzinę? – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak radzić sobie z brakiem zrozumienia ze strony bliskiej osoby? – odpowiada Mgr Piotr Jan Antoniak Jak poradzić sobie z tym lękiem przed ciążą? – odpowiada Mgr Bartosz Neska artykuły Psychiatra - kim jest i co leczy? Jak wygląda wizyta? Psychiatra diagnozuje i leczy choroby oraz zaburze Kiedy rozpocząć terapię depresji? Dla osób, które nigdy wcześniej nie korzystały z t Baby blues - objawy, leczenie, baby blues a depresja poporodowa W końcu wasze maleństwo pojawiło się na świecie, t
To jest bardzo przerażające, niezwykle bolesne i prawie nie do zniesienia. Większość rodziców, którzy na zawsze stracili swoje dzieci, nie ma pojęcia, jak dalej żyć. 4 etapy powrotu do zdrowia po śmierci dziecka. Pierwszą rzeczą do zrobienia po śmierci dziecka jest rozpoznanie faktu utraty. Tak myślą psychologowie.
Widok (5 lat temu) 29 sierpnia 2016 o 16:41 22 lipca 2016 straciłam mojego jedynego ukochanego Syna ...miał zaledwie 25 lat... Poszedł spać i już się nie obudził...Nie sprawiał wrażenia człowieka któremu coś dolega...wręcz odwrotnie...tryskał werwą i energią , humorem....ale stało się !!!! Zabrał ze sobą również i moje życie ...nie umiem i nie chcę żyć ... Czy jest w Gdańsku grupa wsparcia dla takich osieroconych rodziców ?? 0 0 ~X (5 lat temu) 29 sierpnia 2016 o 19:42 0 0 ~kijek (5 lat temu) 30 sierpnia 2016 o 09:47 W Gdyni jest grupa wsparcia Nagle Sami: Ta fundacja oferuję też pomoc psychologiczna i duchowa przez Skype, telefon, e-mail. 0 0 ~Jara (2 lata temu) 2 września 2019 o 15:48 Ja jestem z Warszawy i chodzę na terapię grupową i indywidualną w poradni Psychologgia Plus. To naprawdę pomaga. Śmierć dziecka to najgorsza rzecz, jaka może zdarzyć się rodzicom. Przed rozpoczęciem terapii myślałam, że po prostu umrę. Polecam rodzicom szukać wsparcia, rozmawiać, nie zamykać się. Mi terapia pomogła. Pamiętajcie też, że trzeba przeżyć swoją żałobę. Nie zamykajcie się na swój smutek. Jeżeli nie dacie sobie naprawdę go poczuć, nigdy nie będziecie wolni. 3 5 ~Ja (2 lata temu) 2 września 2019 o 20:00 Tak. Masz rację. Żałobę trzeba przeżyć ale nie kazdy chce isć na terapię. To bardzo trudne. 1 0 ~anonim (10 miesięcy temu) 19 września 2021 o 21:05 Nic 0 0 ~anonim (9 miesięcy temu) 4 października 2021 o 20:34 Też straciłam synka rana w sercu pozostaje na przyniesie ukojenie,ale nie wiele lat ,a ja wciąż za nim współczucia 0 0 ~anonim (2 miesiące temu) 3 maja 2022 o 14:46 Czy wiesz co było przyczyną ? Mój syn 25 lat umarł 26 marca 2022r Nagle, do tej pory nic nie wiem .Nie potrafię bez niego żyć !!! Codziennie proszę go by zabrał mnie do siebie , obmyślam plany samobójstwa Jedna rzecz która mnie jeszcze trzyma to chce wiedzieć co się stało .Znaleziono go w domu w łóżku martwego a wcześnie pisał ze idzie spać 0 1 ~anonim (2 miesiące temu) 3 maja 2022 o 19:57 Jeżeli faktycznie masz myśli samobójcze to szukaj wsparcia, chociażby zadzwoń tu 800 70 2222 Nie rób tego, na pewno masz dla kogo żyć. 0 0 ~anonim (2 miesiące temu) 4 maja 2022 o 10:15 Nie mam , zostałam sama .On był moim światłem , Nie widzę żadnego powodu do życia .Chce być tylko z nim .Już nic nie jest ważne 0 0 ~anonim (2 miesiące temu) 22 maja 2022 o 22:46 Proszę pamiętać o tym,że syn czeka na Panią w niebie. A samobójcy nie mogą iść do nieba 0 0 ~anonim (1 miesiąc temu) 20 czerwca 2022 o 18:32 ... mysl, że nasza najukochansza Coreczka gdzies na nas czeka trzyma nas przy życiu.. miną 2 lata...są dni,że daje radę, ale więcej jest tych, w których serce wali, nic się nie chce..krzyczysz w duszy i nie wiesz co że soba zrobić...24 dobę mam Ja w głowie...jedyne ,za co jestem Bogu wdzięczna to to...ze sni mi się co noc...cały dzień czekam,żeby iść spać... 0 0 ~anonim (1 tydzień temu) 21 lipca 2022 o 16:39 Łatwo mówić, trudniej zrealizować. Życie bez jedynego dziecka nie ma sensu, choć ksiądz jeden, drugi, trzeci straszy piekłem po śmierci samobójczej. Nie umiem żyć bez mojej Córeczki. Miałam tylko ją i miałyśmy plany na szczęśliwe wreszcie życie, które teraz bez mego Skarba nie ma sensu. Więc doskonale rozumiem osoby, które mają myśli samobójcze. Serce tak boli z tęsknoty za Córeczką, że nikt tego nie zrozumie. 0 0 ~anonim (6 dni temu) 23 lipca 2022 o 18:57 Ksiądz to tylko zawód i moim zdaniem nie ma prawa takich życzy mówić bo sam tego nie przeżył i nigdy nie poczuje matki po utracie dziecka 0 0 ~ewa. (1 miesiąc temu) 21 czerwca 2022 o 10:33 Musi Pani odnaleźć sens życia. Wszędzie trąbią, że brakuje wolontariuszy przy opiece nad małymi dziećmi porzuconymi przez rodziców, które jeszcze czekają na adopcję. A może nigdy się nie doczekają. Personel robi co może, ale zawsze to za mało. Dla takich maluszków Pani ciepło było by bezcenne, a może i Pani pomoże ukoić choć trochę cierpienie. A może inny rodzaj aktywności, cokolwiek, aby nie siedzieć w 4 ścianach z głową całą wypchaną złymi myślami. 1 0 ~anonim (6 dni temu) 23 lipca 2022 o 18:54 Witam Cie serdecznie bardzo dobrze rozumie Twoja sytuacje ja również straciłam syna w styczniu tego roku miał zaledwie 14 lat obudził się rano zjadł ze mną śniadanie pojechałam na pół godziny na zakupy a wróciwszy znalazłam go martwego w swoim pokoju bez przyczyny ktoś go zabrał pytanie tylko dlaczego młody zdrowy chłopak miał całe życie przed sobą moje życie odeszło razem z nim 0 0 do góry
Jednak nic na siłę, podejdźcie do siebie ze zrozumieniem. Pozdrawiam serdecznie. Agnieszka Erbel. Mgr Anna Szostak (Mazur) Psycholog , Poznań. 60 poziom zaufania. Szanowna Pani, żałoba, stres i smutek z nią związany oraz ułożenie życia na nowo po stracie powoduje, że każdy stara sobie z nimi radzić tak, jak najlepiej potrafi.
Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 Może już lepiej to prosektorium.... A powyżej mamy to co może się stać z dzieckiem oglądającym cierpienia zwierząt. Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 16,443 Liczba wątków: 93 Dołączył: Reputacja: 46 Płeć: nie wybrano A jak inaczej sobie wyobrażasz "oswajanie ze śmiercią"? Opowiedz, bo moją wyobraźnię to przekracza. A spanie w trumnie jest niewygodne. Liczba postów: 8,643 Liczba wątków: 76 Dołączył: Reputacja: 394 Płeć: nie wybrano idiota napisał(a):A jak inaczej sobie wyobrażasz "oswajanie ze śmiercią"? Opowiedz, bo moją wyobraźnię to Nie unikać histerycznie tematu, kiedy dziecko pyta. Nie ściemniać, że chomik się przeprowadził. Nie wmawiać, że dziecko, rodzice i dziadkowie będą żyli zawsze. Jeżeli dziecko dopiero w chwili śmierci ukochanej babci dowiaduje się, że można umrzeć, to chyba nie jest to w porządku, nie sądzisz? A czaszki czy trumny to najczęściej stylizacja i gadżeciarstwo. - Myślałem, że ty nie znasz lęku. - Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec. - A co robi wojownik, kiedy czuje strach? - Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg. Liczba postów: 16,443 Liczba wątków: 93 Dołączył: Reputacja: 46 Płeć: nie wybrano Dziecko się "dowiaduje"o tym kiedy sobie to uświadomi (zrozumie co to konkretnie znaczy), a nie od śmierci babci. Babcia czy chomik mogą pomóc w tym procesie, ale go nie wywołają z automatu. Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 Myślę, że na początek te zwierzaki to taki niegłupi pomysł. Jest to w końcu śmierć naturalna a nie zabijanie(którego i tak jest pełno w kreskówkach). I myślę, że warto dużo na różne tematy rozmawiać. Ten pan o którym jest w linku aż za bardzo się oswoił ze śmiercią. Dlatego wszelkie przesady są złe. I myślę, że wszystko w odpowiednim czasie(co nie znaczy, że ma być za późno np. na temat seksu). Myślę też, że i bez prosektorium się może obejść - kwestia wychowania. Nie miałem nigdy zwierzaka, nie latałem do prosektorium..przy drugim pogrzebie bliskiej mi osoby nie przeżywałem aż tak bardzo. Po pierwszej śmierci sam sobie wytłumaczyłem a za drugim..hmmm... Jeśli spojrzeć na to jako uwolnienie się od wszelkich trosk to nie wygląda to już tak strasznie, byleby umierało się bezboleśnie. Dość człowiek cierpi za życia. Szkoda tylko, że z tymi ludźmi więcej nie zamieni się już zdania. Może dlatego tyle czasu poświęcam ludziom na forach? Można by powiedzieć dziecku, że ono zaczęło życie a babcia skończyła. A każde życie to wyjątkowa historia, którą sami tworzymy choć nie zawsze mamy na nią wpływ i czasami wtrącają się do niej inni ludzie. Koniec często jest nie do przewidzenia, gdyż nigdy nie wiemy kiedy przyjdzie nam zakończyć daną historię Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 19,822 Liczba wątków: 210 Dołączył: Reputacja: 832 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia Skończcie albo wydzielcie ten off!!! A co słychać u zmarłej babci? A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym. Liczba postów: 5,409 Liczba wątków: 79 Dołączył: Reputacja: 102 Sajid napisał(a):W ten sposób nie musi, ale powinien w inny sposób (o ile chce odpowiedzieć). Śmierci przecież sobie wierzący nie wymyślili-ani jej mechanizmów, ani przyczyn, ani skutków. Dlatego zanim zaczniesz głosić, że tak powiem wypierdy swojego ciasnego umysłu typu "to wierzący muszą" (gdy dziecko się zapyta) to racz choć raz ten umysł poluzować. Krzywda ci się nie stanie, ani swojego ateistycznego i antyklerykalnego światopoglądu nie skazisz. Widzę że komuś żyłka pęka. Nie musi w inny sposób, bo tutaj nie ma co tłumaczyć. Był człowiek - nie ma człowieka. Proste jak konstrukcja cepa. Naturalna kolej rzeczy. Liczba postów: 19,822 Liczba wątków: 210 Dołączył: Reputacja: 832 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia A dlaczego akurat dzieci miałyby mieć jakiś nadzwyczajny problem ze śmiercią? Ja, stary dziad, do dzisiaj nie pogodziłem się ze śmiercią moich ukochanych dziadków i nawet teraz, kiedy to piszę, mam lekko wilgotne oczy. To nie jest sprawa, którą można "zagadać" i zracjonalizować. To faktycznie boli jak cholera (i chyba powinno). Chyba, że ktoś jest człowiekiem bez osierdzia. A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym. Socjopapa Rażący brak kompetencji równościowych Liczba postów: 14,574 Liczba wątków: 100 Dołączył: Reputacja: 277 Płeć: mężczyzna To zapewne kwestia doświadczenia. Im dziecko mniejsze i żyje w spokojniejszym rejonie tym mniej miało okazji by zetknąć się ze śmiercią. Jakieś dziecko z Afryki, z regionu gdzie dzieci są wcielane do "armii wyzwoleńczych" zapewne ze śmiercią ma problem do momentu, gdy zabije samo pierwszego człowieka. "All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential. All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country. All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd 13:03 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23:52 przez Socjopapa.) Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 Sofeicz, chyba niekoniecznie. A pomyśl może w ten sposób - czy dziadkowie chcieliby byś był szczęśliwy czy smutny? Ok, przykre jest, że odeszła bliska i kochana osoba..tylko ja nigdy nie pojmę nieustannej żałoby i braku życia z tego powodu. Raz zostałem na pewnym forum zbanowany bo chciałem przerwać ten nieustanny krąg udręki odnośnie paru wdów w taki sposób, który się sprawdził w identycznej w sumie sytuacji. Dziewczyna straciła chłopaka w wypadku samochodowym, latami przeżywała żałobę..udało mi się jej przywrócić na moment uśmiech i chyba teraz nieco intensywniej żyje. Chciałem tak i na tamtym forum niestety nie spotkałem się ze zrozumieniem. Teraz już wiem, że jak ktoś nie chce żyć teraźniejszością tylko przeszłością to nikt tego nie zmieni. Moim zdaniem jednak szkoda życia na ciągłe rozpamiętywanie. Też umarły osoby, które kochałem, też o nich pamiętam, też wolałbym by żyły. Niemniej czy moje udręki coś zmienią? Mam od tej pory mając niemal całe życie przed sobą nigdy się już nie uśmiechnąć? Mam nie żyć? Też mi łezka się kręci w oku, ale czasu nie cofnę a wręcz przeciwnie - też podążam ku śmierci. Tak, to jest smutne, przykre i...jest częścią życia. I o pogodzenie się z tym faktem mi chodzi, a nie o pogodzenie się z odejściem osób, które tak mocno się kochało. Nigdy się nie pogodzę z tym, niemniej nie mam zamiaru nieustannie tym żyć i by miało to główny wpływ na moje życie. Nie jestem typem masochisty i myślę, że dziecko powinno być świadome naturalnej kolei losu. Wszystko ma koniec i początek - czy tego chcemy czy nie. I druga sprawa Sofeicz - po śmierci człowiek jest już wolny od problemów(no chyba, że ktoś jest wierzący to ma prze-rypane bo czekać ma go sąd ostateczny i wcale nie ma gwarancji, że nie trafi do garnków ze smołą i siarką - wtedy faktycznie jest to dodatkowy powód do płaczu chociaż spotkanie z Bogiem ponoć tak cieszy i do tego wielu wierzących dąży ). Bogowie Otchłani, zacznij w końcu akapity robić. Jak widzę taki zlepek to mi się czytać odechciewa. ŚSz Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 5,638 Liczba wątków: 38 Dołączył: Reputacja: 25 Płeć: kobieta Wyznanie: panteistka Pomyślałam sobie jeszcze o czymś co oswoiło mnie ze śmiercią. Jest to cudowna książka Astrid Lindgren "Bracia Lwie Serce". Pewnie sporo osób z mojego rocznika i okolic miało z nią do czynienia... Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość. (Jędrzej Śniadecki) Liczba postów: 19,822 Liczba wątków: 210 Dołączył: Reputacja: 832 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia I co, jesteś oswojona? Bo ja u siebie zauważam, że z wiekiem jakby coraz mniej. Moi rodzice są wiekowi ale żyją w jakim takim zdrowiu, i nie bardzo sobie wyobrażam ..... Czasem mam wrażenie, że najlepiej byłoby być totalnym samotnikiem w puszczy. Przynajmniej żadnego przywiązania i nieodłącznego bólu. A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym. Liczba postów: 249 Liczba wątków: 1 Dołączył: Reputacja: 0 idiota napisał(a):Proponuje wizyty w rzeźni i prosektorium. Czy ty nie możesz żyć bez pisania "idiotyzmów"? To może jeszcze jak rzeźnia i prosektorium to w ogóle lekcje w szpitalach na OIOM-ie, albo ze strażakami do wypadków. Nas nikt nie uczył czym jest śmierć, wszystkiego dowiadywaliśmy się na bieżąco, jak mieliśmy z naszymi rówieśnikami po ok 7 lat zmarła nasza koleżanka, 4 lata później kolega w między czasie czyjś ojciec czy matka, i nigdy nam nie tłumaczono czym jest śmierć bo mieliśmy z nią bezpośredni kontak, a kryć przed dzieckiem śmierć kogoś bliskiego, to największa krzywda jaką można temu dziecku wyrządzić. Liczba postów: 5,638 Liczba wątków: 38 Dołączył: Reputacja: 25 Płeć: kobieta Wyznanie: panteistka Sofeicz napisał(a):I co, jesteś oswojona?Muszę być. W zeszłym roku zmarł mi tato, wiedzieliśmy właściwie od kilku lat i mieliśmy świadomość że może nastąpić to w każdej chwili. Dużo z nim rozmawiałam, i wiem że w ogóle nie bał się śmierci. W naszym domu nie był to temat tabu, i rozmawiało się o tym zupełnie otwarcie, czasem nawet żartowało. Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość. (Jędrzej Śniadecki) Liczba postów: 3,576 Liczba wątków: 20 Dołączył: Reputacja: 12 Płeć: nie wybrano No ja nie pamiętam żadnego przyswajanie ze śmiercią przez bliskie mi osoby. A może to było gdy jako małe dziecko wydłubałem oko dla rozjechanego przez samochód psa ? W każdym bądź razie to sam się z nią oswoiłem, o ile w ogóle była taka potrzeba, wydaje mi się ze nie trzeba było mi tego jakoś dogłębnie tłumaczyć bo dobrze pamiętam ze jak grzebałem w tym psie wiedziałem ze już nie żyje i nic nie czuje a nie pamiętam jakichkolwiek emocji, po prostu grzebałem w mięsnym worku i jakoś mnie ta śmierć nie "straszyła". Tak samo na pogrzebie dziadka, pamiętam ze byłem bardzo spokojny podczas jego pogrzebu choć dobrze wiedziałem ze nie żyje i idzie do piachu. PS: Rodzice chyba mi mówili np. ze "dziadek poszedł do nieba" i jest z aniołami, może temu się tej śmierci nie bałem nigdy a jak podrosłem wystarczająco by wyrobić swoją własną opinie to i tak postrzegałem śmierć po prostu jako naturalny końcowy etap naszego życia. "Człowiek cnotliwy dobre wypowiada słowa, ale nie zawsze ten, kto dobre powiedział słowo, jest cnotliwy." -Konfucjusz Liczba postów: 5,461 Liczba wątków: 67 Dołączył: Reputacja: 0 Rojza napisał(a):Dużo z nim rozmawiałam, i wiem że w ogóle nie bał się śmierci. W naszym domu nie był to temat tabu, i rozmawiało się o tym zupełnie otwarcie, czasem nawet żartowało. To kolejne wielce skomplikowane zagadnienie. Jak rozmawiać z osobami, które mogą niedługo umrzeć, jak im - o ile to możliwe - ulżyć? Problem jest skomplikowany, trzeba przecież wziąć pod uwagę wiele czynników: sam fakt nieistnienia, cierpienie w czasie umierania ale też ocena własnego, kończącego się życia, stan relacji z bliskimi itp. Nie w każdym domu nie jest to temat tabu. [SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor. Czat / IRC: - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE] Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 No to jak jest to mają problem. Przed narodzinami też nie istnieliśmy i co? Całe życie to proces umierania, podczas którego cierpimy, moment "przed" wcale nie musi być bolesny albo najboleśniejszy. Trzeba się starać by ocena życia była jak najlepsza - nie tylko przez nas. Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 5,058 Liczba wątków: 21 Dołączył: Reputacja: 89 Płeć: nie wybrano Forge napisał(a):Nie w każdym domu nie jest to temat każdy też lubi frytki. Liczba postów: 2,356 Liczba wątków: 17 Dołączył: Reputacja: 23 Płeć: mężczyzna Wersja Barney'a Stinsona: "Prezydent świata wysłał babcię na tajną misję w kosmosie. Dla dobra planety już jej więcej nie zobaczysz." Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Dobra79, W twoim pytaniu kryje się wiele bólu i żalu po stracie męża. Cierpienie jakie teraz przychodzi może nie pozwalać ci myśleć jasno o przyszłości. Masz prawo do tych odczuć
Dzieci umierają z różnych powodów. Najczęściej są to choroby genetyczne i nowotwory. Są też noce spędzone na szpitalnych, niewygodnych krzesłach i kolejne zwolnienia w pracy. A potem przychodzi śmierć i tępy dźwięk odbijania się ziemi od wieka trumny. Utrata dziecka zabija część matki. Druga część musi wrócić do pracy. Zobacz film: "Mała Anielka zmarła. Nie doczekała operacji" 1. Małgorzata, pielęgniarka Syn Małgorzaty walczył z nowotworem pnia mózgu, wyściółczakiem złośliwym. Gdy chorował, kobieta musiała korzystać ze zwolnień w pracy. Wtedy zaczęły się problemy. - Bywało tak, że po chemioterapii nagle źle się czuł. Zamiast na dyżur, jechałam więc do Centrum Zdrowia Dziecka. Słyszałam od oddziałowej, że pozwoli mi iść na zwolnienie, jeśli znajdę zastępstwo. Straszyła mnie, a ja nie miałam czasu wydzwaniać do ludzi, gdy byłam przy umierającym dziecku... - mówi kobieta. Po śmierci dziecka, Małgorzata była zmuszona wrócić do pracy. Jest pielęgniarką, nikt nie przejmował się, że straciła syna. Nie miała taryfy ulgowej. Nie miała czasu myśleć o sobie. Na jej pomoc czekali inni. - Pielęgniarka, która wraca do pracy po stracie swojego dziecka, ma zdecydowanie gorzej niż w innych zawodach. To tak, jakby ciągle przechodzić przez cierpienie i chorobę dziecka. Na początku pytałam siebie: Jak mam zajmować się innymi chorymi, jak mojego dziecka już nie ma? - pyta Małgorzata. Obecnie nadal pracuje jako pielęgniarka. Po zmianie środowiska w pracy jest lepiej. 2. Katarzyna, ma własną firmę Katarzyna ma nieco ponad 30 lat. Wykształcona, spełniona i szczęśliwa bizneswoman przy boku kochającego ją męża. Tak było do początku 8. miesiąca ciąży. Wtedy wózek stał w przedpokoju, a łóżeczko i komoda (w końcu złożone) czekały na małego Oskara. Pewnej nocy kobietę obudził silny ból w dole brzucha. Krwawiła, więc kazała mężowi zadzwonić po karetkę. Małego Oskara wydobyto jeszcze w czasie jazdy. Nie żył. - Nie chcieli mi go dawać do rąk, mówili że nie zapomnę tego obrazu do końca życia. W końcu nie mieli wyjścia. Był sinozielony, taki maleńki. Wmawiałam sobie, że tylko śpi. Podobno jego serce miało poważną wadę, czego nie było widać na usg. Jak to się stało? Nie wiem – wspomina Katarzyna. Kobieta nie pamięta pogrzebu. Wie tylko, że padał deszcz, a siostra kazała jej się ubrać w coś innego niż dresy. Oskar zmarł 1,5 roku temu. Do tej pory w mieszkaniu znajduje się pokój z rzeczami przygotowanymi dla dziecka. To właśnie tam spędza większość czasu Katarzyna. Nic w nim nie zmieniała. Są pluszaki, świeżo wyprasowane bodziaki na półkach i kolejka - spełnione marzenie ojca Oskara. Zawsze powtarzał, że będzie się nią bawił z synem. - Po śmierci synka nie w głowie mi były powroty do pracy. Swoje obowiązki powierzyłam siostrze, z którą prowadzimy lokalną firmę. Myślałam, że z czasem będzie lepiej. Nie jest. Nie jestem w stanie przebywać z innymi ludźmi. Czy wrócę do pracy? Nie wiem, nie widzę sensu... - dodaje. Chociaż Katarzyna jest pod opieką psychoterapeuty, ma blokadę przed powrotem do życia sprzed ciąży. We wszystkim wspiera ją mąż. To on teraz utrzymuje rodzinę. 3. Julita, sprzedawca Żadna matka nie powinna widzieć momentu śmierci swojego dziecka. Julita przechodziła to dwukrotnie. Najpierw zmarła Oliwia. Wtedy kobieta nie musiała myśleć o powrocie do pracy. Była młoda, nawet nie zaczęła jej szukać. Inaczej było z Ignasiem. - Pracowałam wtedy w sklepie. To mała miejscowość, wszyscy się znają. Każdy wiedział, jaką walkę toczyliśmy o życie synka – mówi. Kobieta wspomina, że wszyscy żyli wtedy ich cierpieniem. - Nie byłam w stanie znieść tych spojrzeń pełnych współczucia i ciągłego pocieszania, że "synek już nie cierpi". Nikt nie wie, co czuje matka, która przez ponad 5 miesięcy patrzy na cierpienie swojego dziecka, aby na koniec pozwolić mu odejść – dodaje Julita. Kobieta wróciła do pracy dopiero po 5 miesiącach. Na co dzień zajmuje się także wychowywaniem bliźniaków, rodzeństwa Oliwki i Ignasia. 4. Jadwiga, szuka pracy Jadwiga kilka miesięcy temu pożegnała swoją jedyną córeczkę, 1,5-roczną Anielkę. W październiku 2017 roku dziewczynka zmarła w wyniku powikłań, czekając na przeszczep serca. Kobieta do tej pory nie wróciła na rynek pracy. "Ich świat" kręcił się przez 10 miesięcy. Potem się zatrzymał, ponieważ okazało się, że Anielka jest ciężko chora. Jadwiga musiała odłożyć rozmowy o powrocie do pracy. Córka wymagała opieki 24 godziny na dobę. - Dziesięć miesięcy później nasz świat się zawalił, serce Anieli stanęło. Nasze życie wypełniła pustka i bezsens istnienia. Jeszcze przez chwilę byłam w stanie zająć głowę wszystkimi niezbędnymi rzeczami do zrobienia, niestety dziura robiła się coraz większa, a pustka w ramionach bardziej dotkliwa – dodaje. Dotychczasowo wykonywana przez Jadwigę praca, z perspektywy czasu okazała się kompletnie bezwartościowa. Nie poddała się. Wysłała kilkadziesiąt CV i listów motywacyjnych. - Przejrzałam setki stron, dałam znać znajomym. Odzew był niewielki, ale był. Pomimo dobrego merytorycznego przygotowania okazało się, że coś jest nie tak. Dzisiaj chyba wiem co. Ja się zmieniłam. Nie jestem wesołą, młodą, temperamentną kobietą. Zwolniłam w życiu, w sposobie mówienia, częściej patrzę w niebo i… nie na wszystkie pytania potrafię odpowiedzieć – tłumaczy Jadwiga. Jak teraz wyglądają jej rozmowy o pracę? Wszystko idzie w dobrym kierunku do czasu, gdy rekruter zadaje pytanie o przerwę zawodową. - To prozaiczne pytanie jest w stanie kompletnie pogrzebać moje szanse. Nie potrafię o tym mówić. Przez gardło nie przechodzą mi słowa, że Aniela odeszła, że patrzyłam jak moje dziecko umiera i nic nie mogłam zrobić. Dzisiaj te słowa nie przechodzą mi bez łez przez gardło, serce się ściska i kompletnie się rozklejam. Rozumiem pracodawców, że nie szukają zawodowej płaczki, bo dzisiaj tylko do tego się nadaję – mówi. Kobieta nie wie, ile czasu upłynie zanim znajdzie pracę, która będzie ważna nie tylko dla niej, ale i dla innych. Ważna i potrzebna, aby Aniela była dumna ze swojej mamy. 5. Ciężkie powroty Dla każdej matki strata ukochanego dziecka pozostawia dziurę nie do zastąpienia. Kobiety nie wracają do pracy latami. Zaciągają pożyczki, wpadają w długi, by mieć za co jeść. Z rozmów wynika też, że wiele z nich po stracie dziecka zostaje sama. Nie tylko bez dziecka, ale i partnera, który nie dał sobie rady. polecamy
WPHUB. Nie umiem sobie poradzić po śmierci mamy. Jak żyć, żeby nie cierpieć? Witam, jestem 24-letnią kobietą. 2 lata temu umarła moja mama (dodam, że była mi bardzo, bardzo bliska). Od tamtej pory życie zaczęło systematycznie zawalać się. W punkcie kulminacyjnym mojego cierpienia głowę miałam pełną myśli samobójczych.
Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Dwa tygodnie prawie spędziłam z córką w za szybą w naszym boksie umierał z 15na16lutego po jak umierał każdego jak go jak każdego dnia umierał jego organizm po kolei, na raty, w wielkim samym końcu umarło oddziale poleciały łzy pielęgniarkom i ku mojemu zaskoczeniu-mi. Płakałam prawie przed jego śmiercią do teraz. Mimo, że nie było to "nasze" dziecko to przez wszystkie te dni aż do jego śmierci nie potrafiłyśmy zmrużyć oka nawet na dziś polecą mi łzy kiedy wspomnę Wojtusia. Zastanawiam się jak można poradzić sobie z takim to z reguły jestem osobą silną i rzadko się wzruszam to jednak tym razem coś we mnie pękło. Nie potrafię nazwać tego uczucia, które mi akurat towarzyszy, ale nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś będę musiała patrzeć na śmierć niewinnego dzieciątka, na jego miał kilka ciężkich chorób genetycznych, w tym spędził na miesięcy w tym przypadku długo twierdzą lekarze przy takich ciężkich chorobach jakie miał. Nasuwa mi się jeszcze jeden problem: godnego miał 1 nerkę i ta nereczka przestała pracować dzień przed śmiercią. Miał praktycznie rzecz biorąc stan zawałowy tylko na śmierć. Reanimacja trwała 30minut, bo pani doktor stwierdziła, że trzeba do końca, ale wiadomo, że w przypadku terminalnych pacjentów czas reanimacji powinien trwać max warto ratować dziecko by żyło jeszcze pół godziny? Nie potrafiłam się pogodzić z tym, że to dziecko po prostu umierało i zamiast pozwolić mu odejść ratowali go dla jednej godziny, choć każdy wiedział, że to jest bez sensu. Odczuwam jego ból, choć nie byłam jego wiem jak sobie poradzić z takim bolesnym doświadczeniem. Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka tak, to trudny temat. Ale co do reanimacji tej dłuższej niż powinna być bo i tak bez sensu - nie wiesz jakie uczucia , jakie zmiany wywołało te 10 min życia dziecka więcej w ludziach będących obok niego, wiesz tylko to co sama przeżyłaś, co sama myślałaś. Może to zmieniło w ich życiu coś bardzo istotnego?, może przełożyło się na ich własne przemyślenia o życiu, o bliskich, o wspólnych relacjach? Tak naprawdę jednak śmierć dziecka jest najprostsza - nie zdołało jeszcze niczego ukochać za niczym zatęsknić - jest trudna wyłącznie dla nas -tych co zostają, nie dla niego samego. I dlatego - odrzucając własny egoizm - wiedza,że tak było najlepiej dla niego daje ulgę. Trudniej przeżyć śmierć dorosłego, który własnie zaczyna świadome życie, jest go głodny, ma plany i marzenia i jest ojcem dziecka które ma się narodzić. jak przeżyć taką sytuację - kiedy nagle tracisz wszystkich swoich przeżyłam. Własną śmierć nie będę o tym pisać na K. edytował(a) ten post dnia o godzinie 15:02 Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Mira K.: tak, to trudny temat. Ale co do reanimacji tej dłuższej niż powinna być bo i tak bez sensu - nie wiesz jakie uczucia , jakie zmiany wywołało te 10 min życia dziecka więcej w ludziach będących obok niego, wiesz tylko to co sama przeżyłaś, co sama myślałaś. Może to zmieniło w ich życiu coś bardzo istotnego?, może przełożyło się na ich własne przemyślenia o życiu, o bliskich, o wspólnych relacjach? Tak naprawdę jednak śmierć dziecka jest najprostsza - nie zdołało jeszcze niczego ukochać za niczym zatęsknić Myślę, że tęsknił za mamą, która mogła do niego przyjeżdżać raz w tygodniu, bo ma jeszcze drugie też, że śmierć dziecka jest o wiele trudniejsza niż śmierć dorosłego. Widziałam co się stało jak jego mama wyjechała do doby lekarze ratowali Wojtusia tak płakał i się dusił. Tęsknił za mamą, za jej zapachem i nie widział i pewnie nie słyszał, ale czuł i ja to widziałam-jego ciało mówiło za niego. - jest trudna wyłącznie dla nas -tych co zostają, nie dla niego samego. Ale on strasznie lekarze mówili, że cierpi, że go boli każdy dotyk, że widać po wyrazie twarzy, że cierpi. On był kochany i kochał siostry, które czule go pielęgnowały i widziałam jak lecą im czasem jak z nim wszyscy rozmawiają: jak się nasz wojtuś dzisiaj czuje?co kochanie, co cię boli skarbie? itd... I dlatego - odrzucając własny egoizm - wiedza,że tak było najlepiej dla niego daje ulgę. Tak! Lepsza dla niego była śmierć. Trudniej przeżyć śmierć dorosłego, który własnie zaczyna świadome życie, jest go głodny, ma plany i marzenia i jest ojcem dziecka które ma się narodzić. jak przeżyć taką sytuację - kiedy nagle tracisz wszystkich swoich przeżyłam. Własną śmierć nie będę o tym pisać na K. edytował(a) ten post dnia o godzinie 15:02 konto usunięte Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Gosia, to chyba jest Twoja ulubiona grupa,co? kazdy problem tu opisujesz? przepraszam- tu nie ma OT Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Proponuję moderatorom usuwać tego typu posty jak powyżej. konto usunięte Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Są sytuacje, gdzie nie ma dobrych odpowiedzi. Tak widocznie miało być w przypadku tego dziecka. Na świecie zawsze było jest i będzie cierpienie i śmierć. Takie sprawy zostawmy Panu Bogu. Dziecko poszło do Nieba i już nie cierpi. Ma tam lepiej niż na ziemi. Edyta K. właściciel, "Jedynka" Pracownia Terapii i Edukacji Psycho... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Pani Gosiu,, Niezwykle trudne doświadczenie było Pani udziałem, chyba jedno z najtrudniejszych w życiu, patrzeć na śmierć dziecka kiedy samemu jest się rodzicem jest czymś bardzo ciężkim do udżwignięcia,,,potrzeba sporo czasu i kontaktu z kimś bliskim, rozumiejącym, kto wesprze Panią w tej sytuacji, żeby jakoś to zintegrować . Niestety takie jest życie, czasem dzieją się w nim rzeczy, które trudno nam zrozumieć, które wydają się nam niesprawiedliwe i przeciwko którym się buntujemy, borykając się z własną bezradnością. Człowiek ma w sobie umiejętność reparacji, odbudowywania równowagi psychicznej, potrzeba na to w Pani wypadku trochę czasu, proszę nie powstrzymywać uczuć i myśli, które się w pani kłębią, systematycznie zawierzać je komuś, pozwolić się komuś zaopiekować sobą. W końcu nadejdzie uspokojenie,,,, Tzw niezawinione nieszczęścia dzieją się cały czas, musimy uodpornić się na nie, świadomość cierpienia drugiego człowieka, towarzyszenie komuś w tych cierpieniach może nas bardzo wzbogacić wewnętrznie, budować wrażliwość, głębię psychiczną, uwagę na innych. W niektórych takie sytuacje otwierają przestrzeń do konstruktywnych działań, dają energię do np. podejmowania działań zmierzających do poprawy sytuacji ludzi cierpiących… Może po okresie zaopiekowania się sobą, skieruje Pani swe myśli w kierunku odpowiedzi na pytanie: co los chciał mi przekazać stawiając w takiej sytuacji? jak mogę przekuć to doświadczenie na rzecz dobra swojego i innych?? Pozdrawiam bardzo serdecznie i przytulam wirtualnie,,, Artur Król Profil nieaktywny, proszę o kontakt mailowy. Psycholog, t... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Gośka J.: Odczuwam jego ból, choć nie byłam jego wiem jak sobie poradzić z takim bolesnym doświadczeniem. Tzn. z tym że odczuwałaś ból? No odczuwałaś - to naturalne, jesteśmy zbudowani tak by przejmować się bólem dzieci, bo to zwiększa szanse przetrwania gatunku. Ale jaki jest problem tu i teraz? Czego oczekujesz. Btw, Gosiu, z perspektywy admina, uwaga Karoliny jest bardzo trafna. Czy to forum nie stało się dla Ciebie aby pewnym sposobem na zyskiwanie uwagi? I druga uwaga admina - masz nieregulaminowe zdjęcie -wg. regulaminu możesz być Ty z dzieckiem, ale nie samo dziecko. Zmień Król edytował(a) ten post dnia o godzinie 22:39 Artur Król Profil nieaktywny, proszę o kontakt mailowy. Psycholog, t... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Agnieszka, łamiesz regulamin GL, zmień proszę zdjęcie, albo będę musiał Cię usunąć z grupy. Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Patrzyłam na śmierć dziecka Temat zamknięty. Podobne tematy Bezpłatne Porady... » Zachowanie dziecka po rozwodzie - Bezpłatne Porady... » Śmierć mężą w młodym wieku, jak ją przeżyć - Bezpłatne Porady... » Jak poradzic sobie z matką jego dziecka? - Bezpłatne Porady... » lepiej dla dziecka bedzie jak zostane sama po rozwodzie ?... - Bezpłatne Porady... » Śmierć we śnie - Bezpłatne Porady... » Jak zrozumieć śmierć drugiej osoby - Bezpłatne Porady... » śmierć męża- czy dam sobie radę? - Bezpłatne Porady... » Proszę o pomoc dla mojego dziecka - Bezpłatne Porady... » Jak dac sobie rade po stracie dziecka - Bezpłatne Porady... » Rola przedszkolanki w życiu dziecka w wieku przedszkolnym... -
Jak ułatwić życie po śmierci. O nie, znowu chyba nie pomogę, bo ja bym po prostu ogarnęła na miejscu jakieś smaczne jedzenie z dowozem, za duża odległość. Weszłam bo skusił mnie tytuł wątku, myślałam że będzie coś o życiu pozagrobowym, ale z częściowym zachowaniem ciała (że trzeba jeść te obiady po śmierci).
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-10-13 02:12:21 Ostatnio edytowany przez yvette (2010-10-13 07:57:17) mika27 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-13 Posty: 2 Temat: Jak żyć po śmierci rodziców?jak dalej zyc po smierci rodzicow? znalazlam wiele stron ...o tym jak radzic sobie po stracie dziecka , ale czemu nikt nie patrzy na dzieci ktore stracily rodzicow ? niby dorosli ale nadal jestesmy "dziecmi" nie radze sobie ze smiercia ktora obfite zebrala zniwo w moim sercu zabrala mi rodzicow przed 5 laty...praktycznie 1 po 2 . co z tego ze niby jestem dorosla? co z tego ze ktos mi mowi ze musze byc dzielna ? a moze ja wcale tego nie che ? nie umiem sobie z tym poradzic ... tak bardzo tesknie ...tyle bym dala zeby zobaczyc ich chocby 1 raz!!! jeszcze raz przytulic ...dotknac dloni...uslyszec glos...ktory coraz mniej pamietam .... ukoic bol...zal do samej siebie za tyle rzeczy przeprosic tyle rozmow dokonczyc ...tyle krzywd naprawic .....jestem sama...tak okropnie sama ...nieznosnie samotna .... czemu moje zycie jest uslane samymi cierniami? czy dla mnie zabraklo roz? czym sobie na to zasluzylam ? 2 Odpowiedź przez iziaaaaak 2010-10-13 09:47:31 iziaaaaak 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: fizjoterapeutka Zarejestrowany: 2009-05-01 Posty: 9,743 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? mika.. bardzo Ci współczuje.. nie spotkało mnie to co Ciebie, dlatego pewnie zadne słowa nie są w stanie zaciszyć Twojego bolu. Pamiętaj tylko, że te wszystkie cierpienia są pewnym błogosławieństwem, a ten Na Górze doświadcza tak okropnie tylko tych ludzi którzy są w stanie to przetrwać, są silni.. Poza tym dał Ci KOGOŚ dla kogo musisz żyć Nie trać wiary w marzenia, tylko dąż do ich spełnienia !!! 3 Odpowiedź przez margolcia 2010-10-14 12:56:58 margolcia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: groomer Zarejestrowany: 2009-12-11 Posty: 564 Wiek: już z górki Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Bardzo Ci wspólczuję i rozumiem Twój ból. Staciłam Mamę mając 43 lata i szczerze mówiąc do dzisiaj nie mogę się z tego tęsknię za Nią coraz bardziej. Jeszcze tyle rzeczy chciałabym Jej powiedzieć...Trzymaj się Tam dom Twój, gdzie kot Twój. Wiek średni poznajemy po tym, że szeroki umysł i wąska talia zamieniają się miejscami... 4 Odpowiedź przez Kobietka48 2010-10-14 13:17:24 Kobietka48 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-20 Posty: 483 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? 5 Odpowiedź przez Marecky 2010-10-14 13:45:13 Marecky Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-02 Posty: 1,220 Wiek: 20 na jedną nóżkę :) Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Mika27 współczuje i rozumiem doskonale...moja mama zmarła gdy miałem 15lat,jeszcze kilka godzin przed śmiercią byłem w szpitalu,chciała mi coś powiedzieć...nie mogłem Jej zrozumieć...była taka długo o tym myślałem, co chciała powiedzieć tamtego dnia są tak wyrażne jakby to było wczoraj....a pewnie chciała powiedzieć,że nas bardzo kocha...Trzymaj sie dziewczyno,jeszcze zaświeci dla Ciebie słońce,zobaczysz!!! Ile możesz dać??? Możesz dać tylko to, czym sam jesteś. 6 Odpowiedź przez ninia82 2010-10-14 14:05:37 ninia82 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-17 Posty: 3 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Mika27-Rozumiem Cie bardzo dobrze i wiem co tato zginal w wypadku jak mialam 17 lat!To juz 10 lat temu a ja do tej pory z tym sie nie ze jest obojetne ile mamy lat gdy cos tak okropnego nas spotyka, bo czy mamy 20 o 30 o 40 -nigdy nie jestesmy na to przygotowani i bol jest gdy tracimy bliskie nam osoby uczymy sie nowych rzeczy i nowych zachowan w zyciu i bardziej umiemy docenic i kochac osoby ktore jeszcze nam zostaly...Ja nigdy nie powiedzialam mojemu tacie ze go kocham i ciezko z tym zyc,ale za to teraz umiem mowic te slowa osobom na ktorych mi zalezy,(mojej mamie i rodzenstwu ciagle to`powtarzam..)Wiem ze moze to dziecinne ale ja czasami "rozmawiam" z tata-opowiadam mu cos lub prosze go o pomoc w czyms-moze to glupie ale mam wrazenie ze on mnie jestem przekonana ze te osoby ktore odeszly czuwaja nad ze nigdy nie bedziemy w stanie pogodzic sie ze smiercia-trzeba nauczyc sie z tym nie martw sie mika i nie smuc napewno czekaj Cie wspaniale chwile w zyciu !!Trzymaj sie cieplo. 7 Odpowiedź przez margolcia 2010-10-14 16:33:29 Ostatnio edytowany przez margolcia (2010-10-14 16:33:52) margolcia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: groomer Zarejestrowany: 2009-12-11 Posty: 564 Wiek: już z górki Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? ninia82, mam to samo. Każdego wieczoru rozmawiam z Mamą, opowiadam co się zdarzyło, pytam o radę. Wierzę, że gdzieś tam z góry patrzy na mnie i w jakiś sposób mnie chroni. Tam dom Twój, gdzie kot Twój. Wiek średni poznajemy po tym, że szeroki umysł i wąska talia zamieniają się miejscami... 8 Odpowiedź przez Clover 2010-10-14 19:36:07 Clover Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-14 Posty: 77 Wiek: 17 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Przykro mi bardzo z powodu śmierci Twoich że nie możesz się pozbierać, nic dziwnego widocznie Twoi rodzice byli wspaniali, ale czasami tak się w życiu układa, że Bóg zabiera kogoś z tego świata, a my chcąc czy nie... musimy się z tym słowa są dla Ciebie pewnie tylko słowami, no bo... co my możemy wiedzieć co się czuje po śmierci rodziców...nie wiemy tego, ale wiemy jedno, że Twoi rodzice patrzą na Ciebie z góry i na pewno nie chcieli by, żebyś się smuciła, chcieli by widzieć na Twej twarzy uśmiech. Czy można przestać kochać niebo tylko dlatego, że czasem jest burza? 9 Odpowiedź przez xXxJulkaxXx 2011-01-31 12:43:53 xXxJulkaxXx Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-31 Posty: 1 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Hej... Jestem w takiej samej sytuacji w sylwestra straciłam ojca...Nigdy nie myślałam że coś takiego może mnie spotkać ...Zawsze z tata miałam najlepszy kontakt może dlatego że większość czasu właśnie z nim spędzałam...Mam 17 lat nie długo będę wchodzić w dorosłe życie. nie wiem czy dam sobie rade przecież większość wydarzeń planowałam z nim....;( tak samo jak moja 18-stkę....do końca życia będę pamiętać te dni....po tym jak wylądował w szpitalu nie spałam kilka nocy do momentu tego telefonu ze szpitala o ...okazało się że miał krwiaka i on mu pękł lekarze mówili że nie było najmniejszych szans...:( od tamtego momentu trzymam cała rozpacz w sobie bo boje się że nikt może mnie nie zrozumieć...:( uciekam w prace w domu ponieważ teraz muszę opiekować się moim rodzeństwem ze względu że mama musi pracować w szybkim czasie musiałam dorosnąć:( ale co będzie dalej boje sie pomyślec tak bardzo mi go brakuje..... 10 Odpowiedź przez Bullinka 2011-01-31 14:28:25 Ostatnio edytowany przez Gonia (2011-01-31 14:32:42) Bullinka Redaktor Działu Prawo, Psychologia i Emigracja Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-10 Posty: 1,114 Wiek: 50 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Moj tato zmarl gdy mialam 16 lat. Wtedy omal nie stracilam tez zmarla ponad 4 lata temu a ja nadal nieraz mowie do niej-nieraz w myslach a nieraz glosno, prosze o rade i pomoc jakby byla gdzies mam dwoje dzieci ( 21 i 10 lat ), ale zdarza mi sie czuc tak bezradnie samotna. Nie mam zadnej rodziny poza bratem i naprawde brakuje mi kogos kto kochal mnie i bezkrytycznie pomagal przechodzic prze rozne sytuacje w zyciu. Radzila a nie mowila co robic. Wyrazala swoje zdanie i kazala wybrac to co uwazam za najlepsze w danej lata mieszkalysmy razem, bo ona potrzebowala juz pomocy, ale do konca byla radosna. W dzien smierci jakos zapragnelam jej towarzystwa i choc mamy zasade nie spozywania pokarmow w sypialniach, wzialam kawe i sniadanie i poszlam do niej. Bardzo sie ucieszyla zapachem kawy...Pozniej wyszlam od niej na 15 minut i gdy wrocilam juz nie zyla. Umarla cichutko z usmiechem na ze minelo juz tyle czasu nadal czesto szukam pociechy i rozmawiam gdzies w myslach z niematerialna istota, za ktora uwazam juz, ze chocby minelo 20 lat to moje mysli nadal beda takie same. Nie boli juz, bo wiem, ze przestala cierpiec, ale zawsze bedzie w moich jakims czasie bol przechodzi, ale pustka zostaje w miejszym lub wiekszym stopniu. I w moim przypadku nic tego nie zmieni. Sadzilam, ze po paru latach calkiem przejdzie, ale to nieprawda. Nawet teraz gdy o tym pisze to lzy zbieraja mi sie w I'm so lonely, broken angel... Polamano mi skrzydla i odebrano z klawiatury polskie znaki diakrytyczne... 11 Odpowiedź przez Doris2727 2011-01-31 17:34:28 Doris2727 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: finanse Zarejestrowany: 2010-11-29 Posty: 2,898 Wiek: 37 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Strata rodziców to wielka tragedia..moja mam zmarła gdy miałam 20 lat...zostałam sama...ostatnia ..najmłodsza..tata długo chorował zmarł... 4 lata temu przed wigilia... "Tak niedoskonała, że aż idealna..'' cała Ja 12 Odpowiedź przez xpathx 2011-07-18 10:32:08 xpathx Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-03 Posty: 172 Wiek: 30+ Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? własnie to przeżywam. świadomie i bardzo aktywnie uczestniczyłam w krótkiej (1 miesiac) i przegranej walce mojej mamy z rakiem. jest to bardzo świeza sprawa, mamy nie ma z nami trochę ponad tydzień ... i z każdą chwilą boli to coraz była wyjątkowo aktywną osobą, pełną marzen i nadziei. tak dużo miała planów do zrealizowania. tyle spraw na nią czekało. do końca wierzyła, ze będzie dobrze ... czuję się oszukana, skrzywdzona ... powracają obrazy jej bolu, rozpaczy, bezradności i śmierci ... jednoczesnie jestem zła, że tak brutalnie odebrano jej mozliwość życia w tak młodym wieku (51), że nie miała nigdy szans na odpoczynek, normalne życie. że dopiero teraz zaczynało się między nami dobrze ukladać, że nigdy nie zobaczy mojej ewentualnej rodziny ... to jest tak bardzo niesprawiedliwe Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz 13 Odpowiedź przez niedoceniona 2011-07-18 10:59:13 niedoceniona Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-11 Posty: 249 Wiek: 20 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Czytalam to i poplakalam sie... czuje doslownie to samo co ty. Rowniez nie mam rodzicow, stracilam tate gdy mialam 15 lat a mame gdy mialam 16. Jedno za drugim, nie zdazylam sie nimi nacieszyc,nie zdazylam im powiedziec jak bardzo ich kocham, tak bardzo bym chciala zeby znow byli przy mnie, tak bardzo ich potrzebuje. Strasznie zazdrosze rowiesnikom jak opowiadaja o swoich wspanialych rodzicach ale ja tez mam byc z czego dumna bo rowniez byli ta sytuacje musialam wyjechal za granice by zaczac radzic sobie sam i na nowo, jest mi bardzo z tym ciezko bo nikt mnie nie rozumie, nikt nie wie jak ciezkie jest dla mnie zycie w samotnosci, nie mam nikogo tak naprawde nwet prawdziwych przyjaciol. 14 Odpowiedź przez Aneta591 2011-10-20 17:56:13 Aneta591 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-18 Posty: 1 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Strata rodziców, to coś, czego nie można sobie wyobrazić. Nie zrozumie nas nikt, kogo wcześniej podobna sytuacja nie dotknęła. Dlatego cieszę się, że takie forum powstało. Sama straciłam matkę w wieku 17 lat, a po 5 latach, kilka miesięcy temu, ojca, jestem jedynaczką. Każdy ma swoje "coś"- problemy, trudności, niepokoje. To nasze "coś" może jednak sprawić, że będziemy silniejsi (?Ból to cena, którą płacisz za siłę?), a tęskota za rodzicami będzie motorem do walki o swoje życie, które od nich samych dostaliśmy. Bo nie po to je dostaliśmy, by je zmarnować. Życzę Wam i sobie NADZIEI i RADOŚCI. 15 Odpowiedź przez KAROLCIA855 2011-11-02 22:35:49 KAROLCIA855 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 1 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Straciłam moją kochana Mamcie i kochanego Tatę?!Oboje przegrali walkę z ciężką chorobą(nowotworową). Mama umarła tata strasznie, serce mi tak strasznie krwawi; bo najgorsze dla dziecka stracić była wspaniałą kobietą, silną, wychowała nas sama; zawdzięczam jej też był dobrym człowiekiem, bardzo dbał o swojego wnuka, mojego synka, bardzo go bym dala żeby zobaczyć ich choćby 1 raz!!! jeszcze raz przytulic ...dotknąć dłoni...usłyszeć głos...który coraz mniej pamiętam .... ukoić ból...zal do samej siebie za tyle rzeczy przeprosić tyle rozmów dokończyć ...tyle krzywd naprawić .....jestem sama...tak okropnie sama ...nieznośnie samotna .... czemu moje życie jest usłane samymi cierniami? Tak strasznie Tęsknie; Mamusiu Tatusiu Kocham Was całym serduszkiem 16 Odpowiedź przez :-( 2011-12-20 16:07:25 :-( Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-20 Posty: 1 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?nawet nie wiecie jak Was Tata zmarł nagle na zator płuc 8i1/2miesiąca temu,ja byłam w 8smym miesiącu ciąży .Tak po prostu był a tu nagle w piątek do szpitala bolał go brzuch,podejrzewali że to od trzustki,byliśmy u niego w sobotę ja z mamą i bratem nic nie wskazywało że skończy się to taką tragedią,porozmawialiśmy sobie i jak wychodziliśmy to nawet się z Nim nie pożegnałam!!!!!a w nocy o telefon Tata nie jest jakiś koszmar nie pogodzę się z tym nigdy,jak Bóg mógł mi(nam) coś takiego zrobić,on miał dopiero 58lat był duży i silny,czekał na wnuka i kochałam go najmocniej na to wszystko tak z minuty na minute i mnie już nie cieszy choć mam zdrową dwójkę dzieci i wspaniałego męża,nie mogę sobie z tym poradzić,każdego dnia mi go tak brakuję ,nie ma godziny żebym o nim nie myślała,tak za Nim tęsknie że wszystko boli,już chciała bym z nim być i nie czuć teraz jeszcze te okropne święta,chyba nie dam rady....Tu na forum jest jakoś łatwiej o tym wszystkim napisać bo tak nie mam z kim o tym porozmawiać,mamy brata i męża nie chcę więcej jeszcze ranić swoim wiem jak żyć bez Taty:-( 17 Odpowiedź przez Roskalinda 2011-12-20 17:12:42 Roskalinda 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-11 Posty: 1,438 Wiek: 26 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Strata rodziców jest zawsze bolesna, ja swoich nawet dobrze nie poznałam. Mama zmarła gdy ja byłam bardzo mała, nie wiem ile dokładnie miałam lat na pewno mniej niż 3. A tata zmarł jak miałam 6,5 roku. Boli w każde święta, w każdy dzień gdy rodzice są potrzebni. Najbardziej boli, że mój synek nie pozna ich, szczególnie swojego dziadka, który na pewno by go bardzo pokochał. Mimo, że minęło już prawie 20 lat od czasu jak ich nie ma to ciągle mnie to boli a niedługo święta, które cieszą tylko dlatego że synek je bardzo przeżywa. Każdej z Was, która straciła rodziców śle mocny uścisk. "To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas." serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości." 18 Odpowiedź przez Guarana16182537 2011-12-28 17:53:56 Guarana16182537 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-20 Posty: 84 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Trudno zyc bez ukochanych rodzicow ale ty mialas ich i masz piekne wspomnienia-a ja jak wielu innych ludzi nie mialam ich nigdy bo taty nie znam a z mama nie mam zadnych wiezi i sie jej boje od wiesz ze moim najwiekszym marzeniem bylo i jest miec dom a w nim rodzicow ktorzy kochaja mnie bezinteresownie..ale ono sie nigdy nie spelni..dlatego jesli bedzie ci szczegolnie ciezko to pomysl sobie o takich ludziach jak ja i tez musze jeszcze jedno-wytlumacz sobie ze twoi ukochani rodzice nie chcieliby abys tak cierpiala tylko zebys zyla pelnia zycia. 19 Odpowiedź przez Aneta23 2011-12-28 20:45:33 Aneta23 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 11 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Ja Stracilam kochanego Tate ... nie chorowal zmarl nagle. Przez ta tragedie choruje na depresje i ciezko mi zyc 20 Odpowiedź przez Guarana16182537 2011-12-28 23:45:43 Guarana16182537 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-20 Posty: 84 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Anetko nie poddawaj sie,wspulczuje ci tez choruje na depresje z ciezkiego dziecinstwa i dlatego tutaj pisze bo mysle ze pomaganie ludziom lagodzi wlasne ze tu napisalas bo wyzalenie sie choc troche koi bol,przytulam cie mocno. 21 Odpowiedź przez Roskalinda 2011-12-29 16:26:47 Roskalinda 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-11 Posty: 1,438 Wiek: 26 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Aneta bardzo mocno Cię ściskam, wiem jaki ból czujesz i nie ma słów, które go ukoją, ale wiedz, że jestem z Tobą. "To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas." serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości." 22 Odpowiedź przez GRASZKA2410 2011-12-30 23:12:33 GRASZKA2410 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-30 Posty: 1 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Moja mamusia zmarła Wigilię Bożego Narodzenia spędziłam płacząc łamiąc się opłatkiem z tatusiem. Były to najsmutniejsze święta. Nie mogę nadal się pogodzić ze śmiercią przez zaniedbanie lekarza. 23 Odpowiedź przez nieobecna 2012-01-21 19:56:45 nieobecna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-21 Posty: 7 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?witajcie,dolacze sie do watku, bo mam problemy z kontaktem z wlasnym ojcem po smierci mamy. Jakis czas temu (4lata) zmarla na raka i wtedy te problemy nasilily sie. Moja starsza siostra zajela sie swoja rodzina, ja wrocilam do zycia codziennego (studia) i ciagle nie daje sobie rady. Moj ojciec znalazl sobie jakas kobiete i teraz ona jest najwazniejsza. Wogole nie liczy sie z moim zdaniem, tylko ciagle do niej wydzwania i ja odwiedza a do mnie moze sie nieoddzywac nawet kilka dni lub tygodni (jak jestem na studiach). Jest mi obcy i nie wiem co robic, bo nie akceptuje jego nowego zwiazku. Nie podoba mi sie, ze bardziej zalezy mu na poglebianiu relacji z ta kobieta (mna sie nawet nie zainteresiwal po smierci mamy, czy i jak sobie daje rade) niz na naprawienieu kontaktow z wlasna corka. Czy zachowuje sie jak egoistka? (kiedys mi tak powiedzial, ze chce mu ustawic zycie i on nie widzi innego wyjscia jak tylko, zebym zaakceptowala ta kobiete).Pomozcie, bo mam metlik w glowie...PS. To nie prawda, ze czas leczy rany. On je zalecza, ale przy kazdym dotknieciu z uplywem czasu bola coraz bardziej. Zwlaszcza, gdy mysli sie co by bylo gdyby dana osoba zyla...Ja stracilam mame, przed 25 rokiem zycia - nie doczekala mojego slubu, dziecka..niczego przy czym corka potrzebuje matki...ojciec obiecal, ze sie nami (z siostra) zjamie, ale slowa nie dotrzymal poza pomoca materialna. Ona ma juz poukladane zycie, a ja ciagle nie moga dac sobie rady. Boje sie isc do psychologa, bo wiele razy slyszalam, ze pozniej bez nich jest ciezko w sprawie ojca, bo to na razie moj problem wiodacy...tak mysle. 24 Odpowiedź przez nieobecna 2012-01-21 19:59:19 nieobecna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-21 Posty: 7 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? GRASZKA2410 napisał/a:Moja mamusia zmarła Wigilię Bożego Narodzenia spędziłam płacząc łamiąc się opłatkiem z tatusiem. Były to najsmutniejsze święta. Nie mogę nadal się pogodzić ze śmiercią przez zaniedbanie tez przez zaniedbanie. wiem co czujesz...i jestem bezsilna. Chociaz masz tatusia, bo ja z moim nie mam zadnego jezyka. 25 Odpowiedź przez Wielokropek 2012-01-21 20:10:10 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2012-01-21 20:11:43) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Masz, jeżeli dobrze liczę, 29 lat. Jesteś osobą dorosłą. Byłaś też dorosłą, gdy zmarła Twoja mama. Nie radzisz sobie z jej odejściem. Masz problem z zaakceptowaniem faktu, że Twój ojciec układa sobie osobiste życie. Twój ojciec pomaga Ci rodzinę, masz męża i takiej sytuacji, zamiast pójść po wsparcie do profesjonalisty (psychologa), żądasz, by Twój ojciec zrezygnował z życia osobistego i... zajął się ma on to zrobić? Masz 29 lat, a on prawo do układania sobie życia wg własnych upodobań. Ty nie masz żadnego prawa do swoich niedojrzałych o uzależnianiu się od pomocy psychologa. Owszem, czasem zdarzają się takie sytuacje, że klient nie chce stanąć na własnych nogach. Że usiłuje owinąć się wokół psychologa jak bluszcz. Psycholog, gdy tylko zauważy sygnały świadczące o próbach uzależnienia się, zareaguje. Podpowiadam Ci Twój najważniejszy problem: nie chcesz wziąć odpowiedzialności za własne życie, chcesz być cały czas "córeczką", chcesz owinąć sie wokół ojca, to Ty chcesz się uzależnić od innych. To powinno być podstawowym tematem podczas Twej terapii. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 26 Odpowiedź przez nieobecna 2012-01-21 20:50:10 nieobecna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-21 Posty: 7 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Wielokropek napisał/a:Masz, jeżeli dobrze liczę, 29 lat. Jesteś osobą dorosłą. Byłaś też dorosłą, gdy zmarła Twoja mama. Nie radzisz sobie z jej odejściem. Masz problem z zaakceptowaniem faktu, że Twój ojciec układa sobie osobiste życie. Twój ojciec pomaga Ci rodzinę, masz męża i takiej sytuacji, zamiast pójść po wsparcie do profesjonalisty (psychologa), żądasz, by Twój ojciec zrezygnował z życia osobistego i... zajął się ma on to zrobić? Masz 29 lat, a on prawo do układania sobie życia wg własnych upodobań. Ty nie masz żadnego prawa do swoich niedojrzałych o uzależnianiu się od pomocy psychologa. Owszem, czasem zdarzają się takie sytuacje, że klient nie chce stanąć na własnych nogach. Że usiłuje owinąć się wokół psychologa jak bluszcz. Psycholog, gdy tylko zauważy sygnały świadczące o próbach uzależnienia się, zareaguje. Podpowiadam Ci Twój najważniejszy problem: nie chcesz wziąć odpowiedzialności za własne życie, chcesz być cały czas "córeczką", chcesz owinąć sie wokół ojca, to Ty chcesz się uzależnić od innych. To powinno być podstawowym tematem podczas Twej za odpowiedz. Nie mam dziecka, ale mam meza i 26 lat. Nieistotne. Chyba nie masz racji co do odpowiedzialnosci. Sama zajmuje sie wszystkim na co dzien, oboje z mezem pracujemy i odkladamy na wlasne lokum. Jestesmy samodzielni a wsparcie materialne ze storny ojca wynika z tego, ze mojej siostrze pomaga i aby nie bylo niesprawiedliwie to nam tez. Potrzebujemy jednak czasem rady czy po prostu wsparcia ze strony rodziny, jak kazde mlode malzenstwo, gdy zaczyna tworzyc swoj dom. Przed smiercia mamy wszyscy zyclismy bardzo blisko - kazdy kazdemu pomagal, o wszystkim gadlismy, radzilismy a teraz moj tata nawet o podstawowych rzeczach nie rozmawia ze nami. Jezeli ma do wyboru weekend z ta kobieta a weekend z nami to wybiera tym nawet osoba dorosla jak straci rodzica to bardzo to przezywa - kobiety sa silnie emocjonalnie zwiazane z matkami, zwlaszcza dopoki nie zalaza wlasnych rodzin (ale wtedy tez).Absolutnie nie chce byc coreczka tatusia, ale milo jest kiedy ojciec interesuje sie co sie u dzieci dzieje (mojej siostry tesc ciagle do nich dzwoni z zagranicy, by dowiedziec sie czy wszystko u nich ok i jak leci).Mysle, ze gdybym dostala wlasciwe wsparcie ze strony rodziny (w tej chwili zostal mi tylko ojciec i siostra) to nie mialabym zalu o to co sie teraz dzieje i umialabym sie z nim dogadac. Moze rzeczywiscie pomoc psychologa jest mi potrzebna, aby zdystansowac sie do ojca i zajac wylacznie moim zyciem. Tylko, ze przykro jest tak nagle zdystansowac wiezi i trudno oswoic sie z faktem, ze zycie po smierci czlonka rodziny tak bardzo zmienia zycie innych...dziekuje za opinie. 27 Odpowiedź przez Picea 2012-01-21 23:29:03 Picea Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-08 Posty: 618 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? Wielokropek napisał/a:Masz, jeżeli dobrze liczę, 29 lat. Jesteś osobą dorosłą. Byłaś też dorosłą, gdy zmarła Twoja mama. Nie radzisz sobie z jej odejściem. Masz problem z zaakceptowaniem faktu, że Twój ojciec układa sobie osobiste życie. Twój ojciec pomaga Ci rodzinę, masz męża i takiej sytuacji, zamiast pójść po wsparcie do profesjonalisty (psychologa), żądasz, by Twój ojciec zrezygnował z życia osobistego i... zajął się ma on to zrobić? Masz 29 lat, a on prawo do układania sobie życia wg własnych upodobań. Ty nie masz żadnego prawa do swoich niedojrzałych o uzależnianiu się od pomocy psychologa. Owszem, czasem zdarzają się takie sytuacje, że klient nie chce stanąć na własnych nogach. Że usiłuje owinąć się wokół psychologa jak bluszcz. Psycholog, gdy tylko zauważy sygnały świadczące o próbach uzależnienia się, zareaguje. Podpowiadam Ci Twój najważniejszy problem: nie chcesz wziąć odpowiedzialności za własne życie, chcesz być cały czas "córeczką", chcesz owinąć sie wokół ojca, to Ty chcesz się uzależnić od innych. To powinno być podstawowym tematem podczas Twej wczytałaś się w posty "nieobecnej" to raz. Dwa, że każdy inaczej przeżywa czyjeś odejście. Czasami jest lepiej się powstrzymać od śmiałych sądów, żeby nie zranić osoby, która i tak ma problemy natury emocjonalnej. Śmierć mamy sprawiła, że NIEOBECNA straciła kontakt emocjonalny z obojgiem i to ją boli. Używasz mocnych słów, np "żądasz by twój ojciec zrezygnował...." na podstawie których słów wyciągnęłaś ten wniosek? Uważasz że miłość rodzicielska kończy się wraz ze skończeniem przez dziecko 18lat? I co? koniec kropka nie odzywam się do dzieci?Szanuję Twoje prawo do wypowiedzi i tego samego oczkuję 28 Odpowiedź przez Wielokropek 2012-01-22 01:35:50 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,016 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? nieobecna,przepraszam za błąd odnośnie dziecka, mylnie zrozumiałam Twoje słowa: nieobecna napisał/a:(...)nie doczekala mojego slubu, dziecka...(...)Śmierć jest wydarzeniem wiele zmieniającym w postawach wszystkich członków rodziny. Każdy przeżywa takie rozstanie inaczej. Być może powodem braku Twoich kontaktów z ojcem jest właśnie Twa postawa wobec niego i wyboru jego drogi życia. Ale o tym możesz dowiedzieć się tylko on niego, wyjaśniając wiele nieporozumień, które są między do tej pory, przez 4 lata, tak bardzo jeszcze przeżywasz śmierć swojej mamy, to gorąco namawiam Ciebie na podjęcie kontaktu z psychologiem. Być może wystarczy kilka spotkań, być może wspólnie ustalicie słuszność dłuższej picea,zawsze przed napisaniem swego postu czytam wszystko dokładnie. Tak było i tym razem. Nie wycofuję się z żadnego słowa, które napisałam do nieobecnej, oprócz tego sprostowania, które napisałam wyżej. Wiem, z własnego doświadczenia, co znaczy stracić matkę w ważnym dla siebie okresie życia. Wiem, jakie jest to trudne doświadczenie dla wszystkich członków rodziny. Czasem, jak określiłaś, śmiałe sądy pozwalają na oprzytomnienie i podjęcie decyzji, co do których do tej pory osoba była nieprzekonana. Szanuję prawo do wypowiedzi innych osób, ale to nie oznacza, że muszę mieć identyczne poglądy. Zamieszczając swój post na publicznym forum osoba pisząca powinna mieć świadomość i liczyć się z tym, że ktoś z użytkowników będzie miał inne zdanie. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 29 Odpowiedź przez oczko123 2016-12-28 15:34:47 oczko123 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-12-28 Posty: 1 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Nie martw się ja mam 12 lat i jestem zrozpaczony po śmierci mamy i ty musisz uwierzyć w siebie, musisz myśleć mam takie myśli że chyba z tej rozpaczy się zabiję. 30 Odpowiedź przez motylek75 2017-01-07 14:46:03 Ostatnio edytowany przez motylek75 (2017-01-07 15:02:51) motylek75 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-07 Posty: 138 Wiek: 101 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? W Wigilę odeszła moja ukochana Mama! świat runął w jednej właśnie kolację wigilijną gdy zadzwonił telefon.....Od tego dnia nic już nie jest tak jak chorowała od miesiąca była w śpiączce,liczyliśmy się z jej odejściem ale mimo wszystko stało się to tak nagle,takiego pięknego dnia ona tak kochała święta cieszyła się że cała rodzina zasiada do jednego wiem jak żyć chciałam jej jeszcze powiedzieć,przytulić ją ona tak bardzo lubiła czułości z mojej ten ból kiedyś minie,nie jestem w stanie nic zrobić powrót do pracy był ciężki i nie daje rady chyba pójde na zwolnienie zmarł już 13 lat temu wtedy to jakoś tak nie bolało,ale teraz ten ból jest nie do wytrzymania. "Aby odkryć, jakie zmiany zaszły w tobie, najlepiej wróć do miejsca, które jest takie jak kiedyś" 31 Odpowiedź przez interlokutorka 2017-01-07 14:58:32 interlokutorka Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-01-03 Posty: 247 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? motylek75 napisał/a:W Wigilę odeszła moja ukochana Mama! świat runął w jednej właśnie kolację wigilijną gdy zadzwonił telefon.....Od tego dnia nic już nie jest tak jak chorowała od miesiąca była w śpiączce,liczyliśmy się z jej odejście ale mimo wszystko stało się to tak nagle,takiego pięknego dnia ona tak kochała święta cieszyła się że cała rodzina zasiada do jednego wiem jak żyć chciałam jej jeszcze powiedzieć,przytulić ją ona tak bardzo lubiła czułości z mojej ten ból kiedyś minie,nie jestem w stanie nic zrobić powrót do pracy był ciężki i nie daje rady chyba pójde na zwolnienie zmarł już 13 lat temu wtedy to jakoś tak nie bolało,ale teraz ten ból jest nie do Ci współczuję. Nie jestem w stanie sobie nawet tego wyobrazić, szczególnie że mam bardzo bliską relację z Rodzicami. Nie mogę Ci nic poradzić także, bo nie mogę zrobić nic, co chociaż minimalnie Tobie pomoże, jedynie co, to przesyłam pozytywną energię, żeby dała Ci dużo siły i abyś to przetrwała. 32 Odpowiedź przez motylek75 2017-01-07 15:17:59 motylek75 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-07 Posty: 138 Wiek: 101 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? interlokutorka napisał/a:motylek75 napisał/a:W Wigilę odeszła moja ukochana Mama! świat runął w jednej właśnie kolację wigilijną gdy zadzwonił telefon.....Od tego dnia nic już nie jest tak jak chorowała od miesiąca była w śpiączce,liczyliśmy się z jej odejście ale mimo wszystko stało się to tak nagle,takiego pięknego dnia ona tak kochała święta cieszyła się że cała rodzina zasiada do jednego wiem jak żyć chciałam jej jeszcze powiedzieć,przytulić ją ona tak bardzo lubiła czułości z mojej ten ból kiedyś minie,nie jestem w stanie nic zrobić powrót do pracy był ciężki i nie daje rady chyba pójde na zwolnienie zmarł już 13 lat temu wtedy to jakoś tak nie bolało,ale teraz ten ból jest nie do Ci współczuję. Nie jestem w stanie sobie nawet tego wyobrazić, szczególnie że mam bardzo bliską relację z Rodzicami. Nie mogę Ci nic poradzić także, bo nie mogę zrobić nic, co chociaż minimalnie Tobie pomoże, jedynie co, to przesyłam pozytywną energię, żeby dała Ci dużo siły i abyś to rada taka od serca-spędzaj z nimi tyle czasu ile możesz odwiedzaj ich bo może się okazać że wczorajszy dzień był ostatni.... 1listopada obcinałam jej paznokcie źle się poczuła wezwałam karetkę-nikt wtedy nie przypuszczał że więcej do domu nie wróci wszystko potoczyło się tak nagle i musiałam 10 listopada wyjechać do pracy w delegacje-21 telefon że mama miała wylew i jest w śpiączce....szybki powrót do domu prawie z drugiego końca Europy,zwolniłam się z pracy bo szef potrzebował kogoś a ja nie mogłam pracować-całe dnie u niej w Nowym Roku wróciłam do pracy ale nie jestem w stanie zmarnuj czasu który ci pozostał z rodzicami bo ja sobie teraz nie mogę wybaczyć że jednak zbyt rzadko do niej przyjeżdżałam codziennie rozmowy telefoniczne nie zastąpią bliskości. "Aby odkryć, jakie zmiany zaszły w tobie, najlepiej wróć do miejsca, które jest takie jak kiedyś" 33 Odpowiedź przez nika05 2017-01-07 16:58:35 Ostatnio edytowany przez nika05 (2017-01-07 17:14:33) nika05 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-21 Posty: 502 Wiek: 35 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Współczuję, to bardzo smutne. Nie wiem co by było jakby moi umarli. Przerażające. 34 Odpowiedź przez tulka 2017-01-21 19:28:24 tulka Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-29 Posty: 74 Wiek: 32 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Ból po jakimś czasie łagodnieje. Najgorsze są jakieś pierwsze dwa lata. Moja mama nie zyje 8 lat, tata 6. Nie ma dnia, żebym o nich nie myślała, ale ból jest zdecydowanie inny po takim czasie. Strata drugiego rodzica jest czymś kompletnie innym, niż kiedy umiera pierwszy. Wtedy tracimy dom, poczucie bezpieczeństwa, nie jesteśmy już czyimś dzieckiem, umiera też trochę nasza historia. Motylku75 trzymaj się! Współczuję i wiem przez co przechodzisz? Masz swoją rodzinę, przyjaciół i ich wsparcie? To ważne, żeby ktoś był obok Ciebie w takich chwilach. Pozdrawiam 35 Odpowiedź przez Olga-72 2017-01-24 01:21:02 Olga-72 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-25 Posty: 28 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców?Czytam i lecą mi łzy. Moja mama zmarła 25 lat temu (miałam 20 lat). Do dziś nie mogę się z tym pogodzić. Na szczęście był przecież tata! To on zastąpił mi i trójce mojego młodszego rodzeństwa matkę i ojca w jednej osobie. Był oparciem, opoką i wyrocznią, znał odpowiedź na każde pytanie, pomagał rozwiązać każdy problem, nauczył się gotować obiady i prać nasze skarpetki. Potem, gdy pojawiły się wnuki, kochał je szaleńczo. Rok temu zmarł nagle. Zator płucny. Od tego momentu wpadłam w jakąś matnię, z której nie ma wyjścia... Strata rodziców boli w każdym wieku... W tym roku skończę 45 lat i znalazłam się w bardzo trudnym momencie życia. Zbyt wiele spraw mnie już przerasta... spadła na mnie czarna seria zdarzeń, z którymi po prostu sobie nie radzę. Brak mi siły. 36 Odpowiedź przez motylek75 2017-01-25 19:47:08 Ostatnio edytowany przez motylek75 (2017-01-25 19:49:02) motylek75 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-07 Posty: 138 Wiek: 101 Odp: Jak żyć po śmierci rodziców? tulka napisał/a:Ból po jakimś czasie łagodnieje. Najgorsze są jakieś pierwsze dwa lata. Moja mama nie zyje 8 lat, tata 6. Nie ma dnia, żebym o nich nie myślała, ale ból jest zdecydowanie inny po takim czasie. Strata drugiego rodzica jest czymś kompletnie innym, niż kiedy umiera pierwszy. Wtedy tracimy dom, poczucie bezpieczeństwa, nie jesteśmy już czyimś dzieckiem, umiera też trochę nasza historia. Motylku75 trzymaj się! Współczuję i wiem przez co przechodzisz? Masz swoją rodzinę, przyjaciół i ich wsparcie? To ważne, żeby ktoś był obok Ciebie w takich chwilach. Pozdrawiam Dokładnie tak się czuję,straciłam dom,bezpieczne miejsce gdzie zawsze czekały oczy pełne miłości-mimo że mam już swoje lata i swoją rodzinę to czuję się sierotą,opuszczoną tak nagle-dlaczego nikt nas nie przygotowuje na śmierć rodziców i dlaczego to tak strasznie boli....Pozostały wspomnienia mimo że piękne na teraz bardzo bolesne,pewna historia mojego życia dobiegła końca. "Aby odkryć, jakie zmiany zaszły w tobie, najlepiej wróć do miejsca, które jest takie jak kiedyś" Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Strata dziecka to strata szczególna, bo jest to strata absolutnie wbrew naturze. Zaburza porządek świata. Rodzice tracą nie tylko dziecko. Tracą też cały wyobrażony świat, plany i marzenia związane z nim. Doświadczają więc kilku strat – po dziecku, po swoich marzeniach z nim związanych, a także po sobie – w roli ojca i matki.
1 2008-11-20 11:21:51 gruba Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-20 Posty: 4 Temat: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Witam 8 miesięcy zginął mój mąż ja zostałam sama z synem bardzo za nim tęsknie każdego dnia myślę o nim i czekam kiedy mnie się przyśni a śni się często moje dziecko jest chyba mądrzejsze ode mnie dużo z nim rozmawiałam wie że tata jest w niebie naszym aniołem i nie musi już rano wstawać do pracy . myślałam że z każdym miesiącem będzie lepiej ale jest gorzej nie chce mi się nic sprzątać,gotować malować kiedyś byłam optymistką teraz wszystko widzę na czarno nie spotykam się z nikim moje wyjście z domu to tylko do szkoły sklep i z powrotem chce znowu być tą dawną dziewczyną ale nie mam pojęcia jak z tego stanu wyjść bo najbardziej cierpi mój syn 2 Odpowiedź przez Bianca 2008-11-20 22:02:56 Ostatnio edytowany przez Bianca (2009-11-16 11:43:17) Bianca 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: pedagog Zarejestrowany: 2008-03-01 Posty: 549 Wiek: zawsze 18;) Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? Bardzo trudno przeżyć takie rozstanie z najbliższą osobą, a teraz jeszcze gorzej bo jest "sezon na depresję"- tzn łatwiej wpaść w jej sidła. Proponuję Tobie abyś mimo wszystko zmusiła się do wyjścia z domu, do spotkań ze znajomymi - wiem to bardzo trudne ale trzeba wyjść do ludzi. Samemu nie da się przejść żałoby- trzeba drugiego człowieka, który posłucha, zrozumie i utuli... Znajdź sobie jakieś zajęcia dodatkowe, wychodź na spacery, czy do kina z dzieckiem. Nie warto siedzieć w domu i rozpamiętywać wszystkiego na nowo. Pamięć o Twoim mężu pozostanie głęboko w Twoim i Twojego dziecka sercu. Dobrze też robi (choć nie od razu) wspominanie tych dobrych chwil, które spędziliście razem, opowiadanie o mężu swojemu synkowi. Jeżeli będziesz w domu to niestety będzie coraz gorzej- więc wyjdź z niego jak najprędzej- Życie ciągle płata mi figle. Myśli, że mam dość sił by iść ciągle pod wiatr......A ja mam już oczy pełne piasku, nie widzę nic... 3 Odpowiedź przez Danusia 2008-11-21 17:52:35 Danusia Zbanowany Nieaktywny Zawód: księgowa Zarejestrowany: 2008-09-25 Posty: 3,229 Wiek: 51 lat Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Gruba- już to napisałam gdzieś- nigdy nie jest odpowiednia pora na odejście co prawda nie byłam w tak młodym wieku jak Ty,gdy zmarł mój mąż ale tak bardzo Go potrzebowałam,bo dzieci się uczyły,bo moja mama była sparaliżowana,bo tyle łatwiej było przeżywać w dwójkę trudy i radości dnia nie będę Ci truła w stylu...... młoda jesteś,ułożysz sobie życie- bo mnie jak coś takiego słyszałam- mało szlag nie o jednym pamiętaj- jesli nawet nie widzisz w tej chwili sensu życia dla siebie- to jest sens dla Twojej maleńkiej kruszynki- która ma tylko Ciebie i bezgranicznie Ci a właściwie fizyczny jej ból - odczuwa się właśnie nie bezpośrednio po śmierci- a po jakimś czasie...może właśnie teraz Ciebie to zabierajac nam bliskich ma jakieś swoje plany- i my naprawdę- choćby nie wiem jak bardzo byłybysmy pełne buntu.... nie mamy na to żadnego może powtarzam się - bo pisałam to w innym wątku .....ale mówi Ci to osoba będąca od ponad 7 lat sama- czas złagodzi i żal i trzeba żyć dalej .Najczęściej zadawanym przeze mnie pytaniem wtedy było....... dlaczego? dlaczego? Pozostało ono bez mąż śni się rzadko- ale w noc poprzedzającą ślub syna- śnił się i mnie i jednym jestem tam..... z góry .... ochrania niewidzialnym parasolem Ciebie i pozwoli by stała Wam się jakaś Ci wiele wytrwałości i jak najmniejszego cierpienia. 4 Odpowiedź przez alutka 2008-12-12 23:21:19 alutka Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zawód: wyuczony Zarejestrowany: 2008-12-12 Posty: 48 Wiek: 25 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? Jak burza z kont tyle bierze się siły dwa tygodnie temu straciłam męża musiałam i chciałam z nim być w tej strasznej sytuacji musiałam go rozpoznać nie wiem z kont na to wzięłam siły ale zrobiłam to nie wierzyłam w to byłam przy nim na ile mi pozwalali dotykałam jego ubrań gdy tak strasznie cierpiał albo może nie cierpiał może miał szybką śmierć na to muszę poczekać aż oddadzą mi wszystkie papiery jak się sprawa z kończy. Byłam musiałam załatwić tyle spraw z pogrzebem z policją formalności jak to oni mówią, miałam siłę siedziałam do późna cały czas nic nie czując pożegnanie jego było straszne bo wiedziałam że to koniec już go nie zobaczę więcej obojętnie jak wyglądał miałam nadzieje że przyjdzie i da mi znak co ja mam dalej robić w snach ale niema go a miał przyjść i powiedzieć jak do tego doszło że go niema przymnie i msza to było straszne tłum ludzi część dla niego część dla mnie i gapie pokażą czy nie, ten widok mam tylko dla siebie i zabiorę go ze sobą jedyne pytanie jakie zadaje to czy duchy istnieją i czy przyjdzie się pożegnać ale czas mija a jego niema nic niema Mieliśmy takie plany i co i już nic niema dalej jestem twarda dla wszystkich a we mnie wszystko krzyczy co się tam stało że jego niema czy przyjdzie do mnie czy pomnie czy mnie pokieruje i wpuszczanie trumny pytam się siostry czy to już koniec ona że tak a ja tak po prostu koniec i nic więcej tak po prostu a co zemną co dalej chyba właśnie od tygodni wyje i jest mi lepiej choć przez chwile nie nie mogę płakać muszę być twarda tylko poco ?Mam 25 lat dwoje maluszków i mam mówić że jestem wdową jaką wdową jestem mężatką on jest w pracy wróci za tydzień za dwa choćby żeby się zemną popstrykać zostałam sama z dziećmi i kredytami dam rady nie wiem muszę dopóki będę czekać to dam rady jak już uświadomię sobie to ..................................................................... 5 Odpowiedź przez alutka 2009-02-27 15:41:49 alutka Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zawód: wyuczony Zarejestrowany: 2008-12-12 Posty: 48 Wiek: 25 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? minęły 3 miesiące i nic dalej nie wiem jak żyć chciałam wyjechać za granice ale dzisiaj to już sama nie wiem ...................mój mąż był przyszedł ale nie do mnie tylko do sąsiadki(jej mąż zginą razem z moim w wypadku) powiedział jej żeby mnie przekonała abym tam nie jechała bo zrobię źle tam nie jest dobrze (w tamtym miejscu) na pytanie czemu nie powiem mi tego on że ja Go nie slysze ..........tylko nasz syn ale on jest za malutki i nie powie mi tego ...........nie mam pojęcia w co wierzyć czy to jest możliwe .................. chociaż to po śmierci jego to syn mnie uspokajał rozmawiał nigdy nie za pomne jak mój niespełna 3 latek w nocy siadł i powiedział mamusiu tata jest w kosmosie i pływa i to pokazał (udawał że pływa ) rozmawiał zemną do rana mój maluszek szukając słów i rozmawiając jak dorosły ..........nie da się tego opisać pomógł mi maluszek wtedy ..................uspokoił ...........ale czy to możliwe..................? 6 Odpowiedź przez Ewa 2009-02-28 19:27:43 Ewa Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-28 Posty: 2 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Mysle ze czas myslec realnie o tym co jest i bedzie!Mysle ze majac duzo wrazliwosci w sobie mozesz pomagac bardziej zagubionym,ale mozesz liczyc tez na pomoc maja piekna dusze pozdrawiam... 7 Odpowiedź przez angelllaki 2009-04-07 20:57:45 angelllaki Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-07 Posty: 1 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?We wrześniu miał zostać moim mężem, niebawem rodzi sie moje i Jego [*] dziecko. Właśnie tego bałam się najbardziej, mówiłam Jemu, że jakby umarł , ze mną stanie się ,to samo tego samego dni... ale nie mogę przecież zabić dziecka, tego malucha, na którego tak czekaliśmy... może On kiedyś będzie szczęśliwy, jednak czy dziecko ,które nigdy nie pozna swojego ojca,który tak się cieszył, czekał, pragnął, może być szczęśliwe.. teraz jak przypomną mi się nasze kłótnie, jak potrafiłam Jego zranić, nienawidzę siebie za to... Wciąż nie mogę uwierzyć, że Jego już nie ma.. zawsze jak się nie widzieliśmy tęskniłam za Nim, teraz wydaje mi się,że jest tam, gdzie nie ma mnie.. ,ale że niebawem zrobi mi niespodziankę i znów przyjedzie z zakupami i powie mam coś dla Ciebie i da mi te czekoladki jeszcze raz... kiedyś słyszałam,że każdy nosi taki krzyż,jaki jest w stanie udzwignąć, boję się ,że pewnego dnia jednak pod ty krzyżem skonam ,że nie dam rady.. te wszystkie wspomnienia, Jego słowa ,to wszystko tak się kręci,już niczego nie jestem pewna.. czekam na wieczór, bo wtedy przychodzi ulga( być może wieczorem jestem już tak zmęczona myśleniem , analizowaniem każdej daty,którą pamiętam) zasypiam, bo chcę żeby mi się przyśnił, jednak gdy wstaję w nocy i uświadamiam sobie,że Jego nie ma , czuję.... to jest okropne uczucie, tak jakby spadało się w przepaść, która nie ma dna... cierpienie ,którego koniec nie istnieje.. 8 Odpowiedź przez Marzenixx 2009-04-07 22:16:03 Marzenixx Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-04 Posty: 43 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?boshe..... jak to czytam... tak mi przykro.... łzy mi same lecą.. co za tragedia.... brak mi słów, współczuje tobie i wszystkim tym dziewczynom co tu napisały.... tak bardzo bardzo wam współczuje... 9 Odpowiedź przez alutka 2009-11-30 02:05:51 alutka Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zawód: wyuczony Zarejestrowany: 2008-12-12 Posty: 48 Wiek: 25 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? I zaraz minie rok od śmierci mojego męża i jego przyjaciela czy czas leczy rany.....pamiętam wszystko mogę odtworzyć wszystko co się działo minuta po minucie .Już na zawsze mam wryte w pamięć Jak w kamieniu dłutem wyryte ....Co się zmieniło??...Jestem twardsza ,silniejsza,zimniejsza,czy zapominam nie codziennie wszystko wraca choćby na sekundę są chwile kiedy łzy mi lecą nieproszone nie wiadomo z kont są dni kiedy nic mnie nie obchodzi ale wiem jedno codziennie rano po przebudzeniu zakładam maskę szczęśliwej osoby bo tu gdzie jestem nikt nie wie co się zemną dzieje............ 10 Odpowiedź przez rokasana 2010-01-06 03:12:19 rokasana Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-25 Posty: 10 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Kobiety;dacie rade !musicie zyc dla Waszych dzieci,to One sa wazne,odwagi,modlitwa duzo sie do Ukochanych Wam osob,rozmawiajcie jakbybyli z Wami,to pomaga,jest lzej na I ROZMOWA czynia cuda,no i pozytywne myslenie,STOP- placz, blokuje nasze relacje z najblizszymi,ktorzy odeszli........ONI czekaja na NAS:-))tam w raju......tam jest cudownie!Drogie kobiety,zajzyjcie sobie opis na google Gloria Polo,czego ona doswiadczyla .....Nasi bliscy odchodza, tylko na chwile...pozdrawiam 11 Odpowiedź przez magdziunia24 2010-03-17 17:37:16 magdziunia24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-17 Posty: 4 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Witam,Do niedawna nie wiedziałam jak to jest stracić bliską osobę, bo miałam ich wszystkich przy miesięcy temu wyszłam za mąż i to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, myślałam że nic złego mnie nie może spotkać w końcu miałam kochającego męża i rodzinę wokół. Aż do moich urodzin wtedy to widziałam męża po raz ostatni. Pamiętam to z każdym dniem coraz dokładniej już mieliśmy się położyć spać a tu telefon, dzwoniła koleżanka z prośbą do mojego męża żeby pojechał z jej mężem po jego brata, który miał wypadek za Warszawą i ma nogę w gipsie, trzeba było go tylko przewieź do Łodzi do domu. I wyjechali, mąż mnie zapewniał że zanim się obudzę on już będzie, pamiętam że pocałował mnie w czoło, powiedział że mnie Kocha i pojechali. Rano dzwonek do drzwi, ja z nadzieją w sercu otwieram bo myślałam że to on a tu dwoje policjantów, wypytywali kiedy mąż wyjechał z kim pojechał i później przekazali mi wiadomość która zrujnowała całe moje życie. Powiedzieli że był wypadek i wszyscy trzej nie żyją, zginęli na miejscu nie mieli szans z tirem. Z nie wyjaśnionych przyczyn ich samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu. Nie potrafię dalej żyć bez niego i codziennie się Boga pytam dlaczego, dlaczego zabrał osobę która była moim wsparciem, moją iskierką oświetlającą moją duszę, moim małym prywatnym cudem. Ja już nawet tego co robię nie mogę nazwać życiem, to raczej marna egzystencja i próba odpychania od siebie tej wiadomości. Ja codziennie chodzę na cmentarz i nie wiem co ja tam robię przecież to nie możliwe że Bóg w jednej chwili dał mi takie szczęście a w następnej je odbiera, to nie może być prawda że mój ukochany nie żyje. Codziennie siedząc w domu mam nadzieje, że on zaraz wejdzie i powie że jest cały i zdrowy, że mnie przytuli i powie jak bardzo mnie Kocha, ciągle mam w sercu tą nadzieję. Jak powiedziała moja Pani psycholog ja żyje w innym świecie do którego takie wiadomości nie mają wstępu, i myślę że bez chemii nie dałoby się tego wytrzymać. Niektóre kobiety dopiero po stracie męża spostrzegają jaki cud mieli na wyciągnięcie ręki i go stracili, ja wiedziałam co mam i też Go mówią, że jestem młoda i całe życie przede mną, a ja powtarzam że moje życie się skończyło wraz z jego ostatnim tchnieniem. 12 Odpowiedź przez La Que Sabe 2010-03-17 18:56:53 La Que Sabe Netbabeczka Nieaktywny Zawód: Czarownica ;) Zarejestrowany: 2010-03-14 Posty: 410 Wiek: 30 pluszzz Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? Dużo bólu, bo ktoś wyszarpał wam część Was, ból ... bół musi przez przepłynąć jak rzeka, wyczerpuje, stres niszczy sen, zabiera chęć życia ... Polecam psychologa, lekarza , homeopatie z koenzymem, magnes, dziurawiec, cokolwiek zawalczcie abyscie nie były słabe fizycznie, ból psychiczny spala ciało...potem będzie smutek, a potem nagle zobaczycie coś pięknego co zachwyci zbolałe serce, może to będzie wiosna...Cierpienie uszlachetnia, jak stal hartuje się w ogniu, tak nasze serca wystawiane są na próbę aby mogły głębiej odbierać świat, aby życie potem było bogatsze... "Człowiek, który ma serce, niczego nie może stracić, gdziekolwiek by się znalazł" 13 Odpowiedź przez DrugaJa 2010-04-06 20:55:01 DrugaJa O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-28 Posty: 60 Wiek: 34 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? magdziunia24 napisał/a:Witam,Do niedawna nie wiedziałam jak to jest stracić bliską osobę, bo miałam ich wszystkich przy miesięcy temu wyszłam za mąż i to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, myślałam że nic złego mnie nie może spotkać w końcu miałam kochającego męża i rodzinę wokół. Aż do moich urodzin wtedy to widziałam męża po raz ostatni. Pamiętam to z każdym dniem coraz dokładniej już mieliśmy się położyć spać a tu telefon, dzwoniła koleżanka z prośbą do mojego męża żeby pojechał z jej mężem po jego brata, który miał wypadek za Warszawą i ma nogę w gipsie, trzeba było go tylko przewieź do Łodzi do domu. ...Łączę się z Tobą w bólu...choć się nie znamy...nawet nie wiesz jak bardzo mi przykro, że i Ciebie to dotknęło...Wciąż i wciąż zadaję sobie pytanie-dlaczego....dlaczego oni!!!!Jechali po mojego już tak blisko domu...Nie wierzyłam i nadal nie wierzę. Byłam tam tuż po wypadku, działałam jak w transie. Wszystko zrobiłam co należało zrobić, ale nie wierzę. Czekam na niego...nic się nie zmieniło. Jego rzeczy są tak jak były. Nie wierzę w to wszystko. To jakaś koszmarna pomyłka. Czekam na niego, bo on wróci. Dzieci też na niego czekają. Nie pokazał mi wszystkich tych rzeczy, które chciał. Zawsze czymś zaskakiwał. Mówił, że ma w zanadżu coś jeszcze. Był taki ciekawy świata, ludzi... Chciał jeszcze zobaczyć tyle miejsc...Jestem wściekła, za chwilę przychodzi opamiętanie, bo przecież On nie chciał umierać. Nie chciał nas zostawić. Oni trzej nie chcieli tego!A teraz- Jemu już wszystko jedno-a mnie to boli. Jeden wielki ból we mnie. Pół mnie umarło....Jest coraz gorzej...to nie prawda, że czas leczy rany, ten, kto tego nie doświadczył-nie zrozumie nigdy. Nie jest w stanie wyobrazić sobie tego bólu, który rozrywa od środka.....Po co to wszystko...........................?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????? 14 Odpowiedź przez gosiah 2010-06-07 00:33:12 gosiah Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-06 Posty: 110 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?WitamJa straciłam mojego męża dwa tygodnie temu. Poszedł do kuchni i sie przewrócił byłam wtedy w sypialni myślałam ze coś znów rozbił gdy go zobaczyłam myślałam ze żartuje robił mi takie numery wcześniej miał takie dziwne poczucie humoru jednak kiedy go obróciłam wpadłam w panikę numer 112 był zajęty na 999 pan instruował mnie jak go reanimować robiłam tak przez 8 minut ciągle myślę czy robiłam to dobrze a może to moja wina wtedy dojechało pogotowie mówili niech się pani nie martwi odratujemy go 40 minut później stwierdzili zgon miał 29 lat tego dnia planowaliśmy wyjazd na wakacje i próbę zajścia w ciąże śmialiśmy sie że najwyszy czas mamy juz wszystko tylko dziecka brak a on tak bardzo jego chciał. Mieliśmy firmę teraz jestem na relanium i inovane bo nie potrafie bez niego spać nie czuli urzędnicy każą mi robic remanenty i inne formalności. Wykonuje wszystko mechanicznie bo mu obiecałam ze nie wyjadę ze będę prowadzić firmę po chorobie naszego kolegi kazał mi to przyżec ale coraz czesciej pytam sie po co dla kogo . on był jest miłością mojego życia nie potrafię bez niego podjąć żadnej decyzji gdybym tylko wiedziała ze isnieje coś poza tym swiatem to bym się nie zawahała tylko bym była z nim. co jest najstraszniejsze do mnie to nie dociera ja ciągle myślę ze wyjechał zaraz wróci przytuli mnie powie kocham cie maluszku, ja tego nie rozumie chłopak był zdrowy silny wysoki 196 ja mam169 w jego ramionach czułam sie bezpiecznie ze nic przy nim mi nie grozi nic nas nie rozdzieli a jednak nic mu nie dolegało i tak nagle noc czekam żeby mi sie przyśni a wtedy na pewno do niego dołączę gdy byliśmy go zobaczyć ostatni raz przed kremacja jego tata musiał mnie z niego ściągać siłą ja nie potrafię bez niego żyć leki które mi podają powodują ze wstaje z łózka ale co noc modle się by się nie obudzić. 15 Odpowiedź przez gosiah 2010-06-07 00:34:50 Ostatnio edytowany przez gosiah (2010-06-24 00:31:33) gosiah Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-06 Posty: 110 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? o 20:45 skończyło sie moje życie moja bajka a zaczeła sie egzystencja im dłużej go nie ma tym mam mniej sił ja tego nie wytrzymam 16 Odpowiedź przez karmelka24 2010-06-07 15:10:12 karmelka24 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-22 Posty: 284 Wiek: 28 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? serce mi się kroi, gdy to czytam. Mój narzeczony miał raka złośliwego, teraz jest w porządku, ale czasami się boję, że coś się stanie, że któregoś dnia przyjdzie i powie mi, że ma przerzuty... Może nie powinnam tak myśleć, ale się boję. Miłość jako nasionko leśne z wiatrem szybko leci, ale gdy drzewem w sercu wyrośnie to chyba tylko razem z sercem wyrwać można. 17 Odpowiedź przez gosiah 2010-06-08 23:47:19 gosiah Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-06 Posty: 110 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Nie bój się to nic nie zmieni co ma być to będzie, tylko żyjcie dniem dzisiejszym nie odkładajcie spraw na później nie planujcie tylko działajcie spontanicznie bo jutro może nie nadejść 18 Odpowiedź przez gosiah 2010-06-09 00:04:34 gosiah Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-06 Posty: 110 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? La Que Sabe napisał/a:Dużo bólu, bo ktoś wyszarpał wam część Was, ból ... bół musi przez przepłynąć jak rzeka, wyczerpuje, stres niszczy sen, zabiera chęć życia ... Polecam psychologa, lekarza , homeopatie z koenzymem, magnes, dziurawiec, cokolwiek zawalczcie abyscie nie były słabe fizycznie, ból psychiczny spala ciało...potem będzie smutek, a potem nagle zobaczycie coś pięknego co zachwyci zbolałe serce, może to będzie wiosna...Cierpienie uszlachetnia, jak stal hartuje się w ogniu, tak nasze serca wystawiane są na próbę aby mogły głębiej odbierać świat, aby życie potem było bogatsze...Kobieto ty chyba nie wiesz co mówisz cierpienie uszlachetnia by lepiej poznawać świat chyba nigdy nie poznałaś co to kochać co ta druga osoba dla ciebie znaczy a jej brak to koniec. To oni pokazywali nam świat z innej perspektywy wówczas potrafiliśmy lepiej zrozumieć wiele rzeczy które z pierwszej obserwacji by nas nie zachwyciły lecz oni potrafili to zmienić wówczas świat był wart poznania .Czy ty w ogóle czytasz to co my przechodzimy. My nie chcemy poznawać świata bez swych mężów narzeczonych bo to oni byli są i będą naszym światem. Wiec nastepnym razem zanim coś napiszesz to sie zastanów czy to ma sens. My mamy być silne nasze ciała moją funkcjonować to odpowiedz mi jak mam to zrobić pić dziurawiec żarty sobie stroisz. 19 Odpowiedź przez Andia74 2010-06-11 18:32:14 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Wlasnie znalazlam to forum Jak wiekszosc z Was walcze ze swoim zyciem po smierci swojego meza. Moj Maz nie zyje8 miesiecy,. Przez pierwsze pol roku jakos sobie radzilam. Od paru tygodni jest ze mna bardzo kiepsko. Odsunelam sie od znajomych, w zasadzie ze wszystkimi sie kloce, nie umiem znalezc swojego miejsca w szeregu. Mam male dziecko, Ona chyba wszystko przechodzi duzo lepiej niz ja. Nie radze sobie z emocjami, wspomieniami i widkiem martwego meza w naszym lozku. Szukam pracy, ktorej tez nie moge znalezc. Jest ciezko.... 20 Odpowiedź przez gosiah 2010-06-24 00:45:07 gosiah Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-06 Posty: 110 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?WitajZ tego co mówią lekarze ja jestem, w ciąż w fazie szoku. Ty moim zdanie zaczynasz mieć depresje a o na nie jet dobra dla ciebie a szczególnie twojego dziecka dlatego moja rada jest idź do psychiatry nie psychologa on ci nie pomoże a tylko zdenerwuje powinien przepisać ci antydepresanty które pomogą wyjść z domu i uspokoją emocje. Niestety nie mogę ci potwierdzić czy one naprawdę działają. Ja zażywam relanium i ono mi pomoga antydepresanty to niby następna faza. Chodź szczerze ja mogła bym żyć na relanium już do końca życia bo wyłączą moje uczucia całkowicie ,niestety także uzależnia wiec niedługo zmienią mi je .Depresji nie zwalczysz sama zwróć się o pomoc bo tylko to nam zostało powodzenia 21 Odpowiedź przez 2010-07-31 01:26:25 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-30 Posty: 6 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?gosiah napisał/a:La Que Sabe napisał/a:Dużo bólu, bo ktoś wyszarpał wam część Was, ból ... bół musi przez przepłynąć jak rzeka, wyczerpuje, stres niszczy sen, zabiera chęć życia ... Polecam psychologa, lekarza , homeopatie z koenzymem, magnes, dziurawiec, cokolwiek zawalczcie abyscie nie były słabe fizycznie, ból psychiczny spala ciało...potem będzie smutek, a potem nagle zobaczycie coś pięknego co zachwyci zbolałe serce, może to będzie wiosna...Cierpienie uszlachetnia, jak stal hartuje się w ogniu, tak nasze serca wystawiane są na próbę aby mogły głębiej odbierać świat, aby życie potem było bogatsze...Kobieto ty chyba nie wiesz co mówisz cierpienie uszlachetnia by lepiej poznawać świat chyba nigdy nie poznałaś co to kochać co ta druga osoba dla ciebie znaczy a jej brak to koniec. To oni pokazywali nam świat z innej perspektywy wówczas potrafiliśmy lepiej zrozumieć wiele rzeczy które z pierwszej obserwacji by nas nie zachwyciły lecz oni potrafili to zmienić wówczas świat był wart poznania .Czy ty w ogóle czytasz to co my przechodzimy. My nie chcemy poznawać świata bez swych mężów narzeczonych bo to oni byli są i będą naszym światem. Wiec nastepnym razem zanim coś napiszesz to sie zastanów czy to ma sens. My mamy być silne nasze ciała moją funkcjonować to odpowiedz mi jak mam to zrobić pić dziurawiec żarty sobie stroisz. 22 Odpowiedź przez 2010-07-31 01:35:47 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-30 Posty: 6 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Kobieto Ty nie wiesz chyba co mowisz. Potwierdzam to w calym tego znaczeniu.! Masz racje stu procentowa , jestem z Toba - przezywam to samo . Zycie stracilo sens - bez ukochanej osoby ! To jest wegetacjan , nie zycie ! Zadne uroki tego swiata , niesa w stanie zastapic ukochanej osoby. Rzeczy materialne - to marnosc nad marnosciami . Jestem gotowa , zeby byc z moim Mezem w epoce KAMIENIA LUPANEGO ! Dziekuje za Twoj komentarz ! 23 Odpowiedź przez MILEN09 2010-08-18 22:37:00 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Pierwszy raz jestem na pomocy mój Mąż nie zyje 3 miesiace a ze mną jest coraz gorzej Czuję sie bardzo samotna każdy ma swoje sprawy a ja? Mam dorosłe dzieci rodzine znajomych ale oni chyba uwazają ze sobie radzę załatwiam te sprawy które musze chodze do pracy... ale gdy wracam do domu pustka.........nie wiem co ze soba zrobić dużo czytam na temat radzenia sobie w takiej sytuacji zachowuję sie jak kazda co przezyła śmierć męża ale jak żyć? 24 Odpowiedź przez Alexytymia 2010-08-18 22:53:34 Alexytymia Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-11 Posty: 385 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Jest mi tak bardzo przykro, strata bliskiej osoby to "piekło na ziemi" . Pisałaś, że masz dzieci, może z nimi porozmawiaj- że jest ci ciężko i potrzebujesz ich wsparcia. A jeśli z jakiś względów nie jest to dobry pomysł- to może psycholog...masz też nas, pisz jeśli to pomaga. Wirtualnie przytulam. 25 Odpowiedź przez MILEN09 2010-08-18 23:23:16 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?dzięki za odpowiedz z dziecmi mielismy problemy ale to osobna historia tak jak kazdy one maja swoje zycie i kazdy zachowuje sie jakby nie rozumiał co ja naprawde czuje ja myslę że dopóki ktos czegoś nie przezyje nie jest w stanie zrozumiec drugiej osoby ja tez nie wiedziałam co to znaczy stracić tak kochana najblizszą osobę nie wiedziałam co to znaczy 26 Odpowiedź przez jola1963 2010-08-22 00:40:10 jola1963 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-22 Posty: 2 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Mój mąż zginął w wypadku w się okazało nie ze swojej winy ,ale z winy pracodawcy .Gdy odjeżdżał do pracy, a pracował z dala od domu i przyjeżdżał raz na dwa tygodnie nie wiedziałam że widzę go ostatni raz. Różnie między nami bywało, ale teraz dopiero zobaczyłam jak mi go bardzo roku minęło jak go straciłam ale coraz bardziej mi go się taka samotna, myślę że moje życie się już skończyło choć mam 47 lat i dorosłe ma żadnej porady na to jak sobie poradzić ze śmiercią ukochanej osoby, bo każdy musi to przeżyć na swój pocieszenia innych osób nie pomogą w takiej tragedii, a dzieci wiadomo,mają swoje sprawy , swoje koleżanki a zresztą ja z nimi nie mogłabym tak porozmawiać. Owszem pocieszają mnie , rozmawiają ze mną ale to nigdy nie zastąpi moich rozmów z mężem, żartów w ogóle być wdową. 27 Odpowiedź przez MILEN09 2010-08-22 20:35:08 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Mój mąż zmarł nagle wyszedł do pracy i już się nie zobaczyliśmy nie zdawałam sobie sprawy że będzie tak ciężko nie mogę znależć sobie miejsca nie pasuję do poukładanego życia rodziny znajomych zresztą oni chyba zapomnieli że ja zyję wydaje mi się że boja się ze mną rozmawiać że jednak mnie nie rozumieja dlatego szukam wsparcia wśród osób które przeżyły stratę bliskiej osoby 28 Odpowiedź przez intrygująca 2010-08-23 11:16:39 intrygująca Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zawód: chwilowo kura domowa Zarejestrowany: 2010-08-16 Posty: 24 Wiek: 34 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? łzy mi płynąwiem jak się czujesz samotna, niezrozumiana i nieszczęśliwatu pomoże tylko czas i wiara, że będzie lepiejja straciłam córeczkęi też nie umiałam pogodzić się ze światemale ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że żałoba musi trwać 12 miesięcy, cztery pory rokuprzejdzie cały cykl i dopiero wtedy człowiek jest w stanie popatrzeć inaczej na światjestem myślami z Tobątrzymaj się mocno! 29 Odpowiedź przez MILEN09 2010-08-23 21:16:30 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Dziękuję za odrobinę otuchyTo był najgorszy wekend od śmierci męża Załamałam sie, coraz bardziej go brak kiedy wszyscy wrócili do normalnego zycia Nic mi sie nie chce myślałam nawet żeby wziąć zwolnienie w pracy Tam też nie potrafię pracować tak jak kiedyś i boję sie że nie będzie współczuciaZastanawiam się czy ja jestem dziwna i niedostępna czy wszyscy wokół są inni?A może wyczuwając nieszczerość nie potrafię sie zwierzyć ,otworzyć?Zawsze uważałam że jeśli kogoś jakiś problem nie dotknie nie jest w stanie zrozumieć drugiej płakałam jak czytałam zwierzenia innych Wszyscy przezywamy to samo a jest tak ciężkoPoruszyła mnie wiadomość o śmierci dziecka. Już kiedyś myslałam że to jest chyba najgorsze wierzycie że nasi bliscy zmarli czuwają nad nami daja jakieś znaki?Pozdrawiam 30 Odpowiedź przez Andia74 2010-08-28 22:57:09 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? intrygująca napisał/a:łzy mi płynąwiem jak się czujesz samotna, niezrozumiana i nieszczęśliwatu pomoże tylko czas i wiara, że będzie lepiejja straciłam córeczkęi też nie umiałam pogodzić się ze światemale ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że żałoba musi trwać 12 miesięcy, cztery pory rokuprzejdzie cały cykl i dopiero wtedy człowiek jest w stanie popatrzeć inaczej na światjestem myślami z Tobątrzymaj się mocno!To jest prawda. U mnie powoli dobiega rok bez meza.... minely juz cztery pory roku i inaczej patrze na sprawy, na zycie... choc bylo momentami ciezko, i wciaz jeszcze zal i smutek sie tli... to juz wszystko jest inne... zycie zaczyna nabierac kolorow, ale jeszcze nie jeskrawych.... 31 Odpowiedź przez oliik 2010-08-29 15:22:14 oliik Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-28 Posty: 13 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Straciłam tate gdy miałam 10 lat ... to nie to samo , ale wiem po mojej mamie ... nie radziła sobie z tym wszystkim , była nerwowa... nie rozmawiała ze mna , chodziła do pracy byłam przewaznie sama w domu .... wiec moge tylko poradzić CI abys nie popełniała tego błedu co ona, otwieraj sie na innych ludzi , nie zamykaj sie w sobie , rozmawiaj i kochaj swojego synka , bo przeciez teraz Ty musisz dac mu podwójna miłosc... taka prawada...niewazne sa nowe zabawki dla dziecka , wazna jest Twoja miłosc... ono musi widziec na Twojej twarzy usmiech , ja nie widziałam , wiecznie tylko były problemy, teraz jak mam jakis problem tak strasznie rece mi sie telepia... mam 19 lat a co bedzie kiedys...wiec pamietaj masz dla kogo teraz zyc! masz dziecko, popatrz na nie i szukaj podobizny swojego kochanego meza w swoim dziecku... od razu bedzie lepiej .... to nie jest prawda ze czas leczy z rany .... my sami musimy sie z tym pogodzic ... jedni potrzebuja miesiac inni tak jak ja 9 lat... powodzenia 32 Odpowiedź przez 2010-09-06 20:33:13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-30 Posty: 6 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Do MILEN09- Rozumiem Cie doskonale jestem w tym dole juz osmy miesiac . Pustka totalna pustka . Niemoc - wskazowki zegara sie zatrzymaly . Nikkt i nic nie jest w stanie zastapic ukochanej osoby . Ty chociaz pracujesz , ja jestem na emeryturze . Pozdrawiam Cie 33 Odpowiedź przez dominika25 2010-09-07 13:27:10 dominika25 Netbabeczka Nieaktywny Zawód: sprzedawca Zarejestrowany: 2010-07-24 Posty: 401 Wiek: 25 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?łączę się z wami w bólu łzy staja mi w oczach kiedy to nie prawda ze czas leczy rany,on tylko przyzwyczaja do bólu. . .uczy jak żyć bez ukochanej bliscy poszli na tamten świat poszli do Boga i tam na was z was pewnie myślą Boga niema bo który BÓG pozwala na odejście tak dobrego to pytanie nie znamy odpowiedzi możemy tylko wierzyć że tam po 2 stronie tez jest życie lepszy świat bez bólu i łez każdy z nas tam kiedyś pójdzie życie na ziemi się zaczyna i z czasem się kończy lecz my nie umiemy się z tym pogodzić i nigdy nie będziemy pustka która w was pozostała nie da się niczym osoby które tak kochaliście są w waszych sercach a stamtąd już nikt wam ich nie zabierze. 34 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-07 20:09:08 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?u mnie dobiega rok bez mojego meza, ale czuje Go wiecznie przy sobie, jak sie usmiecha jak jest. Czuje go tak przejzyscie jak nigdy dotad, trwa to jakies ostatnie 2-3 tygodnie. Czuje go w pokoju, kuchni... wszedzie....Boze jak to pomaga. Moja corka sie smieje, tanczy, spiewa, wspomina Tate i zawsze sie smieje jaki byl zabawny... czasem poplacze sobie w samotnosc... tak bardzo sie ciesze, ze wreszcie Go czuje obok siebie..... Niedlugo bedzie rok bez Niego... Ale Jego milosc czuje caly czas.... 35 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-07 20:40:39 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Wcześniej niektóre osoby co przezyły tą tragedię ostrzegały mnie że im dalej tym będzie gorzej. Nie docierało to chyba jednak do w Boga ale w tej chwili mam straszny chaos w głowie. Zadaję pytanie dlaczego on odszedł, dlaczego znowu ja cierpię? Czy własnie mogę sie z nim jak najszybciej spotkać?Życie nas nie oszczędzało mieliśmy trochę problemów, myślałam że co najgorsze już śmierć ukochanej osoby z którą spędzaliśmy każdą chwilę dobrą i ta złą to chyba najgorsze co mogło nas jeszcze do pracy ale nie wiem jak długo dam do pustego domu i siedzę bezczynnie i się żeby wykonać proste czynności, gdybym nie pracowała podejrzewam że nic bym nie robiła nawet przykra dla mnie jest ta samotnośc,wszyscy "bliscy" po udzieleniu pierwszej pomocy poprostu zniknęli w swoim zabieganym życiu. Nie życze im, żeby musieli się zatrzymać tak jak my. 36 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-08 04:04:39 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? Do MILEN09: jak dlugo Twoj maz nie zyje?.Powiem Ci tak im dalej w las tym wiecej drzew, ale spojrz na wiele rzeczy inaczej, masz wspomienia, wspaniale ze swoim mezem, Bog dal Wam wspanialy czas... i to sie liczy!!!A co do znajomych... wiesz co.. ja zrobilam taki porzadek wsrod nich, ze zostaly mi wspaniale dwie kolezanki ktore maja swoje rodziny i wiecej nikogo nie szukam. Mnie znajomi tylko dobijali psyczicznie, z tekstami typu: teraz musisz dbac o siebie, teraz musisz to, teraz musisz tamto... a ja wiedzialam, ze nic nie musze... daj sobie na spocznij!... to pomaga naprawde. Masz ochote na lody to je zjedz, masz ochote ryczec to rycz.... rob to na co masz ochote, porozpieszczaj sie troche... zobaczysz naprawde da sie zyc ze smiercia ukochanej osoby, choc pustki zastapic sie nie da. Ja wynalazlam w sobie takie cos, ze gadam do swojego meza tak jak by siedzial kolo mnie, tak jak by byl... i od niedawna naprawde czuje ze jest... ze patrzy na mnie, usmiecha sie... ze mi pomaga... ROZMAWIAJ Z NIM.. mow jak bardzo Go kochasz, jak tesknisz... mow, sluchaj siebie, pisz pamietnik, zapisuj wspolne wspomienia.... mi to bardzo pomagalo. Powodzenia. 37 Odpowiedź przez isabelle333 2010-09-08 18:59:02 isabelle333 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-06 Posty: 5 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Ja straciłam niedawno młodszego brata. Sama już nie wiem co mam robić... A najgorzej jest z mama. zaczynam sie zastanawiać czy nie iść z nią do psychiatry lub psychologa bo ja już nie mam siły, mama nie ma siły a ja nie mam do niej siły.. :( 38 Odpowiedź przez DrugaJa 2010-09-08 21:38:39 DrugaJa O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-28 Posty: 60 Wiek: 34 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? Kilka dni temu minęło pół roku od śmierci mojego męża....Jakoś sobie radzę...pracuję, zajmuję się dziećmi i domem. I miesiąc był dla mnie szokiem-żyłam jak w jakimś śnie, robiłam wszystko z automatu, nie wierzyłam w to wszystko. Okoliczności sprawiły, że to na mnie spoczywało zorganizowanie pochówków, adrenalina musiała mnie chyba trzymać. Tak sobie to dziś tłumaczę. Z dnia pogrzebu nie pamietam wielu rzeczy... . Nie wiem co wtedy się działo. Każdy mi powtarzał "Czas leczy rany".II miesiąc-zaczynałam sobie uświadamiać stratę, dzieci (szczególnie starsza córka) zaczęły wspominać tatę-cóka za Nim bardzo tęskni i płacze. Prosi, aby pochować wszystkie zdjęcia na których jest, bo patrząc na nie jest jej przykro. Przy dzieciach muszę udawać twardą i nie uronić ani łzy, choć bardzo ciężko mi na sercu. Korzystam z pomocy psychologa, ale czuje, że mi nie pomaga. Pomagają natomiast nasi przyjaciele. Czuję, że są obok mnie. Jednocześnie uciekam przed spojrzeniami sąsiadów i ludzi, którzy na mnie tak dziwnie patrzą. Mam wrażenie, że za moimi plecami mówią "o, to ta młoda wdowa. została sama z dwójką dzieci". Nie, nie czuję się młodo, czuję się staro. Mimo to, na pytanie o stan cywilny przez gardło nie może mi przejść słowo WDOWA. Mam dopiero 34 lata. Kłamali-czas nie leczy miesiąc-w końcu do mnie dotarło, że to jednak prawda....powoli zaczęłam rozdawać Jego rzeczy przyjaciołom, część powyrzucałam, ale w dalszym ciągu większość Jego garderoby jest w szafie, bielizna w szufladzie, ubrania na półkach. Złożyłam nasze łóżko-nie mogłam na nim spać (zbyt wiele wspomnień). Zmieniłam ustawienie mebli w mieszkaniu. Trochę pomogło. Dochodzę do wniosku, że Bóg nie istnieje. Nie mam żadnych znaków, nic co pomogłoby mi uwierzyć, że jest coś ponad, poza tym co tu i teraz. Mąż czasem mi się śni, ale bardzo rzadko. Nie rozmawia we śnie ze mną, choć pytam dlaczego mnie zostawił...? On odwraca się i bez słowa odchodzi. Z kazdym dniem ta rana się pogłębia, bardziej boli. Jednak miesiąc-staram się nie myśleć, nie przypominać sobie "tego" dnia, ani innych szczegółów z naszego życia "przed". Praca i przebywanie między ludźmi pomaga mi w tym bardzo. Dużo się dzieje. Boli trochę miesiąc-raz w górę, raz w dół. Czuję sie jak na miesiąc-wyjeżdżam z dziećmi na wakacje, daję sobie trochę luzu. Są dni, kiedy niewiadomo skąd pojawiają się łzy i te natrętne myśli, że jednak nie dam rady. Że już nic dobrego mnie w życiu nie spotka. Ubolewam nad losem moich dzieci, które zostały nieodwołalnie skazane na bycie półsierotami. Mam świadomość, że nie jestem w stanie zastąpić im ojca. Sama wychowana w pełnej rodzinie, w której ojciec był i jest autorytetem nie jestem w stanie się z tym pogodzić. Proszę Go o siłę, aby wychować Je na dobrych miesiąc...zobaczymy jak będzie. Boję się tej jesieni i zimy. Boję się tych zimnych, samotnych, ciemnych wieczorów i nocy. Muszę być silna dla jednym z grobów przeczytałam epitafium "Zrozumie, kto stracił". Tylko, i aż tyle-nic więcej tłumaczyć nie się dziewczyny! Mimo wszystko! 39 Odpowiedź przez DrugaJa 2010-09-08 21:49:21 DrugaJa O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-28 Posty: 60 Wiek: 34 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? isabelle333 napisał/a:Ja straciłam niedawno młodszego brata. Sama już nie wiem co mam robić... A najgorzej jest z mama. zaczynam sie zastanawiać czy nie iść z nią do psychiatry lub psychologa bo ja już nie mam siły, mama nie ma siły a ja nie mam do niej siły.. :(Strata dziecka jest największą tragedią jaka może spotkać rodzica. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego bólu i nawet nie Mama musi skorzystać z pomocy psychologa, a jeśli to nie to psychiatry. Przekonaj ją do wizyty. Straciła syna, ale ma przecież Ciebie. Nie może Cię zostawić samej sobie... A przede wszystkim bądź z nią. Przytul, nie musisz nic mówić, po prostu okazuj jej swoją obecność. 40 Odpowiedź przez isabelle333 2010-09-09 12:20:14 isabelle333 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-06 Posty: 5 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? DrugaJa,dziekuje za dobre slowo! :) tylko ze widzisz ja nie chce narzekac ale mnie tez jest ciezko znalezc sily. czuje sie tak POTWORNIE samolubna ale to jest taki ciezar podwojny a nawet potrojny: po pierwsze teraz mama ma tylko mnie, po drugie jest bardzo zrozpaczona strata, po trzecie ja tez jestem przygnebiona strata bo ja tez stracilam ja wiem ze mama ma GORZEJ ale ja tez mam zle :( i jescze mamie zostalo tylko jedno dziecko a ze moj ojciec pil albo i z innych powodow ja latwo lapie doly i czasem nie moglam sie pozbierac jak sie nic nie dzialo a co dopiero teraz :(!!naprawde nie chce narzekc i chce ja wspierac ale to jest tak jak w samolocie: najpier zaloz dziecku maske tlenowa w razie katastrofy a potem sobie! wiec ja tak mysle ze ja pojde do psychologa najpierw i potem mame zaciagne bo ona to jest apatayczna ze ie wie co sie do niej mowi. ale mama jest emerytka i nie musi z domu wychodzic, ja musz e do pracy i wiem jak to okropnie brzmi ale to mnie ratuje bo mama teraz ze mna mieszka i tak bardzo jak ja chce ja wspierac to bym nie wydolila caly dzien byc przy niej bo ten nasz bol to by sie nie zrobil podwojny jak bysmy razem siedzialy tylko raczej do kwadratu :(:(sorry ze ja tu tak wam jecze na tym forum ale kurcze juz mam dosc. 41 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-10 21:28:31 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Tak się żle czułam że nawet tu nie potrafiłam zajrzeć trzy dni."Cieszę się" że chociaż tu ktoś mnie że nie jestem mąż zmarł 13 maja więc minęły już prawie cztery żyć, walczę ze sobą żeby chodzić do pracy chociaż nie jestem w stanie wypełniać swoich obowiązków tak jak zaczęłam pisać zaraz po sie że nie powinno się płakać bo jest im ciężko, ale zawsze kiedy jest mi bardzo żle przyśni mi sieęa wtedy mam wrażenie że jest ze nie potrafię jeszcze zrobić "porządku" z jego jego buty stoją tak jak je zostawił. Myślę o remoncie tak jak planowaliśmy o zrobieniu czegokolwiek ale chyba jeszcze nie na pomniku epitafium" Odszedłeś cicho i bez pożegnania jak ten co nie chce swym odejściem smucić jak ten co wierzy w chwili rozstania że niebawem..wróci".Wdzięczna jestem że ktoś jest ze mną. Pozdrawiam Was wszystkie. 42 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-10 22:06:40 Ostatnio edytowany przez Andia74 (2010-09-10 22:14:04) Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? MILEN09 napisał/a:Tak się żle czułam że nawet tu nie potrafiłam zajrzeć trzy dni."Cieszę się" że chociaż tu ktoś mnie że nie jestem mąż zmarł 13 maja więc minęły już prawie cztery żyć, walczę ze sobą żeby chodzić do pracy chociaż nie jestem w stanie wypełniać swoich obowiązków tak jak zaczęłam pisać zaraz po sie że nie powinno się płakać bo jest im ciężko, ale zawsze kiedy jest mi bardzo żle przyśni mi sieęa wtedy mam wrażenie że jest ze nie potrafię jeszcze zrobić "porządku" z jego jego buty stoją tak jak je zostawił. Myślę o remoncie tak jak planowaliśmy o zrobieniu czegokolwiek ale chyba jeszcze nie na pomniku epitafium" Odszedłeś cicho i bez pożegnania jak ten co nie chce swym odejściem smucić jak ten co wierzy w chwili rozstania że niebawem..wróci".Wdzięczna jestem że ktoś jest ze mną. Pozdrawiam Was mnie najgorsze bylo 6-9 miesiecy po Jego smierci... ale potem juz tylko bylo psychicznie lepiej ze mna. Ja szybko zrobilam porzadek z rzeczami meza, ale ja do tych naleze, dzisiaj sie z tego ciesze, bo gdyby to zostalo na pozniej to bym wciaz chodzila przytlumiona. Przestawilam meble, pozmienialam wiele rzeczy. Zmienilam swoj kolor wlosow, fryzure, odchudzilam sie o 10kg, tak aby sie podobac samej sobie, aby nie patrzec w lustro i widziec ciagle te sama smutna, zaplakana siebie. Staram sie cieszyc zyciem, bo przeciez tak szybko mozna je stracic. Zobaczysz, jeszcze jestes na poczatku drogi, ale to sie zmieni. Naprawde. Nie jest dobrze, i juz nigdy nie bedzie, ale zmniejsza sie bol, ucicha rozpacz, wszystko sie zmieni i bedzie bardziej poukladane w sercu. Ale pustka... ona zostaje... chyba na zawsze.... . 43 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-10 23:08:02 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Życie w ogóle jest okrutne a jeszcze nas tak doświadczyło. Mam dla kogo żyć jest przede wszystkim wnusia jeden roczek ale zawsze wtedy myślę że on nie doczekał nawet jej roczku. I tu chyba przeznaczenie udało mi sie zrobić jedno jedyno zdjęcie pamiątka dla niej na całe życie tak chciał żeby wziąc ją za rączkę i kupić jej co będzie chciała widać było że jest za dziadkiem Jest córka która mieszka daleko i bardzo mi jej brakuje i syn ale to jest mężczyzna który nie zawsze mówi to co czuje a chyba też brakuje mu ojca mógł zawsze na niego liczyć czasami zapominam co czują po jego stracie dzieci 44 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-10 23:57:08 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? MILEN09 napisał/a:Życie w ogóle jest okrutne a jeszcze nas tak doświadczyło. Mam dla kogo żyć jest przede wszystkim wnusia jeden roczek ale zawsze wtedy myślę że on nie doczekał nawet jej roczku. I tu chyba przeznaczenie udało mi sie zrobić jedno jedyno zdjęcie pamiątka dla niej na całe życie tak chciał żeby wziąc ją za rączkę i kupić jej co będzie chciała widać było że jest za dziadkiem Jest córka która mieszka daleko i bardzo mi jej brakuje i syn ale to jest mężczyzna który nie zawsze mówi to co czuje a chyba też brakuje mu ojca mógł zawsze na niego liczyć czasami zapominam co czują po jego stracie dzieciJa zostalam z malenkim jeszcze dzieckiem, corka ma 6 lat, wiec ja tez mam dla kogo zyc. Codziennie rozmawiamy o tacie jaki byl wesoly, jak gotowal, jak bawilismy sie razem. Mysle, ze Ona tak do konca Go pamietac nie bedzie, moze jak za mgla, ale pamiec w jej serduszku postaram sie pielegnowac. Powodzenia zycze! Naprawde i szczerze!! 45 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-11 23:25:27 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Andia74Wiem że jest ci ciężej masz małe dziecko którym musisz się zająć mimo że jest ci żleja znowu przepłakałam cały wieczór moja teściowa która straciła również wcześniej męża a teraz syna dzisiaj widząc że coś jest ze mną nie tak zapytała czy mam jakiś problem powiedziałam że sobie nie radzę psychicznie ale nie potrafiła ze mną porozmawiać chociaż przeżyła to samo ja chyba zwariuję boję się chyba będę musiała skorzystać z fachowej pomocy a tak nie chciałabym brać leków 46 Odpowiedź przez wild_flower 2010-09-12 02:07:07 Ostatnio edytowany przez Wika (2010-09-12 16:08:33) wild_flower Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-05 Posty: 584 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Bardzo Wam współczuje Nie ma na świecie słów, które mogą wyrazić jak wielki jest ludzki żal w obliczu odejścia bliskich nam osób... 47 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-12 03:02:51 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? MILEN09 napisał/a:Andia74Wiem że jest ci ciężej masz małe dziecko którym musisz się zająć mimo że jest ci żleja znowu przepłakałam cały wieczór moja teściowa która straciła również wcześniej męża a teraz syna dzisiaj widząc że coś jest ze mną nie tak zapytała czy mam jakiś problem powiedziałam że sobie nie radzę psychicznie ale nie potrafiła ze mną porozmawiać chociaż przeżyła to samo ja chyba zwariuję boję się chyba będę musiała skorzystać z fachowej pomocy a tak nie chciałabym brać lekówKochana, mi juz nie jest ciezko... ja sie bardzo ciesze, ze Bog dal mi na drodze wspanialego czlowieka z ktorym przezylam 12 najcudowniejszych, najwazniejszych lat z mojego zycia. Dal mi dziecko z tego zwiazku.... o coz bym mogla prosic wiecej.... Ja w zyciu swoje przezylam, styracilam dom w huraganie stracilismy wszystko co mielismy, moj maz 7 lat temu przezyl tragiczny wypadek samochodowy po ktorym byl 3 tygodnie nieprzytomny a ja bylam wowczas w 7 miesiacu ciazy, moje dziecko w dniu porodu umieralo mi na rekach, cudem ocalalo.... teraz smierc meza. Ale wciaz sie ciesze zyciem, bo moj maz napelnil mnie miloscia ktora starczy na wiele, wiele lat... a jak juz sie ten zapas wykonczy to moje serce bedzie wciaz napelnione miloscia do Niego i naszego dziecka. Ja sie ciesze, ze Go mialam, ja sie ciesze, ze w dniu smierci byl MOIM Mezem, Ojcem mojego dziecka.... ze to wlasnie On przewrocil moj swiat do gory nogami 12 lat temu, ze dla Niego 12 lat temu wyemigrowalam (jak dla mnie) do najwspanialszego miejsca na ziemii, to On mnie nauczyl smiac sie z problemow i zyc dzisiejszym dniem bo terazniejszosc jest rownoznaczne z prezentem (present=gift) jaki Bog nam daruje, prezentem pod postacia zycia... a teraz jest moj czas, aby zyc tym czym On napelnil, z tym co mnie nauczyl, z moim-naszym... zobacz jak cudownie!!!!Oczywiscie, ze brakuje mi Jego obecnosci, ale jak dla mnie to On tu jest, czasem tak bardzo, ze czuje Jego zapach..... 48 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-13 22:15:24 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Może jeszcze trochę .... i mnie będzie tak sobie pomyślałam, że nie mogę na nikogo mogę oczekiwać, że "ich" życie się zmieni. To ja muszę znależć swoje miejsce w potrafię narazie cieszyć się życiem ale wydaje mi się że momentami sama nie wiem czego "zrozumie- kto stracił".Mój mąż też mi dał dużo szczęścia przeżyliśmy razem 27 po pogrzebie śniło mi się, że to ja umarłam a on bardzo płakał. Też mi się wydaje, że w trudnych chwilach jest ze nas zaskoczyło nigdy nie rozmawialiśmy nawet o tym co by było gdyby? A jeżeli tak to nigdy nie myślałam że to on sobie w głowie że to ja miałam być "pierwsza".Przeżyłam cały zły miesiąc może w tym następnym choć na kilka dni pojawi sie trochę lepszych dni? 49 Odpowiedź przez Smutna Marysia 2010-09-14 17:09:25 Smutna Marysia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-14 Posty: 502 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Witam, dzisiaj mija 12 tygodni jak zmarł mój mąż, jest mi bardzo żle. 50 Odpowiedź przez lilii 2010-09-15 21:15:40 lilii Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-15 Posty: 42 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?witam wszystkie panie,Najgorszy dzień w moim życiu to zmarł mój narzeczony miał być nasz ślub, bylismy razem 8 lat, mieszkaliśy razem 5 lat, kazdy dzien bez niego jest dla mnie koszmarem. Nic mi po nim nie zostało, nie mieliśmy dzieci. Czuje się obca, patrze się w lustro i nie wiem kim jestem, nie pasuje do swoich znajomych, rodziny do tego świata, czuje się jakby świat pędził, wszyscy pędzą tylko ja stoje sama i stoje... i nie wiem co się dzieje, ten świat jest okropny, wszyscy w pogoni za kasą nie mają dla siebie czasu, nawet nie wiedzą kiedy to może być ten ostatni dzień, nie życze nikomu takie nieszczęścia jakie nas spotkało, modle się każdego dnia abym mogła do niego dołączyć....., ale znając jakie życie jest okrutne pewnie będę musiala zyc 90 lat, może bedzie wczesniej koniec świata.... 51 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-16 17:28:10 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Wiecie nie przypuszczałam, że przeżycia po śmierci bliskiej osoby są tak straszne. Naprawdę istna huśtawka nastrojów. Z perspektywy czasu, a minęły 4 miesiące od śmierci męża, myślę że te pierwsze 3 miesiące były łatwiejsze? po prostu moje samopoczucie zmieniło sie na lepsze na trzy dni. I znowu w dół?A tak chciałam napisać Wam, że ze mną jest lepiej. 52 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-16 18:45:01 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? MILEN09 napisał/a:Wiecie nie przypuszczałam, że przeżycia po śmierci bliskiej osoby są tak straszne. Naprawdę istna huśtawka nastrojów. Z perspektywy czasu, a minęły 4 miesiące od śmierci męża, myślę że te pierwsze 3 miesiące były łatwiejsze? po prostu moje samopoczucie zmieniło sie na lepsze na trzy dni. I znowu w dół?A tak chciałam napisać Wam, że ze mną jest juz wspomnialam dla mnie najgorsze bylo od 6 do 9 miesiaca.... Nawet nie chce wspominac, tak jakby dotarlo do mnie co naprawde sie stalo... ale potem juz bylo lepiej. Mi bardzo pomog powrot do kosciola.... po wielu wielu latavch poczulam sie wlasnie jakos ze kosciol jest mi bardzo potrzebny, napotkalam tam bardzo fajnych ksiezy (tych naprawde z powoloaniem). 53 Odpowiedź przez Smutna Marysia 2010-09-17 12:06:47 Smutna Marysia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-14 Posty: 502 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Też uważam,że jest też huśtawkę nastrojów. Są dni, że jakoś sobie radzę, ale są dni, że jestem wszystkich mam pretensje, jestem zła na czły świat, sama nie wiem po co. żyję jak w próżni, nie widzę żadnej przyszłości dla siebie, mimo że mam 3 dorosłych synów, bardzo że oni mnie też potrzebują, ale oni kiedyś założą swoje rodziny i ja już będę na dalszym umiem z nikim rozmawiać na te tematy, nie mam zaufania do nikogo... 54 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-17 16:09:27 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Smutna MarysiuWszystkim nam nie jest jest ból naprawdę nie do opisania. Ja też doszłam do wniosku, że sama nie wiem czego chcę, jak nikt nie dzwoni mam żal, jak gdzieś jestem chcę uciekać bo wydaje mi się że nikt mnie nie też szukałam pomocy i zrozumienia tu na pomaga, bo nawet w pracy otworzyłam sie i potrafie powiedzieć więcej o tym co czuję. 55 Odpowiedź przez Smutna Marysia 2010-09-18 21:48:38 Smutna Marysia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-14 Posty: 502 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Dziękuję MILENO9. mam wrażenie, że nasz stan psychiczny jest bardzo podobny, może masz rację i znajdziemy tutaj na tym forum jakąś ulgę, Bardzo boję się nadchodzącej zimy. tych ponurych dni. o świętach Bożego Narodzenia to już nie wspomnę. Nie wiem czy dam radę, z pewnością tak ale jakim kosztem, wszystko jest już inne, nie chce mi się nic. Codziennie jadę na cmentarz, chciałabym z tym skończyć, ale nie mogę, muszę tam być, chociaż na chwilkę. żyję dniem dzisiejszym a przyszłości nie ma, nie wiem po co żyję. Ciągle zadaję sobie pytanie dlaczego. Mój mąż zmarł na raka trzustki, to jest wyrok, wiedziałam o tym od początku, ale razem do końca mieliśmy nadzieję, walczyliśmy 1,5 roku, cały czas chemia, tylko paliatywna ale tydzień to było piekło dla nas, a teraz ból dla mnie, nie mogę z tym się pogodzić i dlaczego,,,, 56 Odpowiedź przez Andia74 2010-09-18 23:56:33 Andia74 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-11 Posty: 52 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić? Smutna Marysia napisał/a:Dziękuję MILENO9. mam wrażenie, że nasz stan psychiczny jest bardzo podobny, może masz rację i znajdziemy tutaj na tym forum jakąś ulgę, Bardzo boję się nadchodzącej zimy. tych ponurych dni. o świętach Bożego Narodzenia to już nie wspomnę. Nie wiem czy dam radę, z pewnością tak ale jakim kosztem, wszystko jest już inne, nie chce mi się nic. Codziennie jadę na cmentarz, chciałabym z tym skończyć, ale nie mogę, muszę tam być, chociaż na chwilkę. żyję dniem dzisiejszym a przyszłości nie ma, nie wiem po co żyję. Ciągle zadaję sobie pytanie dlaczego. Mój mąż zmarł na raka trzustki, to jest wyrok, wiedziałam o tym od początku, ale razem do końca mieliśmy nadzieję, walczyliśmy 1,5 roku, cały czas chemia, tylko paliatywna ale tydzień to było piekło dla nas, a teraz ból dla mnie, nie mogę z tym się pogodzić i dlaczego,,,,A dlaczego nie cieszysz sie, ze Twoj maz juz sie nie meczy, nia czuje bolu, jest w miejscu gdzie nie ma chemii, cierpienia, lekarzy, szpitali, ponizenia przez chorobe..... ze w koncu los przyniosl mu ulge po poltora roku meczarni?? Moj tata zmarl na raka, zal jest duzy, ale z drugiej strony jaki koszmar jest patrzac jak ukochana osoba cierpii, wije sie z bolu, jest ponizona przez w slwoim czlowieczenstwie przez chorobe do najgorszego (sama napisalas, ze przeszlas przez pieklo)??? Pomodl sie za Niego, zrob cos dla Niego aby bylo latwiej, lzej przejsc przez rozpacz, zalobe, uwierz mi ONI tego potrzebuja, bardziej niz rozpaczy...Oczywiscie to taki moj punkt widzenia. Wszystko ma dwie strony. Zal, pustka... wszystko jest.... tylko czy wolalabys aby trwalo to wszystko nadal, aby trwala choroba?? Oczywiscie, lepiej by bylo aby choroba nie przyszla nigdy, ale tak sie stalo i nie zmienisz tego.... i nie pytaj dlaczego!!! Takie jest zycie! Widocznie to byl czas dla twojego meza aby zejsc z tego swiata i wspomoc Ci tam z nieba. Ja tez stracilam meza, zmarl nagle, przyszedl z pracy, polozyl sie spac, nigdy sie nie obudzil. 57 Odpowiedź przez Smutna Marysia 2010-09-19 10:03:05 Smutna Marysia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-14 Posty: 502 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Tak kochane. ostatni tydzień to był modliłam się, żeby Bóg mu ulżył i go zabrał, prosiłam jego matkę, którą bardzo kochał i już zmarła, żeby mu pomogła przejść na drugą ciągle sie modlę za niego i za wszystkich, którzy już tam są, może kiedyś mi też pomogą przejść na drugą stronę. Tylko raz jak było 6 tygodni od śmierci w nocy sie obudziłam i czułam, że on jest obok mnie, po prostu go czułam, powiedział mi naszą tajemnice, dał buzi i ja zamknęłam oczy i to powtórzyło się dwa pewna, że to nie był sen. Więcej od tego czasu nic się nie wydarzyło, ani się nie przyśnił, chociaż codziennie proszę oto. Bardzo za nim tęsknię. 58 Odpowiedź przez Smutna Marysia 2010-09-19 10:05:23 Smutna Marysia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-14 Posty: 502 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Tak kochane. ostatni tydzień to był modliłam się, żeby Bóg mu ulżył i go zabrał, prosiłam jego matkę, którą bardzo kochał i już zmarła, żeby mu pomogła przejść na drugą ciągle sie modlę za niego i za wszystkich, którzy już tam są, może kiedyś mi też pomogą przejść na drugą stronę. Tylko raz jak było 6 tygodni od śmierci w nocy sie obudziłam i czułam, że on jest obok mnie, po prostu go czułam, powiedział mi naszą tajemnice, dał buzi i ja zamknęłam oczy i to powtórzyło się dwa pewna, że to nie był sen. Więcej od tego czasu nic się nie wydarzyło, ani się nie przyśnił, chociaż codziennie proszę oto. Bardzo za nim tęsknię. 59 Odpowiedź przez MILEN09 2010-09-19 18:45:35 MILEN09 Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 261 Wiek: 54 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Marysiu piszesz, że żyjesz dniem dzisiejszym, że nie myślisz o przyszłości. Tak chyba powinno wrazenie , że my wszystkie zatrzymałyśmy się w tym zabieganym dniem dzisiejszym i powinnyśmy sie cieszyć z małych liczą sie rzeczy materialne, bo przecież nie one są też bardzo tęsknię, ale cieszę się że mam komu się wygadać, odezwała się mi trochę lżej i kiedy już teraz widzę go na zdjęciu zaczynam uśmiechać sie do myślę narazie o Świecie Zmarłych o Bożym jeszcze tyle dni a jeden tylko dzień potrafił tak radykalnie zmienić nasze życie. 60 Odpowiedź przez Smutna Marysia 2010-09-23 06:54:53 Smutna Marysia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-14 Posty: 502 Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?Jestem w strasznym dołku, wczoraj były 3 miesiące od śmierci i nasza rocznica spędziłam sama, Byłam 2 razy na cmentarzu, miałam mszę za męża. Jestem bardzo samotna, tak mi żle, nie wiem co będzie dalej, czy ten ból chociaż trochę ulży, czy już pozostanie na zawsze? Bardzo się staram żyć normalnie ale chyba mi nie wychodzi. Tylko płaczę i mam pretensje do wszystkich i o że chyba dostaję do głowy.
W tym wieku dziecko zaczyna się interesować biologicznymi aspektami śmierci. Zadaje pytania o ciało, to jak wygląda zmarły, jak się umiera. Detale jak zmiany opadowe myślę, należy sobie darować, a z pewnością można powiedzieć dziecku o tym, że nie bije serce i brak oddechu.
18 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 3761 Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 IP: Poziom: Pełnoletnia 29 października 2016 10:25 | ID: 1348437 Zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Kupujemy znicze, planujemy podróż w odwiedziny do naszych zmarłych. Dzieci są bardzo dociekliwe. Pytają, nie rozumieją gdzie to nasz dziadek czy babcia jest?! Jak to się umiera? Jak tłumaczycie śmierć swoim dzieciakom? Życie po śmierci..? 1 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 29 października 2016 12:07 | ID: 1348449 Przerabiałam ten temat w lutym gdy zmarła moja mama a prabacia dziewczynek. Ali - 10 lat i Mai - 6 lat, mówiłam tak jak było. Bez ściemniania. Wiek, choroba, pobyt w szpitalu i śmierć. A potem pochówek. I dziewczynki słuchały mnie ze zrozumieniem. Było to łatwiej bo Prababcia miała już swoje lat i swoją chorobę z którą dziewczynki stykały się ba codzień. Myślę, że jest trudniej wytłumaczyć nagłą śmierć osoby młodej. A już najtrudniej ojca, matki czy rodzeństwa. 2 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 29 października 2016 12:37 | ID: 1348450 Trudniej wytłumaczyć im młodsze jest dziecko i nie da się zbyć byle czym. Dziecko jest bardzo dociekliwe. Z resztą dorosłemu ciężko zrozumieć co dopiero tak małemu dziecku.. 3 goosiak4 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-05-2015 10:54. Posty: 3427 29 października 2016 14:00 | ID: 1348454 Najbardziej się boję mówić dzieciom, że ktoś umarł przez chorobę, bo potem się mogą bac, gdy zachorują 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 29 października 2016 23:47 | ID: 1348499 Ciężki temat ale przychodzi taki czas, że trzeba z nim się zmierzyć i jak napisała WANDZIA - mówić wprost, wtłumaczyć... 5 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 30 października 2016 19:18 | ID: 1348569 Polecam artykuł Moniki: 6 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 31 października 2016 14:01 | ID: 1348670 oliwka (2016-10-29 23:47:18)Ciężki temat ale przychodzi taki czas, że trzeba z nim się zmierzyć i jak napisała WANDZIA - mówić wprost, wtłumaczyć... .. i nie zbywać. Lepiej jak dzicko w delikatny sposób dowie się od nas. Nie musi wiedzieć wszystkiego, w sumie to naturalne.. każdy kiedyś musi odejść 7 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 1 listopada 2016 10:31 | ID: 1348751 Zdecydowanie trzeba rozmawiać i tłumaczyć. Lepiej dać krótkie wytłumaczenie i czekać, żeby dziecko dopytało. Czasami opowiadamy zbyt wiele niż jest to potrzebne. Dla nas to WIELKI TEMAT, dla dziecka jeszcze nie. Zależnie od wieku trzeba dawkować taką wiedzę. 8 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 1 listopada 2016 12:25 | ID: 1348768 Generalnie Chreścijanie maja łatwo. Trzeba tylko trochę Biblie pocztać. 9 wamat Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 01-10-2009 12:38. Posty: 4075 1 listopada 2016 12:47 | ID: 1348785 Kiedyś nie było z tym problemu. Dzieci uczestniczyły we wszystkich wydarzeniach: tych radosnych i tych smutnych. Dziś chroni się dzieci przed wszelkimi problemami, wszystko musi być jak one chcą. I trochę dziwi mnie, że np. nie zabiera się dziecka na pogrzeb (był taki wątek), a z drugiej strony od najmłodszych lat widzą śmierć, przemoc w TV, w grach w których zabici wstają i strzelają dalej. Tym jakoś rodzice się nie przejmują. Mateusz nie miał jednej babci (mojej mamy) to trzeba było powiedzieć, że nie żyje i tyle. Chodziliśmy na cmentarz, na pomniku jest zdjęcie więc była znów okazja do opowiadania. Gdy zmarł mój ojciec (mieszkał z nami), syn miał 4 lata. Chodził na różaniec przy trumnie, był na pogrzebie. Pamietam jak mu powiedziałam, ze tęskinił za babcią i poszedł do niej. Po I Komuni zmarli rodzice męża. Wtedy nie trzaba było wiele tłumaczyć, bo nie było dla niego nic nowego. Jako ministrant uczestniczył w pogrzebach obcych. Chyba nie trzeba zbytnio się wysilać w tłumaczenia, poprostu dziecko powinno uczestniczyć od najmłodszych lat w różnych sytuacjach i ewentualnie odpowiadać krótko i rzeczowo, tyle na ile jest w stanie zrozumieć. 10 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 1 listopada 2016 17:39 | ID: 1348822 Dziś to coraz mniej jest chrześcijan mimo tego, że więcej ludzi niż kiedyś chodzi do chrześcijańskich kościołów. Śmierć dla chrześcijan to początek czegoś lepszego i jest tylko etapem w życiu. Normalnością jak dzieciństwo, dorosłość, czy starość. Ostatnio edytowany: 02-11-2016 10:57, przez: Stokrotka 11 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 2 listopada 2016 11:00 | ID: 1348907 wamat (2016-11-01 12:47:43)Kiedyś nie było z tym problemu. Dzieci uczestniczyły we wszystkich wydarzeniach: tych radosnych i tych smutnych. Dziś chroni się dzieci przed wszelkimi problemami, wszystko musi być jak one chcą. I trochę dziwi mnie, że np. nie zabiera się dziecka na pogrzeb (był taki wątek), a z drugiej strony od najmłodszych lat widzą śmierć, przemoc w TV, w grach w których zabici wstają i strzelają dalej. Tym jakoś rodzice się nie przejmują. Mateusz nie miał jednej babci (mojej mamy) to trzeba było powiedzieć, że nie żyje i tyle. Chodziliśmy na cmentarz, na pomniku jest zdjęcie więc była znów okazja do opowiadania. Gdy zmarł mój ojciec (mieszkał z nami), syn miał 4 lata. Chodził na różaniec przy trumnie, był na pogrzebie. Pamietam jak mu powiedziałam, ze tęskinił za babcią i poszedł do niej. Po I Komuni zmarli rodzice męża. Wtedy nie trzaba było wiele tłumaczyć, bo nie było dla niego nic nowego. Jako ministrant uczestniczył w pogrzebach obcych. Chyba nie trzeba zbytnio się wysilać w tłumaczenia, poprostu dziecko powinno uczestniczyć od najmłodszych lat w różnych sytuacjach i ewentualnie odpowiadać krótko i rzeczowo, tyle na ile jest w stanie zrozumieć. Dobra okazja do rozmowy nawet na cmentarzu przy odwiedzaniu grobów.. Warto rozmawiać Wszystko zależy w jakim wieku jest dziecko 12 Tigrina Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06. Posty: 4674 2 listopada 2016 22:28 | ID: 1348984 Córka ma prawie 5 lat. I w zasadzie sam temat się nasunął jakoś tak w tym roku. Rozmawiałam z Nią o różnych rzeczach latem, kiedyś wyszedł temat kota, który ma 10 lat i niedlugo może go nie byc. Nawet nie był chory, po prostu- Mała wychowała się z nim i rozmawiałyśmy o tym, że jest dwa razy starszy od Niej, ale na kocie lata, to już jest w wieku Babc i Dziadków. I że któregoś dnia go po prostu już nie będzie. Nie spodziewałam się wtedy, że tak szybko odejdzie. Nawet miesiąc nie minął. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Najprawdopodobnie serce, ale- kto wie? Rano jadł, załatwił się, po południu zwymiotował, potem poszedł spac. Wieczorem jeśc nie chciał, tylko pił wodę. W nocy płakał, rano nie miał chodzic siły, ale to była sobota, Mała w domu z Mężem, a ja do pracy na rano. Kot popił wodę, leżał. Miałam z nim jechac do weterynarza po pracy. Nie zdążyłam. Koło południa już odszedł. Gdy wróciłam z pracy- płakaliśmy z Mężem oboje nad nim. Mieliśmy go 10 lat i miesiąc, od kociego niemowlaka, znajda,nie chodził, robił pod siebie, miał 400 gram i zaklejone oko, jak go przygarnęliśmy. Wykarmilismy Bebiko. Gdy miał półtorej roku- wzięliśmy kotkę do towarzystwa. I w zasadzie dopiero teraz zaczęlismy ją zauważac, a ma prawie 9 lat. Tak tamtego było wszędzie pełno. Opiekował się Małą, traktował Ją jak częśc swojego stada, obcych do Niej nie dopuszczał. Był. 2 miesiące już go nie ma. Płacz przeszedł po kilku dniach, tęsknota chwilami wraca. Ale Małej od razu kazałam go dotknąc, żeby czuła, że jest zimny, sztywny. Poszła z nami go zakopac, widziała dół na działce, wie, że kot zdechł, że go nie ma i nie wróci. I że kiedys każdy z nas umrze, tylko, że ludzi chowa się w trumnach, na cmentarzu, robi się pomnik, pali się znicze, a zwierzęta chowa się na działce i tylko zdjęcia po nich zostają i wspomnienia. Za ludzi się modlimy, czesto jeździmy z Małą na cmentarz. Teraz łatwiej mi wytłumaczyc nad grobem mojego rodzeństwa, że oni sa tam pod ziemią, zakopani, jak kot, tylko w odświętnych strojach, w trumnie. I że to tylko ciało, bo dusza jest w Niebie. Uważam, że każdy wiek jest dobry na takie rozmowy. 13 gocha2323 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 23-04-2013 20:58. Posty: 12534 3 listopada 2016 11:35 | ID: 1349056 Tigrina (2016-11-02 22:28:01) Córka ma prawie 5 lat. I w zasadzie sam temat się nasunął jakoś tak w tym roku. Rozmawiałam z Nią o różnych rzeczach latem, kiedyś wyszedł temat kota, który ma 10 lat i niedlugo może go nie byc. Nawet nie był chory, po prostu- Mała wychowała się z nim i rozmawiałyśmy o tym, że jest dwa razy starszy od Niej, ale na kocie lata, to już jest w wieku Babc i Dziadków. I że któregoś dnia go po prostu już nie będzie. Nie spodziewałam się wtedy, że tak szybko odejdzie. Nawet miesiąc nie minął. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Najprawdopodobnie serce, ale- kto wie? Rano jadł, załatwił się, po południu zwymiotował, potem poszedł spac. Wieczorem jeśc nie chciał, tylko pił wodę. W nocy płakał, rano nie miał chodzic siły, ale to była sobota, Mała w domu z Mężem, a ja do pracy na rano. Kot popił wodę, leżał. Miałam z nim jechac do weterynarza po pracy. Nie zdążyłam. Koło południa już odszedł. Gdy wróciłam z pracy- płakaliśmy z Mężem oboje nad nim. Mieliśmy go 10 lat i miesiąc, od kociego niemowlaka, znajda,nie chodził, robił pod siebie, miał 400 gram i zaklejone oko, jak go przygarnęliśmy. Wykarmilismy Bebiko. Gdy miał półtorej roku- wzięliśmy kotkę do towarzystwa. I w zasadzie dopiero teraz zaczęlismy ją zauważac, a ma prawie 9 lat. Tak tamtego było wszędzie pełno. Opiekował się Małą, traktował Ją jak częśc swojego stada, obcych do Niej nie dopuszczał. Był. 2 miesiące już go nie ma. Płacz przeszedł po kilku dniach, tęsknota chwilami wraca. Ale Małej od razu kazałam go dotknąc, żeby czuła, że jest zimny, sztywny. Poszła z nami go zakopac, widziała dół na działce, wie, że kot zdechł, że go nie ma i nie wróci. I że kiedys każdy z nas umrze, tylko, że ludzi chowa się w trumnach, na cmentarzu, robi się pomnik, pali się znicze, a zwierzęta chowa się na działce i tylko zdjęcia po nich zostają i wspomnienia. Za ludzi się modlimy, czesto jeździmy z Małą na cmentarz. Teraz łatwiej mi wytłumaczyc nad grobem mojego rodzeństwa, że oni sa tam pod ziemią, zakopani, jak kot, tylko w odświętnych strojach, w trumnie. I że to tylko ciało, bo dusza jest w Niebie. Uważam, że każdy wiek jest dobry na takie rozmowy. ja mojemu synkowi wytłumaczyłąm to tak jak Ty na przykłądzie kota, a dokłądnie na dwóch kotach! jednego auto przejechało na Maksia oczach! i tlumaczyłąm jemu, ze kotek umarł i nie wórci, zakopaliśmy Go razem z meżem! synek dodatkowo nauczył się tego, zeby uważac na drodze! od tego momentu jest bardzo uważny na jezdni! jak chodziliśmy na cmentarz to równiez opowiadałam synkowi o umieraniu! myśłę, że zrozumiał coś! móiłąm, że wszyscy co umari sa w niebie i patrza na niego nawet jego rudy kotek! 14 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 3 listopada 2016 16:35 | ID: 1349111 To jest bardzo cięzka sprawa. Najlepiej tłumaczyć, że ktoś jest już w niebie i jest mu tam bardzo dobrze. Obserwuje wszystkich bliskich na ziemi i kiedyś sie z nim spotkamy. 15 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 3 listopada 2016 21:03 | ID: 1349178 Julianna Kozińska (2016-11-03 16:35:35)To jest bardzo cięzka sprawa. Najlepiej tłumaczyć, że ktoś jest już w niebie i jest mu tam bardzo dobrze. Obserwuje wszystkich bliskich na ziemi i kiedyś sie z nim spotkamy. Bardzo dobrze to napisałaś jednak to bardzo trudne aby tak wytlumaczyc dziecku... 16 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 4 listopada 2016 15:57 | ID: 1349258 Moja koleżanka tak tłumaczyła śmierć taty swojej 4-letniej córce. Pamiętam, jak byłyśmy na cmentarzu i mała Marta weszła na grób, żeby porozmawiać z tatą. Między innymi doradzała mu, żeby się ciepło ubrał, bo jest bardzo zimno. Łza zakręciła mi się w oku. Nie było w tym przerażającej tragedii ani paraliżującego smutku. Było zrozumienie, że tatusia już nie ma, bo jest gdzie indziej, ale na pewno ją słyszy. 17 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 9 listopada 2016 23:03 | ID: 1350145 Musicie jadnak uważać z tłumaczeniami. Trzeba dostosować to do wieku dziecka, ale nie można mu kłamać. Bo jak trochę podrośnie i nie pokryje mu się to dowiedział się od rodziców w dzieciństwie z rzeczywistością. To stracimy na tym autorytet. "Jeśli rodzice oszukali mnie jak byłem malutki to czy teraz też mnie oszukują?" 18 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 10 listopada 2016 14:00 | ID: 1350267 MarDeb (2016-11-09 23:03:36)Musicie jadnak uważać z tłumaczeniami. Trzeba dostosować to do wieku dziecka, ale nie można mu kłamać. Bo jak trochę podrośnie i nie pokryje mu się to dowiedział się od rodziców w dzieciństwie z rzeczywistością. To stracimy na tym autorytet. "Jeśli rodzice oszukali mnie jak byłem malutki to czy teraz też mnie oszukują?" Z tym się zgodzę. Lepiej już powiedzieć mniej niż kłamać. Choć rozmowa nie jest łatwa..
"Często osoby po stracie, tak teraz już wiem jak to jest, na siłę znajdują sobie zajęcia tylko po to aby nie wpaść w depresję, nie załamać się, tak też jest w moim przypadku, próbuje żyć, funkcjonować ale uwierzcie mi tęsknota za obecnością Olisia obok, nocnym wstawaniem, karmieniem, czy zmianą pieluszki jest tak ogromna aż sama się zastanawiam chwilami jak daję rade
Widok (5 lat temu) 29 sierpnia 2016 o 16:41 22 lipca 2016 straciłam mojego jedynego ukochanego Syna ...miał zaledwie 25 lat... Poszedł spać i już się nie obudził...Nie sprawiał wrażenia człowieka któremu coś dolega...wręcz odwrotnie...tryskał werwą i energią , humorem....ale stało się !!!! Zabrał ze sobą również i moje życie ...nie umiem i nie chcę żyć ... Czy jest w Gdańsku grupa wsparcia dla takich osieroconych rodziców ?? 0 0 ~X (5 lat temu) 29 sierpnia 2016 o 19:42 0 0 ~kijek (5 lat temu) 30 sierpnia 2016 o 09:47 W Gdyni jest grupa wsparcia Nagle Sami: Ta fundacja oferuję też pomoc psychologiczna i duchowa przez Skype, telefon, e-mail. 0 0 ~Jara (2 lata temu) 2 września 2019 o 15:48 Ja jestem z Warszawy i chodzę na terapię grupową i indywidualną w poradni Psychologgia Plus. To naprawdę pomaga. Śmierć dziecka to najgorsza rzecz, jaka może zdarzyć się rodzicom. Przed rozpoczęciem terapii myślałam, że po prostu umrę. Polecam rodzicom szukać wsparcia, rozmawiać, nie zamykać się. Mi terapia pomogła. Pamiętajcie też, że trzeba przeżyć swoją żałobę. Nie zamykajcie się na swój smutek. Jeżeli nie dacie sobie naprawdę go poczuć, nigdy nie będziecie wolni. 3 5 ~Ja (2 lata temu) 2 września 2019 o 20:00 Tak. Masz rację. Żałobę trzeba przeżyć ale nie kazdy chce isć na terapię. To bardzo trudne. 1 0 ~anonim (10 miesięcy temu) 19 września 2021 o 21:05 Nic 0 0 ~anonim (9 miesięcy temu) 4 października 2021 o 20:34 Też straciłam synka rana w sercu pozostaje na przyniesie ukojenie,ale nie wiele lat ,a ja wciąż za nim współczucia 0 0 ~anonim (2 miesiące temu) 3 maja 2022 o 14:46 Czy wiesz co było przyczyną ? Mój syn 25 lat umarł 26 marca 2022r Nagle, do tej pory nic nie wiem .Nie potrafię bez niego żyć !!! Codziennie proszę go by zabrał mnie do siebie , obmyślam plany samobójstwa Jedna rzecz która mnie jeszcze trzyma to chce wiedzieć co się stało .Znaleziono go w domu w łóżku martwego a wcześnie pisał ze idzie spać 0 1 ~anonim (2 miesiące temu) 3 maja 2022 o 19:57 Jeżeli faktycznie masz myśli samobójcze to szukaj wsparcia, chociażby zadzwoń tu 800 70 2222 Nie rób tego, na pewno masz dla kogo żyć. 0 0 ~anonim (2 miesiące temu) 4 maja 2022 o 10:15 Nie mam , zostałam sama .On był moim światłem , Nie widzę żadnego powodu do życia .Chce być tylko z nim .Już nic nie jest ważne 0 0 ~anonim (2 miesiące temu) 22 maja 2022 o 22:46 Proszę pamiętać o tym,że syn czeka na Panią w niebie. A samobójcy nie mogą iść do nieba 0 0 ~anonim (1 miesiąc temu) 20 czerwca 2022 o 18:32 ... mysl, że nasza najukochansza Coreczka gdzies na nas czeka trzyma nas przy życiu.. miną 2 lata...są dni,że daje radę, ale więcej jest tych, w których serce wali, nic się nie chce..krzyczysz w duszy i nie wiesz co że soba zrobić...24 dobę mam Ja w głowie...jedyne ,za co jestem Bogu wdzięczna to to...ze sni mi się co noc...cały dzień czekam,żeby iść spać... 0 0 ~ewa. (1 miesiąc temu) 21 czerwca 2022 o 10:33 Musi Pani odnaleźć sens życia. Wszędzie trąbią, że brakuje wolontariuszy przy opiece nad małymi dziećmi porzuconymi przez rodziców, które jeszcze czekają na adopcję. A może nigdy się nie doczekają. Personel robi co może, ale zawsze to za mało. Dla takich maluszków Pani ciepło było by bezcenne, a może i Pani pomoże ukoić choć trochę cierpienie. A może inny rodzaj aktywności, cokolwiek, aby nie siedzieć w 4 ścianach z głową całą wypchaną złymi myślami. 1 0 ~anonim (1 tydzień temu) 21 lipca 2022 o 16:39 Łatwo mówić, trudniej zrealizować. Życie bez jedynego dziecka nie ma sensu, choć ksiądz jeden, drugi, trzeci straszy piekłem po śmierci samobójczej. Nie umiem żyć bez mojej Córeczki. Miałam tylko ją i miałyśmy plany na szczęśliwe wreszcie życie, które teraz bez mego Skarba nie ma sensu. Więc doskonale rozumiem osoby, które mają myśli samobójcze. Serce tak boli z tęsknoty za Córeczką, że nikt tego nie zrozumie. 0 0 ~anonim (6 dni temu) 23 lipca 2022 o 18:54 Witam Cie serdecznie bardzo dobrze rozumie Twoja sytuacje ja również straciłam syna w styczniu tego roku miał zaledwie 14 lat obudził się rano zjadł ze mną śniadanie pojechałam na pół godziny na zakupy a wróciwszy znalazłam go martwego w swoim pokoju bez przyczyny ktoś go zabrał pytanie tylko dlaczego młody zdrowy chłopak miał całe życie przed sobą moje życie odeszło razem z nim 0 0 ~anonim (6 dni temu) 23 lipca 2022 o 18:57 Ksiądz to tylko zawód i moim zdaniem nie ma prawa takich życzy mówić bo sam tego nie przeżył i nigdy nie poczuje matki po utracie dziecka 0 0 do góry
  1. О у осягакрεре
  2. Буፕаዖաኺኼцዥ еφоշ գեςа
Trudny temat: śmierć oczami dziecka. komentarzy: 10. Dorota: Śmierć to trudny temat zwłaszcza dla małego dziecka…. Joanna Giereło: Śmierć to trudny temat zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Dzieci z uwagi na wiek mają określone przez etap rozwoju ograniczenia w percepcji sytuacji straty, dorośli natomiast mają liczne
AJEV7Yv.